[Uciekajcie, Artemis zaczyna ględzić] Konkurencja i krytyka
Z racji tego, że w ostatnim czasie wiele razy natykałam się na ten temat sama postanowiłam go poruszyć i wyrazić swoje zdanie. Ten temat z całą pewnością istnieje od bardzo długiego czasu w blogosferze i zbiera wiele kontrowersji. Ja nie widzę nic złego w zdrowej i uzasadnionej krytyce i czasem łaknę jej jak wody.
Wiecie, że mój blog ma już ponad rok i bardzo się z tego cieszę, jednak bardzo martwi mnie fakt braku krytyki z Waszej strony. Nie wierzę, że każde moje słowo jest logiczne i przecinek zawsze jest w odpowiednim miejscu. Nie jestem idealna. Więc dlaczego nigdzie nie ma ani słowa krytyki na moim blogu?
To pytanie jest bardzo logiczne i zastanawiające. Gdy niektórzy z Was, drodzy blogerzy, przeżywali plagę Anonimowych krytyków u mnie nie było o tym ani słowa. Dla mnie ten fakt można wytłumaczyć na kilka sposobów, jednak ja zastanawiam się między dwoma:
1) boicie się, że Was zwyzywam;
2) mój blog jest po prostu jeszcze za młody i zbyt mało popularny.
Ja skłaniałabym się do odpowiedzi nr 2, jednak tak naprawdę to wszystko może być prawdą.
Po długim wstępie, który w ogóle nie powinien się pojawić, porozmawiajmy o konkurencji.
Konkurencja blogerska [mówimy tylko o blogerach książkowych]
Gdzieś naczytałam się, że blogerzy, którzy dłużej są w blogosferze nie lubią tych młodych stażem. Nie potrafimy im pomóc, nie doceniamy ich starań, a czasem nawet szydzimy z nich i pogardzamy nimi. [Piszę o PPC jako długim stażem, jednak prawda jest taka, że jeszcze jestem młodziutkim blogerem i dopiero uczę się jak postępować z innymi.] Dla mnie patrzenie z góry na blogerów z krótkim stażem jest kłamstwem wyssanym z palca. Sama kilkakrotnie pomagałam rozwijać się blogom. Tłumaczyłam jak obsługiwać blogera, czy warto zakładać facebooka, jak często wrzucać posty. Starałam się być pomocna i dzięki temu czułam się potrzebna. I niezmiernie się cieszę, że pomogłam tym ludziom, bo z całą pewnością przydała im się ta pomoc i teraz mogą cieszyć się wielką popularnością [niekiedy nawet większą od mojej xD]
Jeśli jednak chodzi o blogerów z mniej więcej takim samym stażem to powiem Wam, że mam kilka naprawdę dobrych koleżanek, czy nawet przyjaciółek z blogosfery. Prawie wszystkie mają blogi dłużej ode mnie i posiadają większą publikę. Można by się spodziewać, że będziemy sobie nawzajem zazdrościć i zastanawiać się jak podebrać tej drugiej obserwatorów, lecz prawda jest taka, że cieszymy się z każdej okrągłej liczby na blogu koleżanek, bo to tak jak same byśmy zdobyły tę liczbę. Poza tym rozmawiamy ze sobą, piszemy, doradzamy, wspieramy się. A najważniejsze - spotykamy się na Targach, gdzie tworzymy wielką radosną ekipę. Często wyczekujemy tego dnia z utęsknieniem i gdy wreszcie ma nadejść to w nocy nie możemy spać z przejęcia. Wędrujemy po całej Polsce dla siebie i to jest piękne.
Dlatego jeżeli znajdziesz gdzieś w odmętach internetu dwa blogi, które konkurują z sobą bez przerwy od miesięcy, tygodni czy lat to pokaż mi je, bo jestem ich strasznie ciekawa :)
Oczywiście nie twierdzę, że nie zdarzają się spiny między nami. Przecież nie wszystkich da się kochać. Ale nie są one aż tak odczuwalne jak nasza przyjaźń.
Krytyka
Temat zdecydowanie warty poruszenia i sprawdzenia jak Wy, drodzy czytelnicy, się do niego odnosicie. Ja uważam krytykę za nieodzowny element życia i naprawdę nie obrażę się na kogoś, gdy uzasadni mi dlaczego tak a nie inaczej negatywnie osądza mój blog. Jednak w krytyce jest kilka ważnych zasad, których powinno się przestrzegać. Dla mnie najważniejszą zasadą jest uzasadnianie swojego zdania - nie można powiedzieć: "Ten blog to ścierwo" i gdy ktoś się go pyta dlaczego tak sądzi, odpowiadać: "Bo tak". Krytyka powinna być konstruktywna i logiczna, a nie obrzucanie kogoś błotem tylko, dlatego że ma się odmienne zdanie.
Jest cienka granica między krytyką, a jeżdżeniem po kimś. To samo tyczy się recenzji. Jeżeli nie podobała nam się jakaś książka to powinniśmy napisać negatywną recenzję, a nie rzucać w nią obelgami. Akurat książka nam nie odszczeka się, natomiast człowiek już tak. I to czasami ze zdwojoną siłą. Czasem przez takie rzeczy rodzą się wypowiedzi długie na kilometr, które zaśmiecają bloga. Dlatego bądźmy ludźmi i zanim zaczniemy w kogoś rzucać błotem to pomyślmy jak my byśmy czuli się w jego sytuacji.
Jest jeszcze kwestia osób, które po prostu nie potrafią przyjąć do wiadomości konstruktywnej krytyki czy po prostu tego, że ktoś ma odmienne zdanie od niego na temat jakiejś książki. Ten typ człowieka jest najgorszy, ponieważ w życiu nie każdy będzie się z Tobą zgadzał i w kółko Ci przytakiwał. Trzeba zrozumieć, że jesteśmy różni i każdy ma prawo mieć swoje zdanie.
Jednak liczmy się ze słowami i zanim napiszemy coś złego na temat kogoś innego zastanówmy się dwa razy. [Macie szczęście, że u mnie możecie pisać co tylko chcecie, bo po mnie spływa to jak po kaczce :D]
Ten tekst nie ma na celu nikogo obrażać ani nic z tych rzeczy. Jest to po prostu moja subiektywna opinia na wyżej wymieniony temat :)
A Wy co sądzicie? Zapraszam Was do dyskusji!
Wiecie, że mój blog ma już ponad rok i bardzo się z tego cieszę, jednak bardzo martwi mnie fakt braku krytyki z Waszej strony. Nie wierzę, że każde moje słowo jest logiczne i przecinek zawsze jest w odpowiednim miejscu. Nie jestem idealna. Więc dlaczego nigdzie nie ma ani słowa krytyki na moim blogu?
To pytanie jest bardzo logiczne i zastanawiające. Gdy niektórzy z Was, drodzy blogerzy, przeżywali plagę Anonimowych krytyków u mnie nie było o tym ani słowa. Dla mnie ten fakt można wytłumaczyć na kilka sposobów, jednak ja zastanawiam się między dwoma:
1) boicie się, że Was zwyzywam;
2) mój blog jest po prostu jeszcze za młody i zbyt mało popularny.
Ja skłaniałabym się do odpowiedzi nr 2, jednak tak naprawdę to wszystko może być prawdą.
Po długim wstępie, który w ogóle nie powinien się pojawić, porozmawiajmy o konkurencji.
Konkurencja blogerska [mówimy tylko o blogerach książkowych]
Gdzieś naczytałam się, że blogerzy, którzy dłużej są w blogosferze nie lubią tych młodych stażem. Nie potrafimy im pomóc, nie doceniamy ich starań, a czasem nawet szydzimy z nich i pogardzamy nimi. [Piszę o PPC jako długim stażem, jednak prawda jest taka, że jeszcze jestem młodziutkim blogerem i dopiero uczę się jak postępować z innymi.] Dla mnie patrzenie z góry na blogerów z krótkim stażem jest kłamstwem wyssanym z palca. Sama kilkakrotnie pomagałam rozwijać się blogom. Tłumaczyłam jak obsługiwać blogera, czy warto zakładać facebooka, jak często wrzucać posty. Starałam się być pomocna i dzięki temu czułam się potrzebna. I niezmiernie się cieszę, że pomogłam tym ludziom, bo z całą pewnością przydała im się ta pomoc i teraz mogą cieszyć się wielką popularnością [niekiedy nawet większą od mojej xD]
Jeśli jednak chodzi o blogerów z mniej więcej takim samym stażem to powiem Wam, że mam kilka naprawdę dobrych koleżanek, czy nawet przyjaciółek z blogosfery. Prawie wszystkie mają blogi dłużej ode mnie i posiadają większą publikę. Można by się spodziewać, że będziemy sobie nawzajem zazdrościć i zastanawiać się jak podebrać tej drugiej obserwatorów, lecz prawda jest taka, że cieszymy się z każdej okrągłej liczby na blogu koleżanek, bo to tak jak same byśmy zdobyły tę liczbę. Poza tym rozmawiamy ze sobą, piszemy, doradzamy, wspieramy się. A najważniejsze - spotykamy się na Targach, gdzie tworzymy wielką radosną ekipę. Często wyczekujemy tego dnia z utęsknieniem i gdy wreszcie ma nadejść to w nocy nie możemy spać z przejęcia. Wędrujemy po całej Polsce dla siebie i to jest piękne.
Dlatego jeżeli znajdziesz gdzieś w odmętach internetu dwa blogi, które konkurują z sobą bez przerwy od miesięcy, tygodni czy lat to pokaż mi je, bo jestem ich strasznie ciekawa :)
Oczywiście nie twierdzę, że nie zdarzają się spiny między nami. Przecież nie wszystkich da się kochać. Ale nie są one aż tak odczuwalne jak nasza przyjaźń.
Krytyka
Temat zdecydowanie warty poruszenia i sprawdzenia jak Wy, drodzy czytelnicy, się do niego odnosicie. Ja uważam krytykę za nieodzowny element życia i naprawdę nie obrażę się na kogoś, gdy uzasadni mi dlaczego tak a nie inaczej negatywnie osądza mój blog. Jednak w krytyce jest kilka ważnych zasad, których powinno się przestrzegać. Dla mnie najważniejszą zasadą jest uzasadnianie swojego zdania - nie można powiedzieć: "Ten blog to ścierwo" i gdy ktoś się go pyta dlaczego tak sądzi, odpowiadać: "Bo tak". Krytyka powinna być konstruktywna i logiczna, a nie obrzucanie kogoś błotem tylko, dlatego że ma się odmienne zdanie.
Jest cienka granica między krytyką, a jeżdżeniem po kimś. To samo tyczy się recenzji. Jeżeli nie podobała nam się jakaś książka to powinniśmy napisać negatywną recenzję, a nie rzucać w nią obelgami. Akurat książka nam nie odszczeka się, natomiast człowiek już tak. I to czasami ze zdwojoną siłą. Czasem przez takie rzeczy rodzą się wypowiedzi długie na kilometr, które zaśmiecają bloga. Dlatego bądźmy ludźmi i zanim zaczniemy w kogoś rzucać błotem to pomyślmy jak my byśmy czuli się w jego sytuacji.
Jest jeszcze kwestia osób, które po prostu nie potrafią przyjąć do wiadomości konstruktywnej krytyki czy po prostu tego, że ktoś ma odmienne zdanie od niego na temat jakiejś książki. Ten typ człowieka jest najgorszy, ponieważ w życiu nie każdy będzie się z Tobą zgadzał i w kółko Ci przytakiwał. Trzeba zrozumieć, że jesteśmy różni i każdy ma prawo mieć swoje zdanie.
Jednak liczmy się ze słowami i zanim napiszemy coś złego na temat kogoś innego zastanówmy się dwa razy. [Macie szczęście, że u mnie możecie pisać co tylko chcecie, bo po mnie spływa to jak po kaczce :D]
Ten tekst nie ma na celu nikogo obrażać ani nic z tych rzeczy. Jest to po prostu moja subiektywna opinia na wyżej wymieniony temat :)
A Wy co sądzicie? Zapraszam Was do dyskusji!
Jak widzę błąd ortograficzny to piszę zazwyczaj w wiadomości prywatnej, żeby to zmienił, bądź jak się nie da, to po poprawieniu kasuję wpis. Błędy robi każdy mniejsze lub większe. Jeżeli nie jest to coś, co sprawia mi ból, to skupiam się na tekście, a nie na tym, że nie postawiłaś gdzieś przecinka.
OdpowiedzUsuńOdmienne zdanie: jeżeli coś Ci się nie podoba i to bardzo, a ja za to kocham, to się nie wypowiadam. Widocznie Twoje argumenty były dla mnie wystarczające, aby rozumieć Twój punkt widzenia. Ewentualnie napiszę: O jaaa! Ty się nie znasz! Ty jesteś cham i prostak!! Wtedy każda z nas ma ubaw po pachy, bo wiadomo, że Cię lubię i krzywdy bym Ci nie zrobiła :D
Jeżeli piszesz o czymś, co mnie zupełnie nie interesuje, to też się nie wypowiadam. Bo co mam napisać? Nie moje klimaty, ale zapraszam do siebie? Albo "zupełnie nie mój gust, ale fajnie, ze Ci się nie podobało (czy tam podobało)". Pamiętam, że pisałaś (chyba całkiem niedawno) o Mechanicznej książnice. Podobało Ci się, wzruszyłaś się itd. Wiec co miałam napisać? Dla mnie zakończenie było tandetne. Autorka nie zaskoczyła mnie swoim wyborem. To było takie oczywiste, takie prostackie. Całość była beznadziejnie skrojoną kopią poprzednika (darów anioła), gdyby nie fakt, ze było to coś w rodzaju steampunk i laska potrafiła się zmieniać, to rzuciłabym to w cholerę. Nie mówiąc już o tym, że mechaniczny anioł miał więcej cudeniek niż dary anioła. Czyli co? Nagle nie udoskonalamy maszyn? Postacie identyczne jak w poprzedniej serii, taka sama laska, te same problemy, ta sama złość, tak samo prymitywni bohaterowie...itd. Mogłabym tak napisać, ale po co? Po co mam Ci psuć Twoją radość. Czy spływa to po tobie pak po kaczce? Może, ale nie powinno. Dlaczego? Bo jesteśmy ludźmi i każde złe słowo o czymś co sprawia, że się uśmiechamy, powinno nas zasmucić. Nie, nie łamać, zabijać, dobijać… tylko zasmucić. Ze mnie wyszłaby egoistka, osoba „jestę znafcę” nie mówiąc już o tym, że naraziłabym się fanom serii. Niby czym się przejmować, ale po co? Po co komuś psuć krew? Mogłabym więc napisać „a mnie to tak nie zachwyciło”. No ale pisać dla samego pisania? Nie wiedzę sensu. Co innego jeżeli coś krytykujesz, a mi jako czytającej coś się podobało.
Co do krytyki, to się nie zgadzam. Skrytykowałam Twój pomysł z dodawaniem w komentarzu swoich danych w jakimś konkursie (trzeba było podać nik, imię i nazwisko oraz adres mailowy). Bałam się, że odbierzesz to za atak, ale na szczęście odebrałaś moje dobre intencje za radę, a nie za atak.
Na Twoim blogu jestem po raz pierwszy. Bardzo spodobało mi się, że otwarcie mówisz o swoich poglądach. W moim odczuciu, a jestem początkowym blogerem, uważam że zarówno blogerzy z większym stażem jak i z mniejszym są wobec mnie fair. W komentarzach motywują mnie do dalszego działania, czasami dają mi wskazówki, ale nie spotkałam się jeszcze z krytyką. Bardzo ciekawy post, trzymaj tak dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marcelina ;)
Ja też jeszcze nie spotkałam się z krytyką swojego bloga, a mam go już prawie dwa lata. Chociaż mam włączoną moderację komentarzy, więc znajdą się tacy, co powiedzą, że nieprzychylnych komentarzy po prostu nie publikuję, co jest oczywiście kłamstwem ;-) Jak najbardziej jestem za konstruktywną krytyką, bo uważam, że to pomaga się rozwijać i stawać coraz lepszym.
OdpowiedzUsuńAwwww piąty akapit - myślę zupełnie tak samo! ;) Też często pomagam młodym blogerą, daje rady itp. No i oczywiście konstruktywna krytyka i szczerość - a nie wodolejstwo.
OdpowiedzUsuńBlog o książkach prowadzę jakieś półtora roku, wcześniej przez parę latek były inne i z krytyką bloga jako takiego nigdy się nie spotkałam. Krytyka szablonu - pewnie. Tekstu? Polemiki co do opinii tak i bardzo mnie to cieszy. Natomiast krytyka warsztatu od bardzo dawna mi się nie zdarzyła... I chyba wiem dlaczego. To jest wzajemność - kiedy mi się chciało pisać długie komentarze z analizą tekstu i litaniami błędów, bywało, że dostawałam też takie uwagi. W tej chwili mi się nie chce z prostego powodu - kilka razy oberwałam komentarzach,że co za różnica jak ktoś pisze i czy robi błędy, "sympatyczne" rozmowy na gg tez były... I rozumiem gdybym była sarkastyczna. Tyle że w moim przypadku wyglądało to na zasadzie "przecinka w 'chyba że' nie ma, bo cały zwrot, podobnie jak 'mimo że'". Poważnie, niewiele osób przyjmuje krytykę spokojnie. Trochę to śmieszne, jeśli pisze się własne opowiadanie lub pisze o stylu jakiegoś autora a samemu się nie zna ojczystego języka w stopniu wystarczającym.
OdpowiedzUsuńAle fakt - konstruktywna krytyka, ładnie uargumentowana zawsze w cenie.
Konkurencja w blogosferze? Nie spotkałam. Pewnie zdarzają się jakieś spięcia czy coś takiego, ale to normalne i w blogosferze i w normalnym świecie.
Pozdrawiam :)
Całkowicie się z Tobą zgadzam! :) Uhm, zazdroszczę Wam tych Targów, kurde mol.
OdpowiedzUsuńW wielu kwestiach zgadzam się z Tobą - przede wszystkim jeśli o falę krytyki chodzi. Sama swego czasu wręcz oczekiwałam jakichś konstruktywnych wytknięć, jednak w ciągu całej swojej blogowej kariery trwającej już przeszło trzy lata - doczekałam się jednego anonimowego negatywu, w dodatku napisanego przez osobę z mego otoczenia, która zwyczajnie chciała mi dopiec ;)
OdpowiedzUsuńJeśli zaś chodzi o nienawiść względem nowych w blogsferze - bzdura! Sama zawsze piszę nowym motywujące komentarze i namawiam ich do tego, by się nie poddawali, gdyż sama wiem jak bardzo to pomaga ;)
Ja uważam, że jesli chodzi o styl pisania, błędy, interpuncję czy tym podobne to nie ma co krytykować, bo dla mnie to wizytówka blogera. Jeśli jezyk jest nieskładny, dziecinny lub styl mi w jakiś sposób przeszkadza to po prostu przestaję odwiedzać bloga. Dla mnie właśnie tekst pisany dużo mówi o blogerze ( i bardziej tu chodzi mi o styl pisania).
OdpowiedzUsuńInna sprawa to szata graficzna. Jesli lubię odwiedzac bloga to chcę aby był czytelny i abym łatwo mogła sobie wszystko w nim znaleźć. Ja już pisałam takie komentarze co nie podoba mi się po zmianie szaty bo np wysuwający się pasek boczny blokował mi zsuwanie się po stronie (nie miałam myszki żeby użyć scrolla). Bloger zmienił potem szatę (nie mówię że po moim wpisie, ale po zmianie miał komentarze że wolą własnie starszą szatę).
Inna jeszcze sprawa to poruszany temat na blogu. Tu zawsze piszę czy się zgadzam ze słowami blogera czy też nie. Piszę wprost jeśli nie podzielam zdania.
Ale najbardziej niecierpię obrażania, przesłodzonych komentarzy (zalatuje brakiem szczerości) i komentarzy dla komentarzy (pewnie nawet te osoby nie czytały tego co sie napisało).
Konkurencji blogerskiej nie dostrzegłam, raczej pomoc.