[Ring: Marcela Pomper vs Artemis Crawfield] Nasze dywagacje na temat Wybranych - C.J. Dougherty

Do pierwszej odsłony zaprosiłam autorkę bloga Books are the Mirror of the soul, czyli sławną Marcelę. Postanowiłam porozmawiać z nią na temat Wybranych, ponieważ ona ubóstwia tą książkę, a ja raczej mam całkiem odwrotne odczucia względem niej. O co chodzi w akcji możecie dowiedzieć się klikając tutaj.
Wczorajszego wieczora rozpoczęłyśmy dyskusję i powiadam Wam, że dość długi tekst z tego wyniknął, dlatego nie wiem czy będzie Wam się go chciało do końca czytać, choć zaręczam, że wcale tak ciężko się go nie czyta, bo jest napisany lekko i z polotem. Widać, że to rozmowa dwóch nastolatek ;)
Abyście łatwiej mogli nas rozróżnić postanowiłam oznaczyć nasze wypowiedzi kolorami. Moje będą zielone, a Marceli czerwone. No to zobaczmy jak wyglądała nasza "kłótnia".
Artemis Crawfield: Może zaczniemy od prostego pytania:
Dlaczego lubisz Wybranych [czekam na
wypowiedź dłuższą niż 3 zdania]?
Marcela Pomper: Za co lubię "Wybranych"? Po
pierwsze: ja uwielbiam tę sagę! Ale odpowiadając na pytanie - już w pierwszym
tomie zaskoczyła mnie oryginalność - bo na każdym kroku szukałam tu wampirów,
wilkołaków i innych tego typu stworzeń - a tu takie zaskoczenie, bo nic takiego
w tej książce nie ma! I choć znam już kilka powieści z przewijającym się
motywem szkoły z internatem i dziejących się tam rzeczach - ta najbardziej
przypadła mi do gustu. Intrygi, detektywistyczne wątki kryminalne, zabójstwa i
niepewna miłość... Ahh no i Nocna Szkoła! Wszystko to spójnie połączone tworzy
ciekawą powieść debiutanckiej autorki, a kolejne tomy tylko to potwierdzają.
A: Dobra, rozumiem, że ta oryginalność najbardziej przypadła
Ci do gustu, bo ostatnio jakoś te tematy wampirów i wilkołaków zaczynają robić
się nudne. Ja jednak czytając ją czułam niedosyt, czegoś wyraźnie w niej
brakowało i dodatkowo ten kulawy wątek miłosny wprawiał człowieka po prostu w
niesmak. Dlatego jakoś ja tego pozytywnie nie odebrałam. I mimo że ostatnio
trochę odchodzę od fantastyki, to nadal wolę porządnie wykreowanego wampira,
który po raz tysięczny pojawia się, niż taką niezbyt wciągającą książeczkę,
która opowiada tak naprawdę o niczym.
M: Kulawy wątek miłosny? Artemis czytałaś część drugą? Bo
tam to już na pewno ten wątek nie kuleje, a hula jak bumerang. Aż sama w końcu
straciłam orientację czy wolę Cartera, czy Sylvaina, przez tyle wydarzeń, jakie
się tam przewijają. I cóż, nie wiem jak ty, Artemis, ale ja tam widzę książkę
opowiadającą o "czymś". Przede wszystkim właśnie o Nocnej Szkole i
wrogu Cimerii. A ja choć natrafiłam na powieść przypadkiem, bardzo się z tego
cieszę, bo to była pierwsza z powieści, która oderwała mnie od czytania tylko
fantastyki. Tu jest akcja, jest elitarna szkoła z zasadami, no i jest Żelazny!
A przede wszystkim, może i wstęp wciągający nie jest, bo wprowadzenia zwykle
takie bywają... ale potem to już wszystko dzieje się na pełnych obrotach. Ja
nie wiem jakim cudem ta książka cię nie wciągnęła.
A: Nie czytałam części drugiej, ponieważ jakoś nie mogłam
się przemóc po wrażeniu jakie zrobiła na mnie jedynka. Poza tym, gdy patrzyłam
na okładkę to mi się słabo robiło. Ale głównym powodem dla którego odrzuciłam
ją był trójkąt, który wprawiał człowieka w złość. A skoro już jesteśmy przy
bohaterach to pogadajmy o naszej szanownej Allie. Po opisie, jak i również
kilku pierwszych rozdziałach można wnioskować, że jest ona niebywale nieznośna,
odważna i że nie boi się niczego ani nikogo. W rzeczywistości okazuje się
jednak być małą, płaczliwą dziewczynką, która nawet z najprostszymi rzeczami
sobie nie potrafi poradzić. No błagam Cię, przecież tej małolaty, która boi się
nawet postawić nogę poza swój azyl nie da się lubić! Taka z niej ciamajda, a do
tego to niezdecydowanie między chłopakami i kręcenie z oby dwoma jednocześnie.
Co za koszmar! Ja się raczej powinnam zastanawiać jakim cudem tobie ta książka
się podobała!
M: Faktycznie co do okładek, to jest trochę kiepsko i
sztucznie, choć jedynki mi się jeszcze podobała, to kolejne już są trochu
sztuczne, ale Artemis jest przysłowie: "Nie oceniaj książki po
okładce" :) Co do trójkąta, zawsze ich nie lubię, ale one po prostu są i
tu jakoś zbytnio mi to nie przeszkadzało i nadal nie przeszkadza. Jeśli
miałybyśmy "rozbierać" książki do trójkątów, to wiele książek by je
miało, tak już się robi, by podkręcić akcję. Sorry taki już kaprys autorów, że
tak robią. Co do bohaterów, Artemis, a pomyśl jakbyś nagle musiała z szalonego,
odważnego życia przenieść się np. do sierocińca, bo straciłaś rodziców?
(oczywiście to przykład, by nie spojlerować książką) Będziesz się jeszcze
bardziej buntować, ale potem... zostaniesz zdominowana, w końcu zorientujesz
się jakie są fakty i się załamiesz. A przecież Allie właśnie została wytrącona
z rutyny, nagle jej się wszystko zawaliło. No nie mów, że ty nadal byłabyś
twarda w takim przypadku! A to że rozpacza, nie potrafi sobie radzić - to tylko
na początku. Bo potem w końcu "ożywa" i staje się odważna i silna, i
walczy o swoje. Wraca do swojej buntowniczości, co doskonale uwidacznia się w tomie
drugim, dlatego masz braki, Artemis. Co do cudu, ja się zastanawiam, w jakim ty
musiałaś momencie czytać tę książkę, że ci kompletnie do gustu nie przypadła!
Bo widać ani jednego pozytywu o niej nie masz, co jest kompletnym szokiem, bo
naprawdę czytałam dużo opinii o tej serii i mało kto ją tak słabo ocenia, ale
Ty to już w ogóle po niej nieźle jeździsz. Ani jednego pozytywu nie znalazłaś?
A: Chyba po prostu chciałam być oryginalna i jadę po tej
książce równo :) Niestety, czasem tak się zdarza i nic na to się nie da
poradzić. No i wydaje mi się, że ciężko znaleźć mi pozytywy w niej, bo:
a) bohaterowie są drętwi i jakoś tak słabo wykreowani;
b) akcja wlecze się niemiłosiernie;
c) wątek jakiś taki
słaby i niezbyt ciekawy;
d) TRÓJKĄT!!!
e) przewidywalnie jest;
f) wspominałam już, że nie cierpię Allie? I Sylvaina? I
Cartera?
g) wszyscy ją lubią, a to oznacza, że musi być jednak ktoś
przeciwko niej.
M: Ha ha ha ha ha xD Tak, to akurat możliwe. A szkoda, że
akurat przy tej książce chciałaś pokazać swą oryginalność, bo nie wiesz co
tracisz, kobieto! Co do twych podpunktów, to jadąc po kolei się nie zgadzam. Ja
miałam jeden minus książki, ale tylko jeden i nie wymieniłaś go. Chodzi mi o
liczenie tych kroków przez główną bohaterkę - tak to mogło irytować ciut, ale
tylko to. Bohaterowie nie są drętwi, a interesujący! Każdy z nich skrywa bowiem
jakiś sekret i w każdym tomie możemy te tajemnice rozpracować, a to już
pokazuje, że raczej drętwi i słabo wykreowani nie są, chyba że nie czytałaś
uważnie książki... Co do akcji, to już gdzieś wyżej się wypowiadałam - na
początku jak to i wprowadzenie może i tak, ale potem rusza z kopyta, jest seria
"niefortunnych zdarzeń" i sie dzieje - gdzie tu jest chwila na
wleczenie? Główny wątek, jest od góry zbudowany z wielu sekretów i może to ci
się nie podoba, ale jego "rozwalanie" nie jest tylko na raz, bo
przecież trza rozebrać wszystko od dołu do góry, by wejść do środka. Trójkąt,
jak trójkąt - już dużo o nim było. Przewidywalnie? Hmm... naprawdę? Bo choć
kilku rzeczy sie domyśliłam, to stricte wydarzeń z Cimmerii, typu rodzaju
ataków N (nie róbmy wielkich spojlerów) się nie da przewidzieć. No chyba, że
jesteś autorką książki, albo cholernie dobrą w fachu wróżką i umiesz czytać z
kart powieści :D
Wiem, Artemis, ty po prostu działasz na przekór, jak wszyscy
nie lubią - to ty kochasz, jak wszyscy kochają - ty nienawidzisz. Ot i cały
sekret rozwiązany!
A: To przed ostatnie zdanie nie zawsze się sprawdza. Nie
będę tutaj przykładami szastać, bo dużo by wymieniać, ale są też książki, które
potwierdzają to zdanie. Głównie chodzi o to, że ja nie czytając wcześniej
czyichś recenzji nie przyswajam sobie czyjegoś zdania i nie uważam go za swoje.
Dlatego ja posiadam odmienne zdanie. Prawdopodobnie gdybym najpierw poczytała
kilka opinii, które wychwalają pod niebiosa tę książkę miałabym inne zdanie.
Dlaczego? Bo taka już jest natura człowieka i tyle. Nic jej nie zmieni.
Przykładowo książka Cień i kość.
Wszyscy dookoła uważają ją za jakiś cud, a ja oczywiście bez czytania recenzji,
widzę całkiem inną stronę tej pozycji i spostrzegam, że wcale nie jest taka
genialna jak sądzą inni. Opinia rodzi się już w naszych umysłach w momencie
przeczytania recenzji innej osoby, która ma podobny gust. Ale pamiętajmy, że my
mamy inną mentalność i nie należy się nikim wzorować. Poza tym zanim sięgnęłam
po Wybranych nie słyszałam o niej
szczególnie. Miałam tylko jedną opinię - mojej przyjaciółki, która stwierdziła,
że jest taka sobie. Może nie najgorsza, ale jest dużo lepszych, czyli nie tylko
ja nie przepadam za nią :) Możliwe, że po części kierowałam się swoją
mentalnością, która wzorowała się oceną koleżanki. Ale jeszcze powiem coś.
Spójrz na moją ocenę na blogu, jest ona zupełnie inna od zdania, które obecnie
wypowiadam. Najwyraźniej dorosłam i zaczęłam doceniać inne wartości :)
M: Sugerujesz, że czytając czyjeś recenzje oswajamy sie z
opinią i nasza zupełnie inaczej się kształtuje? To akurat absurd. Bo czasem
czytam recenzję książek przed tym jak ja je przeczytałam, by sprawdzić jaka
jest książka. Ale ja jak to JA - mam sklerozę i zazwyczaj wszystko wylatuje mi
z główki. Nie zmieniam swej opinii, bo przeczytałam czyjąś recenzję i zmieniłam
zdanie! Jakby tak było, to po cholerę są wszystkie blogi recenzenckie i pisanie
recenzji, jak można napisać recenzja u tej i u tej. Każdy ma inny punkt
widzenia, dostrzega coś innego. Przykładem może być jakikolwiek tekst - jeden
odczyta go jako historyczny, drugi znajdzie w nim coś z religii a trzeci znowu
ujrzy go psychologicznie i edukacyjnie. Wniosek - ludzie są inni i każdy ma
swoje wartości.
Ale wracając - nie dziwię się, że nie słyszałaś o nich, bo
ja aż do konkursu na ich profilu - też o tej książce nie słyszałam, a było to
jakoś po jej premierze. Ale po opisie sama bardzo chciałam ją przeczytać. No i
po premierze, to już była lawina na nią, i masa opinii na jej temat. Co do
tego, że nie tylko Ty za nią nie przepadasz - wiem że jest kilka takich osóbek.
Ale też kilkanaście z nich po drugiej części jednak zmieniło zdanie. A poza Ty
nie tylko nie lubisz tej książki, ty w nią rzutkami rzucasz, jakby to była
tarcza do tej właśnie gry! Zauważyłam to już dawno. Też często tak miewam, że
patrząc na te wsteczne recenzję moja opinia uległaby zmianie. Ale to nie zmiana
wartości i dojrzałość (czyżbyś tu sugerowała, że jestem małolatą, która nie
dojrzała - pamiętaj dzieli nas tylko niecały rok) a po prostu doświadczenie i
większa paleta przeczytanych książek. Ja też na samym początku czytania
"Zmierzch" uważałam za cud, ale czytając kolejne powieści... coraz
bardziej nabywając doświadczenia, zmieniłam zdanie, bo mam większą skalę
patrzenia! Pierwszą część Wybranych czytałam
niecały rok temu, i zdania nie zmieniam - nadal jest to książka warta uwagi, a
z każdym kolejnym tomem tylko się w tym utwierdzam, a przerwy między tomami
troszkę trwają.
A: Akurat o samej książce słyszałam od samej premiery, ale
nie widywałam na wielu blogach jej opinii i tyle A jeśli chodzi o tą dojrzałość
to powiem Ci, że źle to odebrałaś. Poza tym argumentowałaś doświadczeniem, a
właśnie doświadczenie kształtuje naszą dojrzałość. Ale za bardzo od tematu
odbiegamy. Powiem teraz tak na zakończenie: życie pisze różne scenariusze i
każda książka jest odbierana przez każdego inaczej. I może ja obrzucam błotem Wybranych, ale tak jak ty mam prawo do
własnej opinii. Dlatego cieszę się, że tak mocno argumentowałaś i odpierałaś
moje ataki, bo oto właśnie mi chodziło ;) A tak na marginesie, to może kiedyś
sięgnę po dwójkę z czystej ciekawości czy miałaś rację, że kontynuacja jest
lepsza [co dość rzadko się zdarza].
M: Dokładnie - każdy ma prawo do własnego głosu i własnej
opinii, bo po co istniałyby blogi recenzenckie, jeśli na wszystkich miałoby być
to samo? Choć szkoda, że nie widzisz ani jednego (przynajmniej) plusa tej
powieści, ale może jeszcze kiedyś spojrzysz na nią z innej perspektywy. Również
cieszę się, że podołałam i jakoś odpierałam te twoje ataki, i mam nadzieję, że
coś mi się zwojować udało, bo może i wojny nie wygrałam, bo nie przekonałam
Ciebie, to może małe bitewki wygram i przekonam innych do sięgnięcia po serię
czy kolejne tomy. Nie mniej jednak, polecam Ci przeczytać drugi tom, wtedy może
Twoje argumenty będą bardziej hmm... "świeże", bo jednak bez wglądu
na dwójkę i kierowaniu się samą jedynką jest ciężko coś stwierdzić Możemy wtedy
znów zderzyć ze sobą argumenty "za" i "przeciw".
A: Jak kiedyś przeczytam dwójkę to możemy podyskutować :)
Tak więc zobaczcie jak w pokojowych stosunkach udało nam się zakończyć rozmowę, mimo że byłyśmy po różnych stronach barykady :) Plus jedna wiadomość - na razie nie stworzyłam banerka, ponieważ nie mam pomysłu. Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie już obrazek się pojawi.
WAŻNA INFORMACJA: Za chwilę po prawej stronie pojawią się dwie ankietki. Pierwsza będzie z pytaniem: Po czyjej jesteś stronie?, a w drugiej będę pytała, czy podoba Wam się ta akcja, dlatego prosiłabym bardzo o zagłosowanie. Z góry dziękuję :)
To była świetna zabawa!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że mnie do tego zaprosiłaś ;****
Świetna akcja! Bardzo fajnie mi się czytało ^^
OdpowiedzUsuńJa też tak chcę .___.
weronine-library.blogspot.com
Fajny pomysł. A bitwa w kisielu będzie? Bo ja lubię bitwy w kisielu. Ewentualnie bitej śmietanie.
OdpowiedzUsuńWybranych nie czytałam. Wydają mi się słabi, więc raczej nie sięgnę. Ten trójkąt miłosny mnie odstrasza. :P
Bardzo spodobała mnie się wasza wymiana zdań ! :) Uważam, że obie macie racje, ponieważ każdy ma swój gust :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie nie ciągnie do Wybranych. C:
OdpowiedzUsuńŁaaaał *.* Tak rozbudowanej dyskusji dawno nie widziałam :O Ale w sumie chyba zgadzam się po części z Wami oboma, bo z jednej strony uwielbiam tę serię za oryginalność (brak wamirów itp), a z drugiej i dla mnie Allie wyszła nieco na płaczkę. Akcja w drugiej części nieco za bardzo się ciągnie, ale całym sercem jestem z Carterem <3 W ogóle przez ostatnie kilka miesięcy nie myślałam o niczym innym niż o "Zagrożonych", a teraz nagle przeszła mi na nich ochota, chociaż, jak mówiłam, serię uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńAkcja całkiem fajna :) Czekam na kolejne posty :)
OdpowiedzUsuńHej! Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjenadine.blogspot.com/2014/02/nominacja-do-liebster-blog-award.html
PS: Genialna akcja :)
Fajny pomysł z tym "ringiem" :) Ciekawe rzeczy mogą wyjść z takich konfrontacji. Sama nie czytałam tej sagi, ale nigdy nie wiadomo co wyjdzie w czasie :)
OdpowiedzUsuń