78. Recenzja „Cienie na Księżycu” - Zoe Marriott

stycznia 06, 2014
„To niezwykłe, że żałoba zamienia nawet szczęśliwe wspomnienia w ostre noże, które ranią”
Suzume w swoje czternaste urodziny przeżyła horror. Do jej domu zawitali rycerze w czerni, którzy oskarżyli jej ojca o zdradę i zmuszali do popełnienia samobójstwa. Mężczyzna nie chciał tego zrobić, gdyż wiedział, że jest niewinny. Zamordował go jeden z żołnierzy, lecz dziewczyna nie mogła na to spokojnie patrzeć, więc wybiegła z ukrycia na pomoc ojcu. Nie pomogła mu, a tylko zwróciła na siebie uwagę mężczyzn, którzy zaczęli ją gonić. W trakcie ucieczki została postrzelona Aimi. Kuzynka Suzume, jej przyjaciółka, jej siostra. Wtedy w dziewczynie zaszła zmiana, czuła jakby zmieniła się w zająca, który szybko umyka przed wzrokiem wroga. Znalazła ona schronienie we własnym domu, gdzie ukryła się w popiele. Jeden z służących pomógł jej zniknąć z oczu żołnierzy i oznajmił jej, że ma niezwykły talent tkania iluzji cienia, dzięki której może oszukiwać wzrok innych. Może stać się piękniejsza, może ukryć swoje blizny, może stać się niewidzialna. Suzume trudno w to uwierzyć, ale na razie nie ma czasu na dyskusje. Następnego dnia odnalazła ją jej matka, która wracała do domu od ciotki. Przybyła ona razem z przyjacielem ojca dziewczyny, Terayamą, który postanawia dać im nowe życie w jego domu. Od tamtej pory wszystko się zmienia.

Suzume z pełnej energii dziewczyny, którą trudno okiełznać staje się spokojną i zrównoważoną osobą. Zaczyna tłumić w sobie uczucia, które chciałaby przekazać matce. Ale ona nie chce rozmawiać o ataku. Chce zostawić go za sobą i ruszyć dalej z życiem. Dlatego gdy Terayama oświadcza się jej, zgadza się. Suzume nie może pogodzić się z decyzją matki, dlatego gdy pewnego dnia przez przypadek zacina się nożem i odczuwa niesamowitą ulgę z tego powodu, zaczyna to powtarzać. W między czasie uczy się od Youty iluzji cienia. Suzume coraz lepiej tka iluzje i zaczyna czuć się lepiej w tym nieznanym jej otoczeniu. Do czasu, gdy dowiaduje się, że matka jest w ciąży. Z jednej strony cieszy się, gdyż wreszcie będzie miała rodzeństwo, z drugiej jednak nie potrafi tego zaakceptować. Dziewczyna nie wie co zrobić, ale stara się tego nie pokazywać po sobie i w czasie podróży statkiem do nowego domu pomaga matce przeżyć chorobę morską. Gdy idzie odetchnąć świeżym powietrzem widzi chłopaka o niesamowicie zielonych oczach. I czuje, jakby znała go całe swoje życie. Jeszcze nie wie co przyniesie jej los i czego dowie się w swoim nowym domu.

Gdy byłam w bibliotece i zauważyłam tę pozycję na półce poczułam, że muszę ją wziąć. Nie wiem czemu, ale jak najszybciej chciałam poznać treść tej książki. Ciekawił mnie fakt, że jest ona opowiedziana w Japonii i to był główny powód, dlaczego spodobała mi się ta pozycja. Podczas czytania poczułam więź z główną bohaterką. Podobało mi się to, że zawsze wiedziała jak się zachować, aby nie wzbudzać podejrzeń. Lecz irytowała mnie jej żądza zemsty. Była zaślepiona i nie widziała niczego ponad nią. Chciała pokazać swojemu ojczymowi jak czuła się, gdy zabierano jej całą rodzinę. Myślę, że jej postępowanie było uzasadnione, lecz zbytnio się mu oddała. Niemniej jednak spodobała mi się ta książka ze względu na to, że nie była prosta, cukierkowa i słodka. Była pełna goryczy, bólu i niewypowiedzianych słów wściekłości. Była piękna.

Minusem może być czasami niezrozumiałe japońskie słówka, ale mnie nie sprawiały dużego problemu. Drugim minusem dla mnie był wątek miłosny, który w moim odczuciu był lekko naciągany i sztuczny, choć polubiłam Otieno. Wytrwały, opiekuńczy i stojący zawsze u boku Suzume. Widać było chemię między nimi, choć na początku mi coś nie pasowało. Później było coraz lepiej i nie czułam tej sztuczności. Dalej mogłabym wymieniać same plusy, w których przede wszystkim znalazł się styl autorki i niebanalny pomysł, który mnie porwał, wytargał za włosy i taką zostawił. Bardzo ciekawy proces.

Gdzieś przeczytałam recenzję jednej osoby, której nie spodobała się ta książka. Przede wszystkim drażnił ją fakt samookaleczania, który bohaterka praktykowała, aby pozbyć się nadmiaru emocji. Według tej recenzentki osoba, która robi coś takiego musi być chora psychicznie. No i tutaj się nie zgodzę. Granica między obłędem a stabilnością psychiczną jest bardzo cienka [przynajmniej w moim mniemaniu]. Czternastoletnia dziewczynka widziała jak mordują jej ojca, a potem kuzynkę, która była jej jak siostra. Można trochę zwariować po czymś takim, ale ona się nie załamała. Jedyną oznaką tego była skłonność do kaleczenia się. Suzume nie stoczyła się i walczyła codziennie ze sobą. Ale przede wszystkim nie było widać  w jej zachowaniu obłędu, dlatego nie rozumiem skąd taki wniosek przyszedł do głowy rzeczonej recenzentce. Poza tym wiele osób sądzi, że samobójstwo jest oznaką „zrytej” psychiki, co dla mnie jest całkowitą głupotą. Ja wyznaję zasadę „nie znasz, nie oceniaj”, dzięki czemu nie wyciągam pochopnych wniosków.

Podsumowując mój zbyt długi wywód, stwierdzam, że książka jest warta przeczytania. Zdecydowanie powinno się poznać tę historię i samemu na własnej skórze odczuć targające Suzume emocje. Może to otworzy nam oczy na ludzkie cierpienie.

Moja ocena: 9,5/10

9 komentarzy:

  1. Ostatnie zdanie Twojej recenzji bardzo mnie zachęciło. Kocham książki z takim przesłaniem, są niezwykle wartościowe. :)

    http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie oceniłam aż tak wysoko, ale pamiętam że mi się podobała. i miło ją wspominam, w przeciwieństwie do Królestwa Łabędzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ma w sobie coś interesującego, ale na razie mam tyle innych książek w planach, że niestety nie znajdę czasu, aby się z tą powieścią zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach od dłuższego czasu, ale stale coś ma pierwszeństwo. Jednak mam nadzieję, że niedługo znajdę dla niej czas, bo zapowiada się naprawdę ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mi się bardzo podobała ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Również bardzo mi się podobała. To jedna z moich ''początkowych'' powieści. :)

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Z chęcią się z nią zapoznam ^^ mam w planach przeczytanie całej serii ,,poza czasem". Polecam również ,,Nieskończoność" H.J. Rahlens - bardzo błyskotliwa a zarazem piękna powieść ;) Tylko nie zrażaj się początkiem, wraz z rozwojem akcji staje się jeszcze bardziej intrygująca ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś nie mogę się zabrać za czytanie tej powieści, chociaż już od dawna czeka na swoją kolei :| Może w końcu pora to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam ją dość dawno, bo w wakacje, ale doskonale pamiętam jak z wypiekami na twarzy o 3 w nocy poznawałam zakończenie, Książką jestem równie zachwycona jak ty. Lubię takie powieści, gdzie oprócz ciekawej fabuły są także emocje.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.