[Ring: Marcela Pomper vs Artemis Crawfield] Nasze dywagacje na temat Wybranych - C.J. Dougherty

lutego 16, 2014
Jakiś czas temu wspominałam o tej akcji na Facebooku i mój pomysł został dość miło przyjęty. Mam nadzieję, że w praktyce osiągnie również sukces ;)
Do pierwszej odsłony zaprosiłam autorkę bloga Books are the Mirror of the soul, czyli sławną Marcelę. Postanowiłam porozmawiać z nią na temat Wybranych, ponieważ ona ubóstwia tą książkę, a ja raczej mam całkiem odwrotne odczucia względem niej. O co chodzi w akcji możecie dowiedzieć się klikając tutaj.
Wczorajszego wieczora rozpoczęłyśmy dyskusję i powiadam Wam, że dość długi tekst z tego wyniknął, dlatego nie wiem czy będzie Wam się go chciało do końca czytać, choć zaręczam, że wcale tak ciężko się go nie czyta, bo jest napisany lekko i z polotem. Widać, że to rozmowa dwóch nastolatek ;)
Abyście łatwiej mogli nas rozróżnić postanowiłam oznaczyć nasze wypowiedzi kolorami. Moje będą zielone, a Marceli czerwone. No to zobaczmy jak wyglądała nasza "kłótnia".

Artemis Crawfield: Może zaczniemy od prostego pytania: Dlaczego lubisz Wybranych [czekam na wypowiedź dłuższą niż 3 zdania]?
Marcela Pomper: Za co lubię "Wybranych"? Po pierwsze: ja uwielbiam tę sagę! Ale odpowiadając na pytanie - już w pierwszym tomie zaskoczyła mnie oryginalność - bo na każdym kroku szukałam tu wampirów, wilkołaków i innych tego typu stworzeń - a tu takie zaskoczenie, bo nic takiego w tej książce nie ma! I choć znam już kilka powieści z przewijającym się motywem szkoły z internatem i dziejących się tam rzeczach - ta najbardziej przypadła mi do gustu. Intrygi, detektywistyczne wątki kryminalne, zabójstwa i niepewna miłość... Ahh no i Nocna Szkoła! Wszystko to spójnie połączone tworzy ciekawą powieść debiutanckiej autorki, a kolejne tomy tylko to potwierdzają.
A: Dobra, rozumiem, że ta oryginalność najbardziej przypadła Ci do gustu, bo ostatnio jakoś te tematy wampirów i wilkołaków zaczynają robić się nudne. Ja jednak czytając ją czułam niedosyt, czegoś wyraźnie w niej brakowało i dodatkowo ten kulawy wątek miłosny wprawiał człowieka po prostu w niesmak. Dlatego jakoś ja tego pozytywnie nie odebrałam. I mimo że ostatnio trochę odchodzę od fantastyki, to nadal wolę porządnie wykreowanego wampira, który po raz tysięczny pojawia się, niż taką niezbyt wciągającą książeczkę, która opowiada tak naprawdę o niczym.
M: Kulawy wątek miłosny? Artemis czytałaś część drugą? Bo tam to już na pewno ten wątek nie kuleje, a hula jak bumerang. Aż sama w końcu straciłam orientację czy wolę Cartera, czy Sylvaina, przez tyle wydarzeń, jakie się tam przewijają. I cóż, nie wiem jak ty, Artemis, ale ja tam widzę książkę opowiadającą o "czymś". Przede wszystkim właśnie o Nocnej Szkole i wrogu Cimerii. A ja choć natrafiłam na powieść przypadkiem, bardzo się z tego cieszę, bo to była pierwsza z powieści, która oderwała mnie od czytania tylko fantastyki. Tu jest akcja, jest elitarna szkoła z zasadami, no i jest Żelazny! A przede wszystkim, może i wstęp wciągający nie jest, bo wprowadzenia zwykle takie bywają... ale potem to już wszystko dzieje się na pełnych obrotach. Ja nie wiem jakim cudem ta książka cię nie wciągnęła.
A: Nie czytałam części drugiej, ponieważ jakoś nie mogłam się przemóc po wrażeniu jakie zrobiła na mnie jedynka. Poza tym, gdy patrzyłam na okładkę to mi się słabo robiło. Ale głównym powodem dla którego odrzuciłam ją był trójkąt, który wprawiał człowieka w złość. A skoro już jesteśmy przy bohaterach to pogadajmy o naszej szanownej Allie. Po opisie, jak i również kilku pierwszych rozdziałach można wnioskować, że jest ona niebywale nieznośna, odważna i że nie boi się niczego ani nikogo. W rzeczywistości okazuje się jednak być małą, płaczliwą dziewczynką, która nawet z najprostszymi rzeczami sobie nie potrafi poradzić. No błagam Cię, przecież tej małolaty, która boi się nawet postawić nogę poza swój azyl nie da się lubić! Taka z niej ciamajda, a do tego to niezdecydowanie między chłopakami i kręcenie z oby dwoma jednocześnie. Co za koszmar! Ja się raczej powinnam zastanawiać jakim cudem tobie ta książka się podobała!
M: Faktycznie co do okładek, to jest trochę kiepsko i sztucznie, choć jedynki mi się jeszcze podobała, to kolejne już są trochu sztuczne, ale Artemis jest przysłowie: "Nie oceniaj książki po okładce" :) Co do trójkąta, zawsze ich nie lubię, ale one po prostu są i tu jakoś zbytnio mi to nie przeszkadzało i nadal nie przeszkadza. Jeśli miałybyśmy "rozbierać" książki do trójkątów, to wiele książek by je miało, tak już się robi, by podkręcić akcję. Sorry taki już kaprys autorów, że tak robią. Co do bohaterów, Artemis, a pomyśl jakbyś nagle musiała z szalonego, odważnego życia przenieść się np. do sierocińca, bo straciłaś rodziców? (oczywiście to przykład, by nie spojlerować książką) Będziesz się jeszcze bardziej buntować, ale potem... zostaniesz zdominowana, w końcu zorientujesz się jakie są fakty i się załamiesz. A przecież Allie właśnie została wytrącona z rutyny, nagle jej się wszystko zawaliło. No nie mów, że ty nadal byłabyś twarda w takim przypadku! A to że rozpacza, nie potrafi sobie radzić - to tylko na początku. Bo potem w końcu "ożywa" i staje się odważna i silna, i walczy o swoje. Wraca do swojej buntowniczości, co doskonale uwidacznia się w tomie drugim, dlatego masz braki, Artemis. Co do cudu, ja się zastanawiam, w jakim ty musiałaś momencie czytać tę książkę, że ci kompletnie do gustu nie przypadła! Bo widać ani jednego pozytywu o niej nie masz, co jest kompletnym szokiem, bo naprawdę czytałam dużo opinii o tej serii i mało kto ją tak słabo ocenia, ale Ty to już w ogóle po niej nieźle jeździsz. Ani jednego pozytywu nie znalazłaś?
A: Chyba po prostu chciałam być oryginalna i jadę po tej książce równo :) Niestety, czasem tak się zdarza i nic na to się nie da poradzić. No i wydaje mi się, że ciężko znaleźć mi pozytywy w niej, bo:
a) bohaterowie są drętwi i jakoś tak słabo wykreowani;
b) akcja wlecze się niemiłosiernie;
 c) wątek jakiś taki słaby i niezbyt ciekawy;
d) TRÓJKĄT!!!
e) przewidywalnie jest;
f) wspominałam już, że nie cierpię Allie? I Sylvaina? I Cartera?
g) wszyscy ją lubią, a to oznacza, że musi być jednak ktoś przeciwko niej.
M: Ha ha ha ha ha xD Tak, to akurat możliwe. A szkoda, że akurat przy tej książce chciałaś pokazać swą oryginalność, bo nie wiesz co tracisz, kobieto! Co do twych podpunktów, to jadąc po kolei się nie zgadzam. Ja miałam jeden minus książki, ale tylko jeden i nie wymieniłaś go. Chodzi mi o liczenie tych kroków przez główną bohaterkę - tak to mogło irytować ciut, ale tylko to. Bohaterowie nie są drętwi, a interesujący! Każdy z nich skrywa bowiem jakiś sekret i w każdym tomie możemy te tajemnice rozpracować, a to już pokazuje, że raczej drętwi i słabo wykreowani nie są, chyba że nie czytałaś uważnie książki... Co do akcji, to już gdzieś wyżej się wypowiadałam - na początku jak to i wprowadzenie może i tak, ale potem rusza z kopyta, jest seria "niefortunnych zdarzeń" i sie dzieje - gdzie tu jest chwila na wleczenie? Główny wątek, jest od góry zbudowany z wielu sekretów i może to ci się nie podoba, ale jego "rozwalanie" nie jest tylko na raz, bo przecież trza rozebrać wszystko od dołu do góry, by wejść do środka. Trójkąt, jak trójkąt - już dużo o nim było. Przewidywalnie? Hmm... naprawdę? Bo choć kilku rzeczy sie domyśliłam, to stricte wydarzeń z Cimmerii, typu rodzaju ataków N (nie róbmy wielkich spojlerów) się nie da przewidzieć. No chyba, że jesteś autorką książki, albo cholernie dobrą w fachu wróżką i umiesz czytać z kart powieści :D
Wiem, Artemis, ty po prostu działasz na przekór, jak wszyscy nie lubią - to ty kochasz, jak wszyscy kochają - ty nienawidzisz. Ot i cały sekret rozwiązany!
A: To przed ostatnie zdanie nie zawsze się sprawdza. Nie będę tutaj przykładami szastać, bo dużo by wymieniać, ale są też książki, które potwierdzają to zdanie. Głównie chodzi o to, że ja nie czytając wcześniej czyichś recenzji nie przyswajam sobie czyjegoś zdania i nie uważam go za swoje. Dlatego ja posiadam odmienne zdanie. Prawdopodobnie gdybym najpierw poczytała kilka opinii, które wychwalają pod niebiosa tę książkę miałabym inne zdanie. Dlaczego? Bo taka już jest natura człowieka i tyle. Nic jej nie zmieni. Przykładowo książka Cień i kość. Wszyscy dookoła uważają ją za jakiś cud, a ja oczywiście bez czytania recenzji, widzę całkiem inną stronę tej pozycji i spostrzegam, że wcale nie jest taka genialna jak sądzą inni. Opinia rodzi się już w naszych umysłach w momencie przeczytania recenzji innej osoby, która ma podobny gust. Ale pamiętajmy, że my mamy inną mentalność i nie należy się nikim wzorować. Poza tym zanim sięgnęłam po Wybranych nie słyszałam o niej szczególnie. Miałam tylko jedną opinię - mojej przyjaciółki, która stwierdziła, że jest taka sobie. Może nie najgorsza, ale jest dużo lepszych, czyli nie tylko ja nie przepadam za nią :) Możliwe, że po części kierowałam się swoją mentalnością, która wzorowała się oceną koleżanki. Ale jeszcze powiem coś. Spójrz na moją ocenę na blogu, jest ona zupełnie inna od zdania, które obecnie wypowiadam. Najwyraźniej dorosłam i zaczęłam doceniać inne wartości :)
M: Sugerujesz, że czytając czyjeś recenzje oswajamy sie z opinią i nasza zupełnie inaczej się kształtuje? To akurat absurd. Bo czasem czytam recenzję książek przed tym jak ja je przeczytałam, by sprawdzić jaka jest książka. Ale ja jak to JA - mam sklerozę i zazwyczaj wszystko wylatuje mi z główki. Nie zmieniam swej opinii, bo przeczytałam czyjąś recenzję i zmieniłam zdanie! Jakby tak było, to po cholerę są wszystkie blogi recenzenckie i pisanie recenzji, jak można napisać recenzja u tej i u tej. Każdy ma inny punkt widzenia, dostrzega coś innego. Przykładem może być jakikolwiek tekst - jeden odczyta go jako historyczny, drugi znajdzie w nim coś z religii a trzeci znowu ujrzy go psychologicznie i edukacyjnie. Wniosek - ludzie są inni i każdy ma swoje wartości.
Ale wracając - nie dziwię się, że nie słyszałaś o nich, bo ja aż do konkursu na ich profilu - też o tej książce nie słyszałam, a było to jakoś po jej premierze. Ale po opisie sama bardzo chciałam ją przeczytać. No i po premierze, to już była lawina na nią, i masa opinii na jej temat. Co do tego, że nie tylko Ty za nią nie przepadasz - wiem że jest kilka takich osóbek. Ale też kilkanaście z nich po drugiej części jednak zmieniło zdanie. A poza Ty nie tylko nie lubisz tej książki, ty w nią rzutkami rzucasz, jakby to była tarcza do tej właśnie gry! Zauważyłam to już dawno. Też często tak miewam, że patrząc na te wsteczne recenzję moja opinia uległaby zmianie. Ale to nie zmiana wartości i dojrzałość (czyżbyś tu sugerowała, że jestem małolatą, która nie dojrzała - pamiętaj dzieli nas tylko niecały rok) a po prostu doświadczenie i większa paleta przeczytanych książek. Ja też na samym początku czytania "Zmierzch" uważałam za cud, ale czytając kolejne powieści... coraz bardziej nabywając doświadczenia, zmieniłam zdanie, bo mam większą skalę patrzenia! Pierwszą część Wybranych czytałam niecały rok temu, i zdania nie zmieniam - nadal jest to książka warta uwagi, a z każdym kolejnym tomem tylko się w tym utwierdzam, a przerwy między tomami troszkę trwają.
A: Akurat o samej książce słyszałam od samej premiery, ale nie widywałam na wielu blogach jej opinii i tyle A jeśli chodzi o tą dojrzałość to powiem Ci, że źle to odebrałaś. Poza tym argumentowałaś doświadczeniem, a właśnie doświadczenie kształtuje naszą dojrzałość. Ale za bardzo od tematu odbiegamy. Powiem teraz tak na zakończenie: życie pisze różne scenariusze i każda książka jest odbierana przez każdego inaczej. I może ja obrzucam błotem Wybranych, ale tak jak ty mam prawo do własnej opinii. Dlatego cieszę się, że tak mocno argumentowałaś i odpierałaś moje ataki, bo oto właśnie mi chodziło ;) A tak na marginesie, to może kiedyś sięgnę po dwójkę z czystej ciekawości czy miałaś rację, że kontynuacja jest lepsza [co dość rzadko się zdarza].
M: Dokładnie - każdy ma prawo do własnego głosu i własnej opinii, bo po co istniałyby blogi recenzenckie, jeśli na wszystkich miałoby być to samo? Choć szkoda, że nie widzisz ani jednego (przynajmniej) plusa tej powieści, ale może jeszcze kiedyś spojrzysz na nią z innej perspektywy. Również cieszę się, że podołałam i jakoś odpierałam te twoje ataki, i mam nadzieję, że coś mi się zwojować udało, bo może i wojny nie wygrałam, bo nie przekonałam Ciebie, to może małe bitewki wygram i przekonam innych do sięgnięcia po serię czy kolejne tomy. Nie mniej jednak, polecam Ci przeczytać drugi tom, wtedy może Twoje argumenty będą bardziej hmm... "świeże", bo jednak bez wglądu na dwójkę i kierowaniu się samą jedynką jest ciężko coś stwierdzić Możemy wtedy znów zderzyć ze sobą argumenty "za" i "przeciw".
A: Jak kiedyś przeczytam dwójkę to możemy podyskutować :)

Tak więc zobaczcie jak w pokojowych stosunkach udało nam się zakończyć rozmowę, mimo że byłyśmy po różnych stronach barykady :) Plus jedna wiadomość - na razie nie stworzyłam banerka, ponieważ nie mam pomysłu. Mam nadzieję, że w kolejnej odsłonie już obrazek się pojawi.
WAŻNA INFORMACJA: Za chwilę po prawej stronie pojawią się dwie ankietki. Pierwsza będzie z pytaniem: Po czyjej jesteś stronie?, a w drugiej będę pytała, czy podoba Wam się ta akcja, dlatego prosiłabym bardzo o zagłosowanie. Z góry dziękuję :)

9 komentarzy:

  1. To była świetna zabawa!
    Miło mi, że mnie do tego zaprosiłaś ;****

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna akcja! Bardzo fajnie mi się czytało ^^
    Ja też tak chcę .___.

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny pomysł. A bitwa w kisielu będzie? Bo ja lubię bitwy w kisielu. Ewentualnie bitej śmietanie.
    Wybranych nie czytałam. Wydają mi się słabi, więc raczej nie sięgnę. Ten trójkąt miłosny mnie odstrasza. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo spodobała mnie się wasza wymiana zdań ! :) Uważam, że obie macie racje, ponieważ każdy ma swój gust :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie ciągnie do Wybranych. C:

    OdpowiedzUsuń
  6. Łaaaał *.* Tak rozbudowanej dyskusji dawno nie widziałam :O Ale w sumie chyba zgadzam się po części z Wami oboma, bo z jednej strony uwielbiam tę serię za oryginalność (brak wamirów itp), a z drugiej i dla mnie Allie wyszła nieco na płaczkę. Akcja w drugiej części nieco za bardzo się ciągnie, ale całym sercem jestem z Carterem <3 W ogóle przez ostatnie kilka miesięcy nie myślałam o niczym innym niż o "Zagrożonych", a teraz nagle przeszła mi na nich ochota, chociaż, jak mówiłam, serię uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Akcja całkiem fajna :) Czekam na kolejne posty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Nominowałam Cię do Liebster Blog Awards :)
    http://recenzjenadine.blogspot.com/2014/02/nominacja-do-liebster-blog-award.html

    PS: Genialna akcja :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajny pomysł z tym "ringiem" :) Ciekawe rzeczy mogą wyjść z takich konfrontacji. Sama nie czytałam tej sagi, ale nigdy nie wiadomo co wyjdzie w czasie :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.