121. Recenzja „Ukryta brama” - Eva Voller
„Nagle świat zaczął składać się z niezliczonych nowych możliwości, a my właśnie zamierzaliśmy je odkrywać”

Tę serię darzę jakimś małym sentymentem. Bo może i nie jest
literaturą górnych lotów, jednak z chęcią się wraca do przygód Anny i
Sebastiano, a kolejne ich przeżycia śledzimy z niemałą ciekawością i
zainteresowaniem, a także wciąż zastanawiamy się jak to się wszystko zakończy.
W tej części najbardziej irytowała mnie główna bohaterka.
Nie wiem czemu, ale nie mogłam znieść jej ciągłych wygłupów i tej dziecinady.
Dziewczyna ma już dwadzieścia lat, a zachowywała się gorzej niż w pierwszej
części, gdy była siedemnastolatką! Dobrze, że jest jeszcze Sebastiano, który w
jakiś sposób ratuje sytuację i nie pozwala mi udusić Anny.
Mimo to książka jest bardzo lekką lekturą, tak samo jak jej
poprzedniczki. Moim zdaniem nie podnosi ona poziomu serii, jednak nie jest też
gorsza. Gdybyście zapytali mnie, która z tych trzech części jest najlepsza nie
potrafiłabym Wam odpowiedzieć, ponieważ żadna nie była idealna i w każdej coś w
większym lub mniejszym stopniu mnie irytowało. Tutaj moje rozdrażnienie skupiło
się na Annie, chcąc nie chcąc głównej bohaterce, dlatego trzymało mnie ono dość
długo w swoich szponach.
W jakiś niewytłumaczalny sposób nie jestem w stanie
powiedzieć, że ta seria to dno, ponieważ zawiera w sobie coś ciekawego. Jakąś
taką niesamowitą magię, która nas przyciąga. Jednak nie jest też najlepszą
serią o podróżach w czasie. Mimo że tutaj wszystko jest w dość interesujący
sposób przedstawione, to ja jednak myślę, że dużo lepsza jest chociażby Trylogia Czasu, której akcja dzieje się
w ciągu tygodnia!
Jeśli chodzi o fabułę to w tej części autorka postarała się
o niesamowitą oprawę. Było widać wielki przepych i można było odczuć tę
fascynację przeszłością. Bo przecież o to w takich książkach chodzi. Zamiast
pędzącej akcji bogatej w zbirów i morderców uwaga nasza skupia się na scenerii.
Złe charaktery oczywiście gdzieś tam są, jednak nie wychodzą tak bardzo na
powierzchnię. Można by rzec, że ten cykl to opowieść o historii, a Anna i
Sebastiano są jedynie jej tłem.
Podsumowując, serię polecam tym, co mają ochotę na lekką,
pełną przygód i czasami głupiej bohaterki historię. Jest to niezobowiązująca
lektura, przy której mimo wszystko można się nieźle bawić.
Moja ocena: 7/10
Magiczna gondola |
Złoty most | Ukryta brama
Za możliwość poznania dalszych losów Anny i Sebastiano dziękuję wydawnictwu Egmont!
Mam ''Ukrytą Bramę'' na półce - już nie mogę się doczekać, aż przeczytam tą powieść (a jednocześnie mi żal, iż rozstaję się z Sebastianem) !! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zobaczyłam w tytule "Anglia", pomyślałam "Sherlock", więc przyleciałam przeczytać recenzje :P
OdpowiedzUsuńO tej serii słyszałam już jakiś czas temu. Magiczną Gondolę mam zamiar przeczytać, ale nie szukam jej jakoś na gwałt. Może być naprawdę fajne, ale szału chyba nie będzie :P I nie lubię, jak główni bohaterzy mnie wnerwiają. Chociaż zawsze to jakieś płomienne uczucie :P
U mnie ta seria wywołała jedynie niechęć i kompletnie mi nie przypadka do gustu, dlatego 3 części już nie zakupiłam
OdpowiedzUsuńMam Magiczną gondolę w domu, muszę w końcu znaleźć dla niej chwilę!
OdpowiedzUsuń