50. Recenzja „Jad. Chcę ukraść twoje życie” – S. B. Hayes
„Prawda nie zawsze jest taka, jaka się wydaje.”

Genevieve to odbicie lustrzane Katy. Dziewczyny są tak do
siebie podobne, że aż robi się to przerażające. Ale nowa jest dużo lepszą
wersją Katy. Lepiej się ubiera, z łatwością przychodzi jej zaskarbianie sobie
ludzkich serc, a obrazy wychodzące spod jej pędzla zawsze są doskonałe. Zazwyczaj
spokojną i przyjacielską Katy odrzuca postawa Genevieve. Dziewczyna jako jedyna
może przebić się przez jej maskę i poznać jej prawdziwe oblicze. Ale nikt nie
chce uwierzyć w złą wersję Gen. Dlatego Katy razem ze swoim przyjacielem Lukiem
zaczynają prowadzić śledztwo, które doprowadzi do prawdy, której nikt nie chciałby
poznać.
Czytałam gdzieś, że jest różnica między negatywną recenzją,
a wyżywaniem się na książce. Ja postaram się napisać to pierwsze, ale nie
jestem pewna co mi z tego wyjdzie. Pierwszym aspektem, który od razu rzuca się
w oczy są dialogi. Często wymuszone, kończące się w jakimś beznadziejnym
momencie. Czasami zdarzało się tak, że rozmowa kończyła się w połowie. Gdy
zaczynało robić się ciekawie, nagle wszystko się urywało. Drugim błędem były
emocje. Jakoś wydawały się sztuczne i nie za bardzo wpasowywały się w dany
moment. Czasami bohaterka była bardzo zła i nikt poza nią nie wiedział dlaczego
się tak uniosła. Ja czasami miałam problem z jej zrozumieniem, a przecież
czytałam książkę z jej perspektywy.
Z bohaterów najbardziej przypadł mi do gustu Luke.
Najbardziej naturalny ze wszystkich postaci, choć czasem zachowywał się dość
dziecinnie jak na swój wiek. Natomiast najgorzej został wykreowany Merlin i
przyjaciółki Katy. Jakoś byli oni bez wyrazu. Brakowało im własnego charakteru,
choć chłopak często starał się postawić na swoim. Mnie akurat jego postać
odpychała, ale Katy była w niego zapatrzona jak w obrazek i nie widziała nic
złego w jego zachowaniu.
No cóż ta książka zdecydowanie nie jest dla osób, którzy
szukają magii. Co prawda jest tam malutki wątek dotyczący palenia czarownic na
stosach, ale nie ma on nic wspólnego z właściwą fabułą powieści. Takim oto
sposobem dowiedziałam się, że thrillery psychologiczne to raczej nie moja
bajka.
Moja ocena: 3/10
Moja ocena: 3/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu W prezencie
Ja książkę oceniłam wysoko ale fakt ktoś kto szuka magii w tej książce porządnie się zawiedzie ;)
OdpowiedzUsuńHeh to chyba raczej nie sięgnę... A taka ciekawa po opisie była...
OdpowiedzUsuńNie lubię jak postacie są marnie wykreowane. Ale okładka książki mnie urzeka.
OdpowiedzUsuńOkładka książki faktycznie urzeka...jest w niej coś takiego, co nadaje jej uroku. :)
UsuńNa podstawie tego co piszesz wnioskuję, że książka jest nie za ciekawa…. Jednakże możliwe, że ją przeczytam, gdyż skoro to jest thriller psychologiczny, to może być coś dla mnie nowego, gdyż jakiś czas temu interesowałam się troszkę psychologią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie.
Effa 95
http://coinartistique.blogspot.com/
Ojjj... widzę, że nie jest tak dobrze, jak liczyłam, że będzie.
OdpowiedzUsuń