50. Recenzja „Jad. Chcę ukraść twoje życie” – S. B. Hayes

sierpnia 25, 2013
„Prawda nie zawsze jest taka, jaka się wydaje.”
Katy to zwyczajna nastolatka z kilkoma problemami na głowie. Jej matka cały czas przesiaduje w domu i dziewczyna musi się nią zajmować. Całe jej życie kręci się wokół samopoczucia matki. Czasami ma dosyć opieki nad rodzicielką, ale nigdy nie daje tego po sobie poznać. Odkąd zaczęła chodzić z Merlinem jej życie zaczęło podążać w bardzo dobrym kierunku. Przyjaciółki zauważyły, że Katy jest coraz bardziej szczęśliwa i zaczęły podejrzewać, że coś się dzieje. Dziewczyna nigdy nie miała tajemnic przed nimi, więc dziewczyny były na bieżąco z życiem Katy. Ale pewnego dnia nastolatka zauważa w przejeżdżającym autobusie dziewczynę. Dziewczynę, którą od lat widywała w snach. Która teraz przyszła żeby zmienić jej życie w koszmar.

Genevieve to odbicie lustrzane Katy. Dziewczyny są tak do siebie podobne, że aż robi się to przerażające. Ale nowa jest dużo lepszą wersją Katy. Lepiej się ubiera, z łatwością przychodzi jej zaskarbianie sobie ludzkich serc, a obrazy wychodzące spod jej pędzla zawsze są doskonałe. Zazwyczaj spokojną i przyjacielską Katy odrzuca postawa Genevieve. Dziewczyna jako jedyna może przebić się przez jej maskę i poznać jej prawdziwe oblicze. Ale nikt nie chce uwierzyć w złą wersję Gen. Dlatego Katy razem ze swoim przyjacielem Lukiem zaczynają prowadzić śledztwo, które doprowadzi do prawdy, której nikt nie chciałby poznać.

Czytałam gdzieś, że jest różnica między negatywną recenzją, a wyżywaniem się na książce. Ja postaram się napisać to pierwsze, ale nie jestem pewna co mi z tego wyjdzie. Pierwszym aspektem, który od razu rzuca się w oczy są dialogi. Często wymuszone, kończące się w jakimś beznadziejnym momencie. Czasami zdarzało się tak, że rozmowa kończyła się w połowie. Gdy zaczynało robić się ciekawie, nagle wszystko się urywało. Drugim błędem były emocje. Jakoś wydawały się sztuczne i nie za bardzo wpasowywały się w dany moment. Czasami bohaterka była bardzo zła i nikt poza nią nie wiedział dlaczego się tak uniosła. Ja czasami miałam problem z jej zrozumieniem, a przecież czytałam książkę z jej perspektywy.

Z bohaterów najbardziej przypadł mi do gustu Luke. Najbardziej naturalny ze wszystkich postaci, choć czasem zachowywał się dość dziecinnie jak na swój wiek. Natomiast najgorzej został wykreowany Merlin i przyjaciółki Katy. Jakoś byli oni bez wyrazu. Brakowało im własnego charakteru, choć chłopak często starał się postawić na swoim. Mnie akurat jego postać odpychała, ale Katy była w niego zapatrzona jak w obrazek i nie widziała nic złego w jego zachowaniu.

No cóż ta książka zdecydowanie nie jest dla osób, którzy szukają magii. Co prawda jest tam malutki wątek dotyczący palenia czarownic na stosach, ale nie ma on nic wspólnego z właściwą fabułą powieści. Takim oto sposobem dowiedziałam się, że thrillery psychologiczne to raczej nie moja bajka.

Moja ocena: 3/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu W prezencie

6 komentarzy:

  1. Ja książkę oceniłam wysoko ale fakt ktoś kto szuka magii w tej książce porządnie się zawiedzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh to chyba raczej nie sięgnę... A taka ciekawa po opisie była...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię jak postacie są marnie wykreowane. Ale okładka książki mnie urzeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka książki faktycznie urzeka...jest w niej coś takiego, co nadaje jej uroku. :)

      Usuń
  4. Na podstawie tego co piszesz wnioskuję, że książka jest nie za ciekawa…. Jednakże możliwe, że ją przeczytam, gdyż skoro to jest thriller psychologiczny, to może być coś dla mnie nowego, gdyż jakiś czas temu interesowałam się troszkę psychologią.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
    Effa 95

    http://coinartistique.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojjj... widzę, że nie jest tak dobrze, jak liczyłam, że będzie.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.