96. Recenzja „Czas żniw” - Samantha Shannon

kwietnia 09, 2014
„Zaufanie. Rozpoznałam to słowo. Zalany słońcem kwiat na skraju postrzegania, wabiący do innego świata.”
Sajon. Nie ma bezpieczniejszego miejsca. Jednak tylko dla zwykłych ludzi. Każdy jasnowidz uważany jest za coś gorszego. Za coś co może zginąć za sam fakt, że oddycha. Wszystko zapoczątkował król Edward VII, któremu przypisano pięć morderstw. Uważa się, że to przez niego rozniosła się plaga jasnowidzenia. Sądzono, że miał on wielu popleczników, którzy zabijali i czerpali energię ze zła. Wtedy powstał Sajon, aby zniszczyć całą chorobę. Wielka republika, która jest maszyną tropiącą jasnowidzów. Każdy zły czyn był przypisywany odmieńcom. Według nich ślepcy, czyli zwykli ludzie, nie byli w stanie popełnić żadnego zła.  Rząd Sajonu gardzi jasnowidzami, więc wszyscy musieli przenieść się do podziemia i tam musimy wieść życie pełne niebezpieczeństw i ciągłego strachu, że nas złapią.

Paige Mahoney oto ja. Pochodzę z Irlandii, jednak gdy tam zaczęły się zamieszki zostałam zmuszona z ojcem wyjechać do Sajonu. Poza tym ojciec znalazł tu dobrze płatną pracę, więc nie musieliśmy się martwić. Do czasu. W wieku kilkunastu lat dowiedziałam się prawdy o sobie. Zostałam wprowadzona w świat jasnowidzów, do którego od zawsze należałam. Mój ojciec oczywiście nie ma o niczym pojęcia i sądzi, że pracuję w barze z tlenem. Ukrywam przed nim prawdę, bo tak jest dużo łatwiej. Poza tym jestem niezwykle rzadkim typem jasnowidza. Należę do grupy śniących wędrowców. Mogę wpływać na zaświaty i opuszczać swoje ciało. Mój mim-lord, Jaxon Hall, uważa, że jestem w stanie zabijać bezkrwawo. Jednak ja nie mam zamiaru tego sprawdzać. Czasem jednak nie mamy wpływu na niektóre wydarzenia i coś dzieje się wbrew naszej woli. U mnie było podobnie. Teraz tkwię w Szeolu I. Tajnym miejscu, gdzie rządzi tajemnicza rasa niezniszczalnych i nieśmiertelnych Refaitów, którzy bronią nasz świat przez Emmitami. Jednak ja nie potrafię im uwierzyć i nadal pragnę wrócić do miejsca, które jest mi znane. Do Sajonu.

W skrytości ducha miałam nadzieję, że książka mi się nie spodoba, bo przecież skoro tak wiele osób ją zachwala to jednak musi się w końcu znaleźć ktoś kto ją zjedzie od góry do dołu. Z przykrością informuję, że w tym wypadku nie będę to ja. Z czego jednak w pewnym stopniu się cieszę, bo nie rozszarpiecie mnie za moją recenzję.

Ale od początku. Spotkałam się z wieloma stwierdzeniami, że początek książki sprawia, że mamy niezły mętlik w głowie i trudno jest się połapać co i jak. Ja stety-niestety tak nie miałam. Może nie wszystko było jasne i klarowne, ale w miarę czytania kolejnych stron dało się wszystko zrozumieć i z dumą przyznaję, że ani razu w trakcie czytania książki nie zajrzałam do słowniczka, który znajduje się na końcu. Mam nadzieję, że i Wam się to uda.

Najbardziej podobał mi się pomysł i jego niepowtarzalność. Istnieje wiele dystopii, które nie mają aż tak rozbudowanej fabuły i mimo że wszystko tak naprawdę kręci się wokół Paige to poznajemy także świat, który ją otacza. Dzięki temu mamy szerszy obraz, mimo że książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej.

Podobali mi się również bohaterowie i to, że romans jest gdzieś tam bardzo daleko i nie przeszkadza w akcji. Czasem irytowała mnie jednak postawa Paige i kilkakrotnie nie mogłam zrozumieć jej postępowania, jednak nadal uważam, że książka zasługuje na swoje pozytywne opinie, choć ja w przeciwieństwie do innych arcydziełem jej nie nazwę.

Po wielu plusach przyszedł czas na minusy. Jak wiecie nieczęsto czytam recenzje, jednak wiem z pewnego źródła, że prawdopodobnie nikt albo naprawdę malutka część narzekała na interpunkcję w tej książce. Ja jako recenzentka częściej zwracam na takie niuanse uwagę, dlatego to co mnie irytuje Was może nie ruszać. Jednak nie zmienia to faktu, że wielokrotnie w tej pozycji myślniki rozpoczynające bądź kończące wypowiedź bohatera były postawione w złych miejscach. Zrozumiałabym gdyby zdarzyło się to raz czy dwa, może nawet i cztery, ale dziesięć? [to liczba w przybliżeniu, bo dokładnie nie wiem ile tego było] Nikt nie sprawdza tego zanim pójdzie książka do druku? Raz czy dwa widziałam przecinek zamiast kropki, ‘ze’ zamiast ‘że’ oraz [o zgrozo] spację przed przecinkiem [!!] Wybaczcie mi, ale ja tak mam i zawsze jak będą się zdarzały takie błędy to będzie to wypunktowane w mojej recenzji. [Wiem, że sama w recenzjach robię sporo błędów, jednak lubię wytykać je również innym. Musicie się przyzwyczaić :)]

Podsumowując, mimo błędów niezależnych od autorki książka jest świetną historią, która zasługuje na to, aby ją przeczytać. Mam nadzieję, że Was nie będą irytowały te niuanse, które mnie przyprawiały o skręt kiszek.

Moja ocena: 8/10


Czas żniw | The Mime Order | Untitled

11 komentarzy:

  1. Widzę, że mamy dość podobne odczucia do większości książek. Czas żniw to jedna z lepszych książek jakie czytałam w 2013r. i niecierpliwie czekam na kontynuację, która niebawem pojawi się w wersji anglojęzycznej :) Na tą interpunkcję chyba nie zwróciłam uwagi, zwracam głównie u Dreamsów, bo u nich to już w ogóle totalna masakra jest, ale przecinki dobrze wydrukowane, czy nie, Czas Żniw to naprawdę świetny debiut :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas żniw rzeczywiście jest ciekawy i bardzo pomysłowy. Ja czekam na kolejne tomy, ciekawa jestem, jak autorka poradzi sobie z rozwinięciem wątków i bohaterami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo polubiłam ''Czas Żniw'' i na pewno sięgnę po następną część :)

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nie czytałam tej książki, ale faktycznie czytałam dużo pozytywnych recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To może być coś dla mnie! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka bardzo mi się podobała i przyznam, że nie zwróciłam szczególnej uwagi na błędy edytorskie, choć lubię je wytykać :D To chyba świadczy o tym, że powieść tak mnie wciągnęła, że ich nie zauważyłam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mhmm... a u mnie "Czas Żniw" cierpliwie czeka na swoja kolej... i chyba źle robi, że czeka, zamiast krzyczeć, bym natychmiast po nie sięgała xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam tę historię! :D

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie dużo tego "Czasu żniw" wszędzie, ale skoro dobra to czemu nie ?

    OdpowiedzUsuń
  10. "Czas żniw" z miejsca pokochałam i czekam na następny tom. Bardzo fajna, dystopijna powieść :)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.