122. Recenzja „Upadek Arkadii” - Kai Meyer
„Czasem - powiedziała - dwoje ludzi mija się, spogląda sobie przez chwilę w oczy i pozostaje tylko życzenie. Marzenie o tym, co mogłoby się wydarzyć. Odchodzą, z każdym krokiem dalej od siebie i od swoich snów.”

RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z POPRZEDNIEJ CZĘŚCI [GŁÓWNIE PIERWSZY AKAPIT]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
To już trzecia, a zarazem ostatnia moja przygoda z Rosą i Alessandro,
nad czym szczerze ubolewam. Kai Meyer stworzył cudowny świat pełen mitologii,
zakazanych badań naukowych i miłości, która nigdy nie powinna się zdarzyć.
Myślę, że często będę wracać do tej opowieści, ponieważ urzekła mnie ona swoją
prostotą i zawirowaniami. Każdą stronę czytałam z zapartym tchem i cichym
oczekiwaniem na zakończenie, którego się bałam. W skrytości ducha wiedziałam
jak skończy się ta opowieść, jednak nie przeszkadzało mi to w przeczytaniu go i
pomyśleniu: „to jest to”.
W recenzji Arkadia
płonie wspominałam Wam o niesamowitej magii, która drzemie w tych
powieściach. Bałam się, że ta część będzie jej pozbawiona, jednak moje obawy
były nieuzasadnione, dlatego ucieszyłam się, gdy poczułam tę magię, która mną
owładnęła do ostatniej strony.
Może i fabuła jakoś do mnie nie przemówiła, jednak z chwilą,
gdy zaczęłam tę część to nie mogłam się od niej uwolnić. Zapraszała mnie ona do
dalszego czytania i sprawdzenia jak losy Rosy i Alessandra się potoczą. Może i
czasami bywało przewidywalnie, jednak więcej było nieprzewidywalnych momentów,
które chwytały za serce. Może i czasami patrzyłam na ich przygody z
politowaniem, jednak ani razu nie pomyślałam, że to coś złego. Wręcz
przeciwnie. Moje emocje były tak proste i prawdziwe, że sprawiało to, że
książka jeszcze mocniej do mnie przemówiła. Zaskoczyła mnie.
Jeśli chodzi o bohaterów to tak naprawdę nie mam, o czym
pisać, bo wszystko możecie przeczytać w poprzednich recenzjach. Nadal najlepszą
postacią moim zdaniem jest Rosa, która czasami bywa twardsza niż niejeden
facet. Jednak nastąpił postęp. W końcu zaakceptowałam Alessandro i naprawdę go
polubiłam, co było dość trudne dla mnie w poprzednich częściach. Cieszę się, że
wreszcie udało mu się przekonać mnie do niego, inaczej nie cieszyłabym się z
jego związku z Rosą.
Jest jedna rzecz, której brakło mi w całej trylogii, jednak
nie mogę Wam jej zdradzić, ponieważ byłby to spoiler, a ja nigdy nie chciałabym
popsuć Wam radości poznawania samemu tych kilkuset stron poplamionych
atramentem.
Podsumowując, niezwykle bawiłam się z Rosą i Alessandrem w
tym ich mitycznym świecie, który zaczarował mnie całkowicie. Mam nadzieję, że i
Was porwie ten magiczny klimat.
Moja ocena: 8/10
Przebudzenie Arkadii
| Arkadia płonie | Upadek Arkadii
Za możliwość poznania ostatniej przygody Rosy i Alessandra dziękuję wydawnictwu Media Rodzina!
Za możliwość poznania ostatniej przygody Rosy i Alessandra dziękuję wydawnictwu Media Rodzina!
Przeczytałam tylko ostatnie akapity recenzji, by się dowiedzieć, jak Ci się podobało, bo ciągnie mnie do tej trylogii, tylko nie wiedziałam, czy warto :)
OdpowiedzUsuńPrzebudzenie Arkadii było cudowne! Dlatego muszę koniecznie sięgnąć po następne części :D
OdpowiedzUsuńMuszę sięgnąć po tę pozycję jak tak :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, tak lubię mitologię, a nie słyszałam jeszcze o tych książkach. :) Bohaterowie wydają się sympatyczni, może kiedyś się z nimi zapoznam.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, masz uroczy nagłówek! Podoba mi się. ;)