33. Recenzja „Przez ciebie” – Emily Hainsworth

lipca 04, 2013

„Czasami nie ma ani dobrego, ani złego sposobu — oznajmia spokojnie. — Czasem musisz po prostu iść za głosem serca.”
Cam to osiemnastoletni chłopak, który od dwóch miesięcy przeżywa tragiczną śmierć swojej dziewczyny. Viv była całym jego życiem. Teraz, gdy jej nie ma, cały jego świat wyblakł, stracił kolory i nie ma osoby, która mogłaby go na powrót pokolorować. Próbuje sam stanąć na nogi, bo nikt ani nic nie może mu w tym pomóc. Wszyscy współczują mu straty, ale nikt tak naprawdę nie wie co czuje chłopak. Bez niej czuje się nikim. Odtrąca wszystkich dookoła. Nawet najlepszy przyjaciel nie do końca wie co się z nim dzieje. A Cam po prostu próbuje żyć, choć trochę inaczej. Co dzień ogląda tablicę pamiątkową, na której jest pełno zdjęć Viv. Nie może znieść tych fałszywych podpisów pod fotografiami, ale ich nie zdejmuje. Pewnej nocy przechodząc koło słupa, na którym rozbiła się Viv, zauważa dziewczynę. I to nie byle jaką, bo zieloną dziewczynę, która zdaje się go znać. Chłopakowi wydaje się, że ma halucynacje i wraca do domu. Ale następnego dnia dziewczyna pojawia się na jego ganku, choć nie jest w najmniejszym stopniu zielona i opowiada historię, która wstrząsa jego światem.

Nina, bo tak ma na imię zielona dziewczyna, uważa, że pochodzi z równoległego świata, do którego można jakoś się przedostać. Ale sama nie wie jak. Wydaje jej się, że miejsce, w którym się spotkali to swego rodzaju portal przenoszący w inny świat. Cam pomaga jej przedostać się na drugą stronę i obiecuje sobie, że nie będzie sam próbował tam iść. Jednak nie może oprzeć się pokusie i wchodzi w zielone światło, które zabiera go do innego, a jednocześnie tego samego świata. Jest to lustrzane odbicie jego życia. Z opowieści Niny poznaje siebie z tego wymiaru i jest zdziwiony tym co osiągnął. Najważniejsze jednak, że Viv tutaj żyje i może się z nią spotykać. Tylko, że to nie jest ta sama dziewczyna, którą znał. Ona całkiem inna.

[Uwaga SPOILERY]Pomysł na książkę autorka miała naprawdę fajny, ale nie przedstawiła go odpowiednio. Najbardziej dołujące jest tam to, że nic się ciekawego nie dzieje. Po prostu zero akcji. Chłopak odwiedza swoją zmarłą w jego świecie dziewczynę. Spotykają się i cieszą sobą. Nagle wychodzą na jaw różne niedopowiedziane słowa i bum. Koniec sielanki. On wraca do siebie, a ona zostaje u siebie. I koniec książki. On coś zrozumiał i ona się czegoś nauczyła. Ale ja nic nie kumam. Zdecydowanie książka nie dla mnie.

Nie lubię niedopowiedzeń, dlatego gdy okazuje się, że w książce nie wyjaśnili nic na temat tych światów równoległych miałam zamiar rzucić nią przez pokój. Nie wiadomo dlaczego to wszystko się wydarzyło. Autorka nie wyjaśnia nic, wszystko jest owiane tajemnicą. Ale w książkach chodzi o to żeby te sekrety w końcu się wyjaśniały, a nie zostawały takie jak  na początku. Albo trzeba się wszystkiego domyślać, albo po prostu pogodzić się z tym, że autorka nie chce nam dać odpowiedzi na talerzu. Nie lubię tego w książkach, ale cóż nie każdemu się dogodzi. 

Mi nie podobała się ta pozycja, bo za mało w niej akcji. Nawet mojej mamie się nie spodobała, a ona lubi tego typu klimaty. Każdy może mieć swoją opinię, a moja jest taka, że nie warto zabierać się za tą książkę i nudzić przez te dwieście stron. To już druga taka opinia w ciągu tygodnia. Chyba mam problemy z doborem książek…

Moja ocena: 2/10

5 komentarzy:

  1. Kategoryczne "nie" mówię tej książce. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale ostatnio za bardzo wynudziłam się na jednej pozycji i nie mam zamiaru przechodzić przez to samo. Pomysł brzmiał ciekawie, ale podziękuję ;)
    Pozdrawiam,
    Mai

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęło się świetnie. Fajny pomysł na fabułę, który sprawił, że powiedziałam TAK, chociaż o książce wcześniej w ogóle nie słyszałam. Dalsza część recenzji sprawiła, że z każdym słowem, mój zapał słabł. No nic... już miałam zamiar dopisać ją do listy książek, które chciałam przeczytać, ale mówię jej nie. Jest tyle ciekawych pozycji, które mogłabym przeczytać, że szkoda mi czasu na coś, co totalnie nie zdaje egzaminu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to był ogromny zawód, bo czekałam na tą książkę z niecierpliwością. Cieszę się, że jednak jej nie kupiłam jak miałam w pierwszym odruchu :) A tak, książka przeczytana, a ja nie jestem stratna, bo wypożyczyłam ją z biblioteki :)

      Usuń
  3. Ojj... widzę, że kiepściutko. A mam ją w swoich najbliższych planach...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja raczej podziękuję :D Nie mam ochoty czego kolwiek rozbijać, a pewnie tak by się stało jakby książka pofrunęła przez pokój :P

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.