26. Recenzja „Ostatni olimpijczyk” – Rick Riordan
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ, DRUGIEJ, TRZECIEJ I CZWARTEJ CZĘŚCI [ZŁODZIEJ PIORUNA, MORZE POTWORÓW, KLĄTWA TYTANA ORAZ BITWA W LABIRYNCIE]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
„Spojrzała na mnie, jakby rozkoszowała się świadomością, że nadal tam jestem. A ja uświadomiłem sobie, że robię to samo. Świat się rozpadał, a ja myślałem jedynie o tym, że ona żyje.”

Uzbrojony w nową
wiedzę o sobie samym Percy podejmuje trudną decyzję, nad którą myślał przez
cały rok. Tajemnicza propozycja od syna Hadesa o której nie wie nikt. Nawet
najlepsi przyjaciele. Nastolatek, w sumie to dość porywczy nastolatek, zsyła na
siebie klątwę, nie bacząc na konsekwencje. Jest gotowy zrobić wszystko żeby
wygrać najważniejszą bitwę od tysięcy lat. Razem z dzieciakami z obozu herosów
broniom Empire State Building, na którego szczycie znajduje się Olimp. Bogowie
zostali wysłani, aby zatrzymać Tyfona, który od setek lat był uwięziony pod
wulkanem, ale niedawno się przebudził i udało mu się spod niego wydostać.
Olimpijczycy zostali wyeliminowani z gry przez walkę z tytanem, a bronić ich
świętego miejsca ma garstka herosów. Czy im się uda? Czy to wszystko runie czy
przetrwa następne tysiąclecia? I najważniejsze: czy Percy jest dzieckiem z
przepowiedni?
Króciutko wam opiszę
co o niej sądzę, ponieważ z wielkim bólem przeczytałam ostatnią część drugiej
(zaraz po Artemisie Fowlu) mojej ulubionej serii, gdzie głównym bohaterem jest
chłopak. Długo odwlekałam ten moment, ale niestety było to tylko jak
przekładanie poprawy sprawdzianu, wiadomo, że kiedyś cię dopadnie. Nadal
uwielbiam autora i cieszę się, że ciągnie wątek mitologiczny w innej serii,
którą mam zamiar przeczytać. Jeżeli będzie ona, choć w niewielkim stopniu
podobna do tej to z całą pewnością wciągnie mnie bez reszty.
Podobało mi się to,
że ciągle coś się działo. Nie było przynudzania tylko od razu fantastyczna
akcja. Krótkie wprowadzenie i BAM bijemy się z potworkiem. Naprawdę nie da się
nudzić przy tak fajnie opisanych scenach i zawartych w nich zabawnych
podtekstach. Troszeczkę brakowało mi wątku miłosnego, ale czemu tu się dziwić
skoro w większości czytam paranormal romance, gdzie fabuła skupiona jest w
większości na miłości bohaterów. A tak na marginesie to uważam, że ostatni
rozdział w ogóle nie był potrzebny. Mogłoby się skończyć tak troszeczkę z niedopowiedzeniem.
Dodaje to takiego dreszczyku emocji :)
Może spodoba wam się
ta seria, a może nie. Wszystko zależy od was i waszego otwarcia na otaczający
nasz świat. Nie zamykajcie się na życie, które płynie wokół. Bądźcie jego
częścią, a moc wyobraźni do wam kredki, którymi pomalujecie swój wielki
czarno-biały świat.
Moja ocena: 9,5/10.
Brak komentarzy: