116. Recenzja „Gwiezdny wojownik” - Katarzyna Berenika Miszczuk
„Gdy coś sobie postanowił, szedł do celu po trupach. Tak naprawdę do trupów miał stosunek bardzo liberalny. Gdyby to tylko było dozwolone, sam zamieniłby w umarlaki większość z otaczających go osób, które nie były mu do niczego potrzebne.”

Szczerze mówiąc nie miałam dużej ochoty na zapoznanie się z
tą historią, jednak pomyślałam, że skoro czytałam wszystkie wydane przez tę
autorkę pozycje to również powinnam zapoznać się z najnowszą. Po przeczytaniu
jej stwierdzam, że warto po nią sięgnąć dla małego relaksu, jednak pewna
jestem, że nie każdemu przypadnie do gustu.
Pierwszy raz autorka napisała książkę w narracji trzecioosobowej
i powiem Wam, że bardzo dobrze jej to wyszło. Przeplatają tam się emocje prawie
każdego bohatera, dzięki czemu mamy dość szeroki obraz sytuacji, więc nie jest
trudno odnaleźć się w tym stworzonym przez nią świecie. Jednak ta pozycja nie
jest idealna. Moim zdaniem lekko przesadzono z absurdem i groteską. No i czegoś
mi w niej brakowało, choć do końca nie jestem pewna czego…
Myślę, że bohaterowie zostali stworzeni dość dokładnie,
dzięki czemu poznajemy choć po trochu każdego z nich. Pod koniec książki znamy
już ich tak dobrze, że nie dziwi nas ich zachowanie. Jest ono jak najbardziej
naturalne. Poza tym nie da się nie lubić członków załogi Gwiezdnego Wojownika,
a przede wszystkim Zygmunta, który fajnie koloruje świat stworzony przez
autorkę.
W czytaniu książki pomaga lekki styl. Dzięki temu lektura
nie zabiera wiele czasu. Jest to przyjemna zabawa na letni, leniwy dzień.
Podsumowując, książkę polecam, jednak nie wszystkim, bo
niektórych może zemdlić od zbyt dużej ilości absurdu, egzystencji w Kosmosie
bądź wytłumaczeń jak działa ten interesujący świat.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Uroboros!
Hmmm... nabieram coraz większej ochoty na ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam wszystkie poprzednie książki autorki i na tą oczywiście też się zamierzam. :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to było równie ciekawe doświadczenie. Autorka wymyśliła zabawny i niebanalny świat i jedyne z czym przesadziła, to ilość czarnego humowu. Mniej odporny czytelnik na pewno poczuje przesyt ;) A ja czekam na kolejny tom.
OdpowiedzUsuńPS. Zygmunt jest świetny ;)
Bardzo lubię panią Miszczuk, także jest to dla mnie lektura obowiązkowa. Na pewno przeczytam, gdy wpadnie w moje ręce :)
OdpowiedzUsuńJa na tą książkę mam ogromną ochotę ;)
OdpowiedzUsuńOkładka wygląda jak jakaś marna podróbka Gwiezdnych wojen, dlatego jestem na nie dla tej książki. Nikt mi nie będzie psuł SW :D
OdpowiedzUsuń