13. Recenzja „Osobiste demony” – Stacia Kane
„Ogień to bezpieczeństwo. Kruche bezpieczeństwo, to prawda, bo przecież sam w sobie jest niebezpieczny i przerażający. Ale fakt, że siedzi przy małym, kontrolowanym płomieniu, takim jak ten, dawał wrażenie, że dało się pokonać żywioł, choćby na krótko”

Na tą książkę już od
dłuższego czasu polowałam. Nie powiem, że zawiodłam się fabułą, ale wszystko
jest tak przewidywalne, że nie wiadomo czy warto w ogóle ją czytać. Miałam
styczność już z wieloma podobnymi treściowo lekturami, choć nie chodziło o
demony, a o wampiry. Mimo, że autorka zamiast krwiopijców zastosowała istoty z
piekła to i tak wszystko jest bardzo podobne. Oczywiście główna bohaterka musi
się zakochać w swoim wybawcy. Bo jakże by inaczej. Mi to bardzo nie przeszkadza,
ale po prostu nie widzę tutaj nic świeżego. To jest takie odmrażanie kilka razy
tego samego kawałka mięsa (dziwne to porównanie).
Zapewniam was, że
mimo tego wszystkiego książka jest warta polecenia. Bardzo szybko się ją czyta
i wciąga bez reszty. Pozycja idealna, jeśli chcesz usiąść i odpocząć po zbyt
pracowitym dniu. Pomaga się zrelaksować i przenieść w ciekawy świat, czasami
pełen niebezpieczeństw. Dający możliwość wypełnienia spokojnego wieczoru z
herbatką w ręku. A gdy książka się skończy można upiec paszteciki według
przepisu Megan, który znajduje się na końcu pozycji.
Lektura wydana
została przez wydawnictwo Amber, które nie za bardzo lubię. Mimo, że publikują
bardzo fajne pozycje później nie dokańczają serii. Najbardziej jednak nie
podoba mi się ten cieniusieńki papier. Czy oni robią minimalizację kosztów?
Denerwujące też jest to, że nowy rozdział nie jest na nowej stronie tylko
wszystko zlewa się w jedną niezrozumiałą całość. Jeżeli brakuje im funduszy to
niech nie wydają tylu książek na raz. Doprawdy żal mi ich…
Wracając do książki. Polecam
ją raczej kobietom/dziewczynom. Nie sądzę żeby płeć męska znalazła tutaj coś
wartego uwagi, bo duża część akcji skupia się na uczuciu między Dante a Megan.
Moja ocena: 5/10
Moja ocena: 5/10
Jakoś nie pociąga mnie ta książka. Niby zapowiada się ciekawie, ale po Twojej recenzji... wątpię, czy po nią sięgnę. Mam już dość tematyki wampirzo-demono-potworo-wilkołakowej. Podziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
im-bookworm.blogspot.com
Kiedyś Amber minimalizowało koszty z tego, co widzę :-) Teraz jest o niebo lepiej i nawet okładki ze skrzydełkami dają. A co do książki miałam bardzo podobne odczucia. Przeciętna powiastka, trochę nudna, ale reasumując dostała u mnie o punkt mniej.
OdpowiedzUsuńHmm... miałam ochotę przeczytać tę powieść, jednak po Twojej recenzji, raczej sobie daruję :D
OdpowiedzUsuń