54. Recenzja „Na krawędzi” – Ilona Andrews
„Młoda dziewczyna to istota cała z marzeń, mój panie. Kobieta po części mieszkająca w świecie własnych fantazji, szukająca swojej prawdziwej i jedynej miłości w twarzy każdego przystojnego chłopca.”

Od osiemnastych urodzin Rose minęło już sporo czasu.
Dziewczyna poznała co to życie w biedzie. Odkąd jej ojciec wyjechał w
poszukiwaniu przygód, zajmuje się domem i wychowywaniem swoich dwóch młodszych
braci. Dziesięcioletni George to nekromanta, wskrzeszający każdą konającą
istotę, którą spotka na swojej drodze. Niestety ten dar go zabija, ponieważ
utrzymywanie przy życiu tylu stworzeń zabiera z niego energię. Ośmioletni Jack
to zmieniec. Chłopiec potrafi zamienić się w dzikiego kota i zachowuje się jak
kot, co nie zawsze wychodzi mu na dobre. Mieszkają razem na Rubieży, gdzie nikt
im nie przeszkadza. Do czasu. Pewnego dnia Rose spotyka Declana, przystojnego błękitnokrwistego,
który pragnie znaleźć w niej swoją małżonkę. Dziewczyna od początku podchodzi
do niego niechętnie, ale na Rubieży zaczynają panoszyć się straszliwe stwory,
które tylko on kiedykolwiek spotkał na swojej drodze. Rose i Declan muszą połączyć
siły by pokonać wspólnego wroga, ale czy im się to uda?
Sięgnęłam po tą książkę głównie ze względu na autorów,
znanych mi z przygód Kate Daniels, które po prostu ubóstwiam. Opis również
budował moje zainteresowanie, ale nie był głównym powodem sięgnięcia po tą
pozycję. Nie żałuję, że sięgnęłam po tą historię, ponieważ pokazała mi inny
wymiar twórczości małżeństwa Andrews. Widać, że Ci państwo mają nieograniczoną
wyobraźnię i fantastyczne pomysły na wykreowanie nowego świata. Mało tego, że
są bardzo oryginalni, potrafią również doskonale przedstawić swoją opowieść i
cały nowy, nieprzewidywalny świat.
W tej pozycji brakło mi trochę jakiegoś dopracowania i
humoru. Książka prezentuje się bardzo interesująco od ciekawie zaprojektowanej
okładki, po ostatnie słowo w opowieści. Mimo drobnych błędów i niezbyt
wielkiego humoru, i tak polubiłam tą historię. Zdecydowanie najlepiej
przedstawionym bohaterem jest Declan, choć Rose również nie jest fatalną
postacią. Po prostu czasami bywała taka bez wyrazu.
Ogólnie książka wychodzi bardzo pozytywnie i wydaje mi się,
że spodoba się wielu osobom lubującym urban fantasy czy paranormal romance,
ponieważ ta pozycja jest łącznikiem między tymi dwoma gatunkami.
Moja ocena: 8/10
Moja ocena: 8/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniu Wszystkie kolory książek
Fabuła wydaje się być bardzo ciekawa i jeśli kiedyś na nią trafię na pewno przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka jest fajna, ale nie umywa się do serii o Kate Daniels :D
OdpowiedzUsuńPrawda, Kate Daniels jest o niebo lepsza, ale i tak podobała mi się cała historia ukazana w książce :)
UsuńFakt Kate jest dobra, a widzę, że i ta książka jej dorównuje ;)
OdpowiedzUsuń