115. Recenzja „Po tamtej stronie ciebie i mnie” - Jess Rothenberg
„Okazuje się, że piekło to nie płonąca, wrząca otchłań ognia i cierpienia (...) Piekło jest wtedy, kiedy ludzie, których kochasz najbardziej na świecie, sięgają po twoją duszę i wyrywają ci ją. I robią to tylko dlatego, że mogą.”
Hej, jestem Brie i nie żyję. Na co umarłam? Nie za ciekawski
jesteś? Ładnie to tak pytać świeżo zmarłą o szczegóły tego incydentu? Ale
powiem Ci. Czemu? Bo przyczyna śmierci raczej nie jest normalna. Pękło mi
serce. I to dosłownie. Na dwie równiutkie połówki. Nikt nie wie jak to się
stało. Nie mają pojęcia jak to możliwe. Ja też nie wiem. Nie miałam wielkich
problemów z sercem. Co było do wyleczenia to mój ojciec zrobił, bo jest
światowej sławy kardiologiem. Poza tym jaka szesnastolatka umiera na zawał? I to
wcale nie przez jakiś niesamowicie wielki stres czy coś podobnego. Po prostu
usłyszałam takie trzy słowa od swojego chłopaka, które sprawiły, że świat mi
się zawalił. Że moje serce pękło i już nigdy więcej nie miało ponownie zabić.
Jacob powiedział: ‘Nie kocham Cię’ i moje serce zamilkło na zawsze…
Zanim zaczęłam czytać książkę oczekiwałam niesamowitej
lektury, która będzie opowiadała o bólu i cierpieniu i tym jak sobie z tym
główna bohaterka poradziła. Myślałam, że ta historia będzie piękna. Jednak gdy
zaczęłam ją czytać zauważyłam, że popełniłam wielki błąd w ocenie. To wcale nie
jest straszliwa historia o bólu i stracie to zwykła opowiastka o głupiutkiej
nastolatce. Na końcu jednak zdanie zmieniłam. Uważam, że książka jest naprawdę
ciekawa, mimo że nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym. Tak naprawdę to kolejna
opowieść o dziewczynie, która gubi się w nowym otoczeniu, a gdy wreszcie
zaczyna rozumieć co się dzieje może już być za późno na jakikolwiek ratunek…
Jak wspominałam nie dostałam tego czego oczekiwałam, jednak
zaintrygowała mnie ta historia. Tak naprawdę nie do końca rozumiem dlaczego,
ponieważ świat wykreowany w niej nie jest wielce oryginalny, ani bohaterowie
nie są jakoś cudownie stworzeni. Ale łatwo jest polubić ją, ponieważ czyta się
ją bardzo przyjemnie i szybko. Nie zawiera przydługich opisów, ani
niepotrzebnych zdarzeń. Nie jest jednak idealna na co wskazują poniższe minusy.
Minusem przede wszystkim są płytcy bohaterowie. Czytając książkę
miałam wrażenie, że nie są oni głębsi niż kałuża. A przede wszystkim Brie. Była
ona niesamowicie egoistyczną nastolatką [w sumie nie ma co się dziwić;
większość nastolatek myśli wyłącznie o sobie], która szukała ukojenia i
zrozumienia. Jednak robiła to w zły sposób, ponieważ zaczynała być niesamowitą
zołzą i trudno było z nią wytrzymać. Nie znajdę Wam nawet jednej pozytywnej
postaci, bo każda została stworzona, kolokwialnie mówiąc, na ‘odwal się’. Byli,
bo byli i tyle.
Również minusem jest przewidywalność, która może nie zawsze
się włącza, jednak pojawiała się. Łatwo można było się domyślić jak cała
historia się zakończy, więc nie było wielkiego bum. A szkoda. Bo zdecydowanie by się przydało.
Podsumowując, decyzję czy zapoznawać się z książką pozostawiam Wam. Moim zdaniem, jednak
jest ona idealną lekturą na leniwe, wakacyjne dni, gdy nie potrzeba nic więcej
jak lekkiej i niezobowiązującej historii.
Moja ocena: 7/10
Szkoda, że bohaterowie są płytcy. Swoją drogą czytając pierwszy akapit Twojego tekstu pomyślałam "Wow, to musi być świetna historia!". Ale im dalej, tym gorzej. W sensie, że powieść, nie Twój tekst ;) Raczej sobie odpuszczę, coraz rzadziej chce mi się czytać o głupiutkich nastolatkach.
OdpowiedzUsuńczytałam to jak miałam 13 lat i wtedy mi się podobało (to było jeszcze w czasach przedblogowych, wyrafinowanego gustu to ja nie miałam), nawet bardzo. teraz chyba byłoby zupełnie inaczej :>
OdpowiedzUsuńKurcze gdyby nie Ci bohaterowie... hmm..zastanowię się jeszcze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :3
Przewidywalność to najgorsza cecha, jaką książka może posiadać. Po przeczytaniu pierwszego akapitu, również myślałam, że piszesz o jakiejś świetnej książce, jednak wspomnienie o płytkich bohaterach już totalnie mnie zniesmaczyło. Także odpuszczę, a szkoda, bo wydawało się ciekawe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Serio, spodziewałam się czegoś lepszego... Ta pozycja leży na mojej półce łohoho, albo i dłużej, ale teraz czuję, że jeszcze trochę sobie poleży
OdpowiedzUsuńMam w planach, ale jakoś specjalnie mi się nie spieszy, żeby zapoznać się z tą książką ;)
OdpowiedzUsuń» minsjel.blogspot.com «
Pomimo Twojej dobrej recenzji, ja jakoś odpuszczam na razie wydawnictwo Amber, po prostu mi sie przejadło
OdpowiedzUsuń