32. Recenzja „Olśnienie” - Aimee Agresti
„Zabawna rzecz - im więcej czasu spędzamy w czyimś towarzystwie, tym bardziej zmienia się on w naszych oczach. Przyglądamy mu się, poznajemy jego rysy twarzy, ruch warg, kiedy wymienia pewne słowa, jego ekspresję. Najdrobniejsze oznaki zmiany nastroju stają się fascynujące. A potem ten ktoś zaskakuje nas, kiedy nagle zdajemy sobie sprawę, ile godzin spędziliśmy w jego towarzystwie, nie wiedząc nawet, że czas płynie. I dopiero wtedy dociera do nas, że staliśmy się najbliższymi przyjaciółmi. Wiemy o nim wszystko: kiedy zacznie czyścić okulary, kiedy włoży ręce do kieszeni i kiedy będzie się nam przyglądał, gdy patrzymy w inna stronę.”

Dziewczyna na
początku nie czuje się źle w hotelu, ale po pewnym czasie zauważa dziwną
atmosferę panującą w całym obiekcie. Ludzie zachowują się jak zaprogramowane
roboty i są tak niebotycznie piękni, że aż to niemożliwe. Czuje jakby każdy jej
ruch był kontrolowany i przewidziany na kilka chwil wstecz. Jej świat, dotąd
bezpieczny zaczyna trząść się w posadach. Widzi, że zmienia się jej stosunek do
otaczającego świata, a tajemniczy notes, znaleziony w bibliotece dodatkowo
straszy ją swoimi, nagle pojawiającymi się, zagadkowymi wpisami. Haven stara
się wykonywać wszystkie instrukcje, które daje jej czarny notes, ponieważ już
raz przekonała się na własnej skórze, że konsekwencje niespełnienia tych próśb
mogą być fatalne.
Cała książka jako
tako przypadła mi do gustu. Pomysł na pozycję trafiony, ale troszkę gorzej z
wykonaniem. Niby wszystko jest dobrze, ale autorka zasypuje nas niepotrzebnymi
wydarzeniami, a bardzo istotne fakty skraca. Nie wiem czym to miało skutkować,
ale według mnie ta książka została napisana mało wiarygodnie. Jeszcze jednym
zgrzytem jest czas. Wiem, że w nie każdej pozycji podaje się kiedy dzieją się
wszystkie wydarzenia, ale tutaj opisany jest prawie cały rok, a czuje się jakby
był to zaledwie miesiąc. Może nie każdemu to przeszkadza, ale mnie dość mocno
to irytowało.
Zdecydowanie więcej
jest plusów w tej książce. Język i styl nie są mocno wyszukane, ale jednak
troszkę inne od tego co możemy spotkać w każdej pozycji paranormal romance. Dzięki
takim małym urozmaiceniom dużo lepiej się ją czyta. Nie męczy, ani nie nudzi. Podobało
mi się przedstawienie bohaterów i ich podejście do świata. Zdecydowanie moją ulubioną
postacią został Dante. Najlepszy przyjaciel Haven do tego geniusz i gej. Nie od
razu zajarzyłam, że jest homoseksualistą, ale wiele czynników na to wskazywało.
A pod koniec książki sam to przyznał. Natomiast zupełnie
nie podobał mi się Lance. Ciapowaty, niezdecydowany i taki nijaki. Fajny
kolega, ale zdecydowanie nie nadaje się na chłopaka. Mimo, że Haven spędzała z
nim wiele czasu, nie mogłam się do niego przekonać i wciąż pałam do niego
ogromną niechęcią. Co do samej Haven, to
myślę, że nie wyróżnia się ona na tle innych bohaterek PR. Została wykreowana
na dość normalną dziewczynę, która aż za nadto bywa przewidywalna. Mimo że tak
mniej więcej w połowie książki się zmienia i w końcu dowiaduje prawdy to nadal
nie zachwyca niczym szczególnym. Brakuje jej wyrazistości i koloru. Jest taką
bezbarwną i trochę nudną postacią.
Szczerze, to polecam
tę książkę głównie dziewczynom. Wątpię żeby jakiś chłopak znalazł w niej jakieś
ziarenko interesującej historii. Mimo że nie skupia się ona na wątku miłosnym
to jednak czuję, że płeć przeciwna nie będzie miała satysfakcji z czytania tej
pozycji. Natomiast oceniając całą książkę myślę, że jest ona ciekawa.
Moja ocena: 7/10
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy: