57. Recenzja „Dziewczyna w stalowym gorsecie” – Kady Cross
„Żadna osoba nie była zupełnie dobra czy zupełnie zła - jedna część nie mogła istnieć bez drugiej.”

Pewnej felernej nocy nad dziewczyną przejmuję kontrolę jej
czarny charakter. Skutki jej postępowania mogą być katastrofalne, dlatego
Finley ucieka jak najdalej od miejsca, w którym niedawno rozpoczęła swoją
pracę. Podczas szaleńczego biegu przez Londyn, dziewczyna wpada pod koła
welocyklu prowadzonego przez księcia, który postanawia się nią zaopiekować.
Domyśla się jaki los ją spotkał, dlatego chce sprawić by nie uciekała przed
wszystkim co do tej pory poznała. Finley z początku w ogóle nie ufa Griffinowi,
ale po pewnym czasie zaczyna się do niego przekonywać. Dodatkowo dziewczyna
znajduje w Emily, najmądrzejszej osobie w całym Londynie, przyjaciółkę. Jedynie
Sam zdaje się nie ufać Finley i obawia się, że jej mroczna natura, gdy tylko
dojdzie do głosu wszystkich ich pozabija. Ale dziewczyna nie chce być tak
postrzegana, dlatego stara się być miła i pomocna, mimo że nie czuje się jako członek
grupy. Ale jednak ma nadzieję, że wkrótce stanie się jej częścią.
Odkąd przeczytałam opis tej książki bardzo chciałam ją
przeczytać. W sumie to nie wiem dlaczego. Nie przepadam za steampunkiem, mimo
że nigdy wcześniej nie czytałam żadnej pozycji z tego gatunku. Po prostu
czułam, że ten typ to raczej nie dla mnie. Dlatego postanowiłam, że rozpocznę
przygodę z tym gatunkiem od właśnie tej pozycji. Teraz troszkę żałuję, że tak
późno zaczęłam czytać takie historie. Choć kto wie, czy książki z tej tematyki
wszystkie są godne uwagi. Mam nadzieję, że tak.
Wracając do tej opowieści, Kady Cross ciekawie przedstawiła
swoją wizję świata dziewczyny, w której zamknięte są dwie sprzeczne charaktery.
Mimo, że całość nie była idealna, to i tak bardzo podobało mi się
przedstawienie postaci oraz styl autorki. Najciekawszą bohaterką jest z
pewnością Finley, która czuje się bardzo zagubiona i nie wie co ze sobą zrobić.
Ale jej druga strona często pomaga jej wybrnąć z każdej sytuacji. Gdyby nie to
książka byłaby z pewnością bardzo nudna. Również spodobała mi się Emily –
geniusz niedoceniony przez rodzinę, ale zauważony przez Griffa, który wybrał ją
sobie na przyjaciółkę i eksperta od androidów czy medycyny. Bardzo fajna osoba,
która sprawia, że wiktoriańska Anglia to nie tylko dominacja mężczyzn. Może i
nie ma całkowitego równouprawnienia, ale postawa Emily wyraźnie do tego dąży.
Podsumowując, ta pozycja jest warta przeczytania, choć nie
polecałabym jej wymagającemu czytelnikowi. Akcja nie jest zbyt wygórowana, a
styl jest dość prosty. Mimo wszystko spodobała mi się ta książka.
Moja ocena: 9/10
Moja ocena: 9/10
Jak znajdę czas to pewnie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń