95. Recenzja „Nowa ziemia” - Julianna Baggott
„Można znaleźć piękno jeśli wystarczająco mocno się go szuka”

Kopuła. Miejsce, w którym wszyscy czują się bezpiecznie i
uważają to miejsce za najlepsze miejsce do życia. Jednak nie ja. Ripkard Crick
Willux oto ja. Zwany raczej jako Partridge syn najważniejszego człowieka na
świecie. Oto moje przekleństwo. Ojciec jest moją jedyną rodziną. Moja matka
zginęła w Wybuchu. Mój brat popełnił samobójstwo. Został mi tylko ojciec, który
się mną w ogóle nie interesuje. Który nigdy ze mną nie rozmawia. Który zawsze
ma ważniejsze rzeczy na głowie. On zawsze wolał Sedge’a. Mój starszy brat był
idealny, taki jaki sobie mój ojciec wymarzył. Ja jestem całkowicie przeciętny.
A teraz jeszcze nie mogę być ‘polepszony’ przez kodowanie, ponieważ coś je
blokuje. Wszystkie te wydarzenia sprowadzają mnie do jednej myśli. Muszę się
stąd wydostać. Muszę uciec spod czujnego oka swojego ojca. Muszę pokazać, że
jestem czegoś wart. Muszę dać mu znać, że nie będę tańczyć jak on zagra. Tylko
jak to zrobić?
Oto kolejna książka, do której podchodziłam kilkakrotnie.
Jednak tym razem zakochałam się. Przez moje ręce do tej pory przewinęło się
wiele książek dystopijnych, jednak nigdy nie spotkałam się z tak niesamowicie
wykreowanym światem, który sprawia, że mamy ochotę powiedzieć ‘Ta wizja jest
tak bardzo prawdopodobna, że aż się jej boję’. Do tej pory zastanawiam się
jakim cudem udało się tej autorce tak zabójczo przekazać wizję świata, która
siedziała w jej głowie.
Najbardziej urzekły mnie mutacje ludzkie. Przykładowo
Pressia, która posiada głowę lalki zamiast jednej dłoni, kobiety na zawsze
zrośnięte ze swoimi dziećmi, które niosły, gdy Wybuch miał miejsce lub
Bradwell, w którego plecach szarpią się ptaki. Wszystko to sprawia, że książka
jest niesamowicie realna i czujemy wiele sprzecznych emocji w trakcie jej
czytania.
Jednak nie tylko świat został świetnie przedstawiony. Również
bohaterzy są niczego sobie i naprawdę warto się czasem z nimi utożsamić, żeby
sprawdzić jak my postąpilibyśmy w ich sytuacji. No i podoba mi się obecność
kilku wątków, które w ostateczności splatają się i kończą w tym samym miejscu.
A zakończenie sprawia, że od razu pragniemy sięgnąć po kontynuację. Jednak
najlepsze jest to, iż wątek miłosny jest na dwunastym miejscu!
Podsumowując, polecam książkę każdemu kto lubi dystopie w
trochę innym wymiarze i ma nadzieje na zniewalającą historię, która sprawi, że
nie będzie miał ochoty się z nią rozstać.
Moja ocena: 9/10
Nowa Ziemia | Nowy przywódca | Bury
Mi się zupełnie nie podobała... Nie potrafiłam przekonać się ani do stylu autorki ani do wydarzeń, które tam się rozgrywały... Chociaż muszę przyznać, że pomysł był bardzo oryginalny :)
OdpowiedzUsuńJa książkę bardzo polubiłam, ale jakoś na drugi tom nie przyszła jeszcze pora ;D Mnie język przypadł do gustu tak samo jak wręcz śliczne zwroty akcji :3
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie. Nie czytałam tej serii, ale wiele razy mnie przyciągała w sklepie. Dlatego, z pewnością sięgnę, aby się przekonać, czy rzeczywiście jest taka dobra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie
weronine-library.blogspot.com
Widzę, że zmieniłaś sposób pisania recenzji :) Nie powiem, jest to coś ciekawego i innego, na plus :)
OdpowiedzUsuńCo do samej recenzji - nie spotkałam się z tą książką wcześniej, nawet o niej nie słyszałam, ale brzmi zachęcająco! Pomysł na mutacje - głowa lalki zamiast dłoni? To dopiero nowość. Muszę ją wpisać na swoją listę i znaleźć czas dla tej książki :)
Zapowiada się naprawdę ciekawie, a dystopię ostatnio polubiłam, więc mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuń