[Ring: Jane Rachel vs Artemis Crawfield] Demony. Pokusa Lisy Desrochers na tapecie

Nie wiem jak Wam to powiedzieć, ale ten tekst jest ostatnim jakim napiszę do co najmniej soboty. Postanowiłam zrobić przerwę, aby móc poukładać wszystko i zająć się olimpiadą z turystyki, do której się przygotowuję oraz ogarnąć trochę szkołę, bo lekko ją zaniedbałam. Na szczęście w tym tygodniu mam rekolekcje i od środy nie mam lekcji. Dzięki temu będę mogła napisać zaległe recenzję i przygotować coś na rocznicę bloga :) Trzymajcie kciuki, abym wróciła do żywych.
Wróćmy jednak do Ringu. Jak zauważyliście wzięłam się za siebie i stworzyłam banerek. Prosty, bo prosty, ale ważne, że jest :D Natomiast dziś, drodzy czytelnicy, przedstawię Wam dyskusję z Jane Rachel z bloga Zanim Zajdzie Słońce, która zaciekle starała się mnie przekonać, że książka Demony. Pokusa to nie jest dobra literatura. Zobaczcie co wynikło z naszej rozmowy, bo efekt jest naprawdę niesamowity :)
Jane Rachel:
(Obawiam się, że przekonanie mnie będzie trudne, ale próbuj!). O nie, tylko nie
Frannie. Ta dziewczyna przez całą, calutką książkę działała mi na nerwy. Miałam
ochotę wydrapać jej oczy. Dlaczego? Chociażby przez jej głupotę! To klasyczny
przykład bohaterki ze schematycznych romansów, tylko w jej przypadku sytuację
pogarsza naiwność i głupota. A sama książka... czytałam kilka innych
zdecydowanie lepszych pozycji o aniołach i demonach. Ta dla mnie była stratą
czasu.
A: Na swojÄ…
obronę dodam, że uważam tą książkę za 'jedną z najlepszych historii o aniołach
i demonach' tylko i wyłącznie spośród typowych młodzieżówek :) Powiem Ci jednak
jedno: gdybym w tym momencie zaczęła swoją przygodę z tą książką z całą
pewnością jechałabym po niej tak samo jak po Wybranych :D Po prostu proste
schematy już mnie nie interesują, dlatego tę pozycję oceniam według tego co
było kiedyś, bo teraz widziałabym ją w trochę innych kolorach :)
Pogadajmy o bohaterach. Według mnie najlepiej wykreowaną
postacią był Luc, który może i był tym popularnym w każdej książce
przystojniakiem, ale potrafił również być empatyczny i po prostu go polubiłam.
Wracając do Frannie to z całą pewnością mogę się z Tobą zgodzić [o dziwo :D] Ta
bohaterka to kolejna postać napisana w ten sam sposób, lecz dużo bardziej
rozczulająca się nad sobą przez co była dość irytująca. Przede wszystkim
wkurzało mnie to, że obwiniała się przez lata o to co się wydarzyło, gdy była
małą dziewczynką
J: Hm... Luc...
Faktycznie. Autorka na maksa skupiła się na nim i na Frannie, co w moim
odczuciu było nie fair wobec Gabe'a, którego o wiele bardziej lubiłam. Żałuję
też, że autorka postawiła tylko na narrację z perspektywy Frannie i Luca.
Zastanawiałam się co to ma być? Miało być trzech głównych bohaterów, a tu jest
tylko dwóch. Frannie, oj, ta biedna Frannie... Już nie tyle irytowało mnie
obwinianie się o to wydarzenie, co bycie na siłę niegrzeczną. "Pochodzę z
dobrego domu, więc będę kimś innym i trochę popaskudzę". Uch, cóż za
irytujÄ…ce stworzenie!
A: Akurat w
drugiej części jest narracja trzech bohaterów, ale nie mogę powiedzieć którego
dodano, bo to będzie spoiler :) A tak w ogóle to ja akurat Gabe'a nie
polubiłam. Jakoś zazwyczaj lubię tych trochę niegrzeczniejszych chłopców, bo
nudno się robi gdy ich nie ma. Dlatego czasem lubię te "złe"
charaktery ;)
Dobrze, że wspomniałaś o Gabie, bo mi nie podobało się to,
że jest tutaj tak banalny trójkąt, którego można się spodziewać. Choć tak
naprawdę nie ma co się dziwić - to tylko młodzieżówka :)
J: W sumie Luca
polubiłam tylko ze względu na to, że słuchał Pink Floyd (w pierwszej części
jest nawet "Wish you were here" :D). Oprócz tego... nie urzekł mnie w
ogóle. Gabe trochę bardziej... Ogólnie też lubię te czarne charakterki, złych
chłopców i ten typ, ale Luc okropnie mnie denerwował. Gabe miał w sobie spokój.
Żałowałam tylko, że był odsunięty i służył za "wyjście awaryjne"
Frannie.
A: Tak naprawdÄ™
to ta książka jest bardziej o tej miłości Frannie do chłopaków i ich walce o
nią i tak poważnie to nie mam pojęcia dlaczego mi się ona podobała xD Tym
bardziej, że nie przepadam za trójkątami w książkach [jedyny jaki toleruję jest
w serii o Dorze Wilk] Wygląda na to, że nie mamy o co się bić, bo za chwilę
zacznę przyznawać rację i wyjdzie na to, że ta rozmowa zmieniła moje zdanie.
Dzieje się to po raz pierwszy, więc smakuj tę chwilę :D Jeśli chcesz coś
jeszcze dodać to wal śmiało, bo naprawdę nie wiem co mogłabym jeszcze
powiedzieć na temat tej książki :)
J: Była okropna!
XD Chcesz powiedzieć, że obie mamy rację? Wow :D
Kiedy tylko skończyłam czytać "Demony. Pokusa"
poczułam, że jest to jeden z niewielu "gniotów", jakie miałam okazję
przeczytać. Co jeszcze denerwowało mnie w tej książce...? *myśli*. Na pewno
spotkanie Frannie i Luca, ciągłe wybuchy Frannie (wydawało mi się, że ciągle
miała PMS, no ale nie wnikam...), i sam Luc. Wydawało mi się, że powinien być
prawdziwym demonem, który ma zamiar posiąść duszę Frannie, a tymczasem...
miałam ochotę potrząsnąć nim i zapytać "Jesteś śmiertelnie niebezpiecznym
demonem czy zakochanym frajerem?!". Poza tym rola Frannie w książce moim
zdaniem była przesadnie wyolbrzymiona :(
A: Raczej nie
sądzę, że ta książka to gniot, ale z całą pewnością do arcydzieł nie należy. Są
pozycje i to raczej takie młodzieżowe [głównie chodzi mi o paranormale], które
są naprawdę interesujące i zawierające jakieś głębsze przesłanie bądź po prostu
napisane są świetnym stylem, który porywa czytelnika. Tutaj nie doświadczamy
tego w pełnej okazałości, ale nie jest również najgorzej [przynajmniej z mojej
perspektywy]. Choć niechętnie muszę przyznać, że druga część już gniotem jest,
którego po prostu nie da się czytać :)
J: Zaskoczyło
mnie Twoje wyznanie, bo spodziewałam się, że będziesz bronić tej pozycji :D
Niemniej jednak dałam sobie spokój po pierwszej części. Właściwie cieszyłam
się, że szybko zakończyłam "Demony. Pokusa", bo mogłam wziąć kolejną,
lepszą książkę. Cóż... tą powieścią pani Desrochers sukcesu chyba nie odniosła.
Gdyby nie było tak ogromnej ilości schematu, to machnięcie ręką na bohaterów
byłoby w miarę łatwe.
A: No i dobrze,
że skończyłaś swoją przygodę z tą serią, bo druga część to totalna porażka i
jeszcze więcej irytującej Frannie, a przede wszystkim rozczulającego się nad
wszystkim Luca -_- Lekko denerwujące. No i tym akcentem kończymy :) Chyba, że
chcesz coś jeszcze dodać?
J: hm... Chyba
nic :D Dziękuję Ci za rozmowę i za wymianę naszych poglądów, które w pewnym
momencie zaczęły się zgrywać :D
A: Ja również
dziękuję :)
PS Jak zwykle po prawej stronie widnieje ankietka, w której możecie głosować, tym razem jednak napiszę krótko w nawiasie kto miał jaką opinię :)
PS Jak zwykle po prawej stronie widnieje ankietka, w której możecie głosować, tym razem jednak napiszę krótko w nawiasie kto miał jaką opinię :)
Okey... to nie była walka, a od pewnego momentu się śmiałam, że macie to samo zdanie xD Też czytałam książkę (pierwszy tom) i jakoś specjalnie rewelacji nie było xD
OdpowiedzUsuńXD Świetna dyskusja! Tylko, że teraz sama nie wiem, czy brać się za tą książkę czy sobie odpuścić XD Obie podawałyście dobre argumenty i... chyba się pogubiłam. Czytać czy nie czytać tą powieść???
OdpowiedzUsuńNie czytaj. Nie ma po co marnować czasu ;)
UsuńSuper się czytało! Z książką się kilka razy spotkałam, nie czytałam, ale raczej nie sądzę, że trafia w mój gust :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czytało i teraz już wiem, że nie ma po co sięgać po tą książkę, a miałam ją w planach :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie się to czytało :-)
OdpowiedzUsuńTa książka jest po prostu okropna! Trójkącik, który na dodatek był strasznie, strasznie kiepski. Frannie jak napisała Jane Rachel to 'klasyczny przykład bohaterki ze schematycznych romansów'. Z tym muszę się zgodzić w 100%. Zaś z głównych bohaterów bardziej polubiłam Luc'a (także fanka czarnych bohaterów), ale denerwowało mnie to, że tak bardzo się zmienił. Na początku groźny i niebezpieczny, a później potulny jak baranek i zrobi wszystko dla Frannie, która tak naprawdę nie wiedziała czy kocha jego czy Gabe'a. No cóż... Nie podobała mi się po prostu ta książka. :P
OdpowiedzUsuń