112. Recenzja „Aż po horyzont” - Morgan Matson

lipca 03, 2014
„Bo wiesz, to jest tak: z Magellanem jest taki sam problem, jak ze wszystkimi odkrywcami. Całą energię skupiają na poszukiwaniu rzeczy niemożliwych. I w większości tak są zapatrzeni w horyzont, że nie widzą tego, co mają tu przed sobą.”
Jestem Amy. Mam siedemnaście lat, młodszego o trzy minuty brata bliźniaka i trzy miesiące temu miałam wypadek samochodowy, w którym zginął mój ojciec. Odkąd go nie ma cały świat jakby pobladł. Życie całkowicie się zmieniło. Matka  mało się do mnie odzywa i bez naszej zgody postanawia, że przeprowadzimy się do Stanwich w stanie Connecticut. Miesiąc temu wyjechała, żeby załatwić tam wszystkie sprawy i przygotować dom. Ja miałam w Raven Rock skończyć szkołę i dołączyć do niej. Przez cały miesiąc byłam sama w domu, bo mój brat, Charlie, wylądował na odwyku w Karolinie Południowej. Teraz muszę pojechać do mojej mamy. Do mojego nowego domu, jednak boję się wsiadać do samochodu. Staram się przezwyciężyć traumę, jednak jest mi bardzo trudno. Dlatego nie rozumiem dlaczego mama kazała mi przejechać samochodem pół kraju. I to jeszcze z obcym chłopakiem za kierownicą. Bo ja raczej nie znam Rogera. Może raz czy dwa w dzieciństwie bawiliśmy się razem, jednak nie pamiętam go zbyt dobrze. Liczę jednak na to, że nie będzie na mnie patrzył jak wszyscy inni. Że zrozumie moją sytuację i nie będzie zadawał zbyt wielu pytań. Powinien również pojechać wyznaczoną przez moją matkę trasą i zaoponować, gdy chciałam ją zmienić. Jednak nie zrobił tego. I właśnie wtedy wyruszyłam w podróż życia…

Na książkę miałam ochotę odkąd tylko zobaczyłam zapowiedź. Zanim trafiła w moje łapki pojawiło się kilka komplikacji, jednak udało się je rozwiązać. Cieszę się, że w końcu mam ją na swojej półce, bo mimo że momentami nieszczególnie błyskała oryginalnością to jednak polubiłam ją przez to w jaki sposób została pokazana.

Ta książka jest napisana w nowym na naszym rynku gatunku NA, czyli New Adult. Ja coraz częściej sięgam po takie lektury, choć coś czuję, że gdy będzie ich zbyt dużo to zaczną się powielać i będą identyczne. Podobne do siebie. Nic oryginalnego. Jednak mam nadzieję, że zbyt szybko to nie nastąpi, bo naprawdę polubiłam ten gatunek. Spodobała mi się również ta książka. Zawierała ona w sobie coś co do końca mnie przekonało. Chodzi mi o wpisy z Dziennika Podróży, o zdjęcia mijanych krajobrazów czy śniadań. O playlisty Rogera. To wszystko sprawiło, że książka stała się bardziej realna. Można było się nawet poczuć tak jak Amy i Roger jadący aż po horyzont. Podążający za głosem swojego serca.

Jednak był minus - słabo poprowadzony wątek miłosny, który wydaje się być lekko sztuczny, jednak nie przeszkadza to bardzo z zaznajamianiem się z lekturą.

Moim zdaniem tak dodatkowo w książce powinna być jeszcze mapka USA z zaznaczoną trasą wyznaczoną przez mamę Amy i tą, którą pojechali. Łatwiej byłoby mi się połapać, ponieważ ja nie do końca znam Amerykę.

Podsumowując, książkę polecam jako miły odstresowywacz. Można się przy niej zrelaksować i nawet kulejący wątek miłosny nie powinien być nam w stanie przeszkodzić w rozkoszowaniu się lekturą.

Moja ocena: 8/10

6 komentarzy:

  1. Na pewno ją przeczytam. Mam w planach zabrać ją ze sobą na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakież to wielkie szczęście, że mam ją w swojej biblioteczce :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na tą książkę coraz większą ochotę!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna historia... Teraz polecam Ci "Lato drugiej szansy". To jest dopiero wyciskacz łez!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli muszę przeczytać prędko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już planuję zakup Oj! weszłam tutaj dzisiaj do Ciebie i już 3 książki do kupna wyhaczyłam ;p Ty niedobra, naciągasz mój portfel ;p

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.