88. Recenzja „W roku skorpiona” - Isabell Pfeiffer
„Życie nabiera wartości dopiero przez to, że istnieje coś, za co można je poświęcić.”

Król Skorpion jest bardzo okrutnym władcą. Wymordował wiele
wiosek i zgwałcił lub pozwolił gwałcić swoim żołnierzom wiele kobiet. Zwodził
swoimi pięknymi opowieściami o lepszym domu i pracy wieśniaków, którzy ledwo
wiązali koniec z końcem, a potem robił z nich niewolników, którzy mają dla
niego wydobywać sól z kopalni. Wielu pragnie jego śmierci, lecz nikt nie śmie
podnieść na niego ręki. Czasem zdarzają się małe gesty, jak podpalenie wieży. A
teraz dziewczyna z Bertotem podążają prosto w paszczę lwa, czyli do stolicy, w
której wszystko może się zdarzyć. W której całe twoje życie obróci się do góry
nogami, a ty nie będziesz mógł nic z tym zrobić.
Po opisie i jakże zastanawiającej okładce książka wydawała
się dość interesująca, choć trochę schematyczna. Mimo to postanowiłam sięgnąć
po nią, aby przekonać się na własnej skórze jak to z nią jest. W pozycji
znalazłam wiele minusów, które zaważyły na mojej ogólnej ocenie przez co ona
nie była zbyt wysoka. Dlatego stwierdzam, że czytanie tej książki było jedynie
stratą czasu. Nie ma w niej tak naprawdę
nic czego nie znaleźlibyśmy w innych pozycjach. Ale za to czasami jest jeszcze
gorzej, bo przez trzy czwarte powieści zupełnie nic się nie dzieje. Wszystko
jest za lekkie i zbyt łatwe, a przede wszystkim dzieje się zbyt szybko i czasem
trudno jest się zorientować w sytuacji przez co można naprawdę mocno się
pogubić w całości.
W wielu książkach denerwujące jest to, że bohaterka jest
zbyt idealna. Tutaj doświadczamy czegoś odwrotnego. Dziewczyna jest łysa,
posiada po sześć palców u stóp, a także przyjaźni się z chłopakiem, który jest
ślepy. Na początku myślałam, że to może być ciekawe, bo sprawi, że wreszcie coś
nie będzie doskonałe i nieskalane, ale tutaj bardzo mnie irytowało to
nagromadzenie tych skaz. Autorka mogła poprzestać na tych sześciu palcach u
stóp, bo są one istotne dla dalszej akcji, lecz reszta mogła być spokojnie
pominięta.
Tak naprawdę to niewiele pozytywnego można o niej
powiedzieć. Nawet bohaterowie byli sztuczni i bez wyrazu. Ale dobrze
przynajmniej, że nie była ona zbyt długa i nie musiałam się z nią bardzo
męczyć.
Podsumowując, nie polecam sięgać po tę pozycję, ponieważ
jest to jedynie strata czasu i pieniędzy.
Moja ocena: 3/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Dreams!
Oho, a ja to wygrałam w konkursie. Teraz strach się bać;) W sumie poczytam, zobaczymy czy niebo zwali mi się na głowę. Po tej opinii jednak widzę, że będzie to trudna przeprawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Stag.
Dobrze wiedzieć, czego unikać :)
OdpowiedzUsuń