95. Recenzja „Nowa ziemia” - Julianna Baggott

kwietnia 07, 2014
„Można znaleźć piękno jeśli wystarczająco mocno się go szuka”
Świat po wybuchu. Po eksplozjach, które zniszczyły wszystko co było dotąd nam znane. Wszystko co posiadało choć namiastkę piękna. Teraz wszyscy, którzy żyją na zewnątrz są z czymś stopieni bądź posiadają wiele szram. Ja, Pressia Belze, niebawem skończę szesnaście lat i będę poszukiwana przez OPR. Grupę powstałą po Wybuchu, która na początkubyła Operacją Poszukiwawczo-Ratowniczą, lecz obecnie jest to Organizacja Przenajświętszej Rewolucji. Zrzeszenie, które pragnie najechać na Kopułę. Na miejsce, gdzie jeszcze istnieją ludzie bez mutacji, gdzie wszystko jest idealne. Od kilku dni czeka już na mnie szafka, w której mam się schować w razie przyjazdu OPR. Jest tam również tunel przez który mam uciec. Jednak nadal nie mogę sobie tego wyobrazić, bo wątpię bym była w stanie zostawić dziadka samego. Lecz świat ma wobec mnie inny plan. Taki, w którym nie do końca pragnę uczestniczyć. Który zmieni wszystko co do tej pory wiedziałam i sprawi, że ostatecznie nie będę wiedziała kim jestem.

Kopuła. Miejsce, w którym wszyscy czują się bezpiecznie i uważają to miejsce za najlepsze miejsce do życia. Jednak nie ja. Ripkard Crick Willux oto ja. Zwany raczej jako Partridge syn najważniejszego człowieka na świecie. Oto moje przekleństwo. Ojciec jest moją jedyną rodziną. Moja matka zginęła w Wybuchu. Mój brat popełnił samobójstwo. Został mi tylko ojciec, który się mną w ogóle nie interesuje. Który nigdy ze mną nie rozmawia. Który zawsze ma ważniejsze rzeczy na głowie. On zawsze wolał Sedge’a. Mój starszy brat był idealny, taki jaki sobie mój ojciec wymarzył. Ja jestem całkowicie przeciętny. A teraz jeszcze nie mogę być ‘polepszony’ przez kodowanie, ponieważ coś je blokuje. Wszystkie te wydarzenia sprowadzają mnie do jednej myśli. Muszę się stąd wydostać. Muszę uciec spod czujnego oka swojego ojca. Muszę pokazać, że jestem czegoś wart. Muszę dać mu znać, że nie będę tańczyć jak on zagra. Tylko jak to zrobić?

Oto kolejna książka, do której podchodziłam kilkakrotnie. Jednak tym razem zakochałam się. Przez moje ręce do tej pory przewinęło się wiele książek dystopijnych, jednak nigdy nie spotkałam się z tak niesamowicie wykreowanym światem, który sprawia, że mamy ochotę powiedzieć ‘Ta wizja jest tak bardzo prawdopodobna, że aż się jej boję’. Do tej pory zastanawiam się jakim cudem udało się tej autorce tak zabójczo przekazać wizję świata, która siedziała w jej głowie.

Najbardziej urzekły mnie mutacje ludzkie. Przykładowo Pressia, która posiada głowę lalki zamiast jednej dłoni, kobiety na zawsze zrośnięte ze swoimi dziećmi, które niosły, gdy Wybuch miał miejsce lub Bradwell, w którego plecach szarpią się ptaki. Wszystko to sprawia, że książka jest niesamowicie realna i czujemy wiele sprzecznych emocji w trakcie jej czytania.

Jednak nie tylko świat został świetnie przedstawiony. Również bohaterzy są niczego sobie i naprawdę warto się czasem z nimi utożsamić, żeby sprawdzić jak my postąpilibyśmy w ich sytuacji. No i podoba mi się obecność kilku wątków, które w ostateczności splatają się i kończą w tym samym miejscu. A zakończenie sprawia, że od razu pragniemy sięgnąć po kontynuację. Jednak najlepsze jest to, iż wątek miłosny jest na dwunastym miejscu!

Podsumowując, polecam książkę każdemu kto lubi dystopie w trochę innym wymiarze i ma nadzieje na zniewalającą historię, która sprawi, że nie będzie miał ochoty się z nią rozstać.

Moja ocena: 9/10

Nowa Ziemia | Nowy przywódca | Bury

5 komentarzy:

  1. Mi się zupełnie nie podobała... Nie potrafiłam przekonać się ani do stylu autorki ani do wydarzeń, które tam się rozgrywały... Chociaż muszę przyznać, że pomysł był bardzo oryginalny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja książkę bardzo polubiłam, ale jakoś na drugi tom nie przyszła jeszcze pora ;D Mnie język przypadł do gustu tak samo jak wręcz śliczne zwroty akcji :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie. Nie czytałam tej serii, ale wiele razy mnie przyciągała w sklepie. Dlatego, z pewnością sięgnę, aby się przekonać, czy rzeczywiście jest taka dobra.
    Pozdrawiam Serdecznie

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że zmieniłaś sposób pisania recenzji :) Nie powiem, jest to coś ciekawego i innego, na plus :)
    Co do samej recenzji - nie spotkałam się z tą książką wcześniej, nawet o niej nie słyszałam, ale brzmi zachęcająco! Pomysł na mutacje - głowa lalki zamiast dłoni? To dopiero nowość. Muszę ją wpisać na swoją listę i znaleźć czas dla tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się naprawdę ciekawie, a dystopię ostatnio polubiłam, więc mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.