24. Recenzja „Dni krwi i światła gwiazd” – Laini Taylor
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [CÓRKA DYMU I KOŚCI]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
„(...)wspomnienia są jak muchy, można je odganiać, ale nic ich nie powstrzyma przed powrotem”

Ponownie Laini Taylor
zachwyca czytelników swoją twórczością. Oczarowuje pięknem w brzydocie
brutalnego świata. Zachęca nas do spojrzenia na całe nasze życie z innej
perspektywy. Pokazuje jak wszystko może się zmienić w ciągu jednej chwili. Jak
to co znaliśmy i kochaliśmy może zamienić się w ruinę. I choć nasz świat tak
naprawdę nie ucierpiał, wiemy jak czuje się Karou, gdy dowiaduje się o upadku
chimer. Czuje się zdradzona i oszukana. Nie wie co począć ze sobą. Tuła się po
gruzowiskach jej dawnego życia. Tego, który straciła tak wiele lat temu. Żałuje
wielu decyzji i obwinia się o klęskę swojego narodu. Dlatego, gdy znajduje
swojego wroga wśród gruzów, pomaga mu i stara się odpokutować swoją winę.
Szkoda tylko, że wszystko co jej opowiadają nie jest prawdą.
Autorka ponownie zabiera
nas w podróż po niezwykłym świecie pełnym aniołów i chimer. Zabarwia naszą
nudną i szarą rzeczywistość wszystkimi kolorami tęczy. Jej styl pisania jest
bardzo specyficzny. Osobiście trochę trudno czytało mi się całą powieść, mimo
że ciekawiły mnie dalsze losy niebieskowłosej dziewczyny. Nie jest to lektura
dla osób szukających chwili wytchnienia. Aby zrozumieć ją całą, należy się w
niej zatracić, zapominając o wszystkim co nas otacza. W tej książce czuje się
magię, która powoduje że całość jest piękną opowieścią, mimo że znajduje się w
niej tyle krwi i bólu. Widzimy świat inny od naszego. Spostrzegamy coś co nie
było nam dane nigdy zaznać i raczej nie tęsknimy za tym, choć z drugiej strony
chcemy poczuć się jak bohaterzy tej lektury.
Pierwszy raz cieszę
się z tego, że książka została napisana w narracji trzecioosobowej. Dzięki temu
poznajemy jedną historię z kilku różnych perspektyw. Nie stajemy się
subiektywni i nie trzymamy strony tylko głównej bohaterki. Dzięki takiemu zabiegowi
jesteśmy obiektywni wobec wszystkich. Oceniamy według swoich standardów i rzadko
kiedy poznajemy opinię bohatera. Staramy się odczytać zachowanie postaci w
książce i wiemy kiedy postępują dobrze, a kiedy mają problem z wybraniem dobrej
intencji. Autorka bardzo umiejętnie i w doskonałych proporcjach dawkowała
historie, pokazując nam co może się wydarzyć. Czuję się jakbym zjadła bardzo
dobre ciasto, którego składniki zostały dokładnie dobrane.
Może niektórych
zachęciłam tą recenzją, może niektórzy stwierdzą że to nie jest książka dla
nich, ale mam taką malutką nadzieję, że znajdą się osoby, które docenią piękno
tej książki. I może druga część troszkę nie spełniła moich oczekiwań, ale
myślę, że wcale nie była najgorsza.
Moja ocena: 8/10
Moja ocena: 8/10
Brak komentarzy: