137. Recenzja „Dzikie serce” - Moira Young
„Większość ludzi nigdy nie poczuje tego, co ty czujesz. Bądź z nią. A jeśli ma to trwać godzinę, jedną noc, tydzień, miesiąc, to bez znaczenia. Bądź z nią, płoń z nią, lśnij z nią… Tak długo, ile będzie ci dane”
Saba uwolniła swojego brata bliźniaka z rąk Victora Pincha i
nareszcie może cieszyć się jego obecnością. Teraz razem chcą podążyć do
Wielkiej Wody, gdzie gleba jest żyzna i woda czysta. W ich myślach wygląda to
jak raj, jednak droga do niego nie jest usłana różami. Lugh bardzo się zmienił.
Czas, który spędził w zamknięciu odcisnął na nim swoje piętno, jednak nikt nie
jest w stanie pomóc mu dźwigać tego ciężaru, ponieważ nie chce nikomu
powiedzieć, co wydarzyło się, gdy przebywał na Polach Wolności. Przez to
podróżowanie z nim bywa trudne. Chłopak reaguje dość emocjonalnie i często się
denerwuje. Emmi zauważa to i czuje, że dzieje się z nim coś złego. Z Sabą
jednak również nie jest najlepiej. Coraz częściej lunatykuje i widzi rzeczy, których nie ma. Kątem oka
spostrzega zmarłych, którzy przez nią zginęli. Lugh coraz bardziej jest
przekonany, że jego siostra popada w obłęd. Saba stara się być normalna na ile
to możliwe i nie dawać powodów do obaw. Wszystko jednak obraca się przeciwko
niej i dziewczyna nie wie co robić, żeby nie zwariować. Pojawienie się pewnej
istoty na chwilę rozwiązuje problemy, jednak chwilę później pojawiają się
kolejne. I to poważniejsze od poprzednich. Ukazujące Jacka w złym świetle. Z
tego powodu Saba wyrusza w drogę, która może okazać się jej ostatnią.
UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Po Krwawym szlaku chwilę naczekałam się na kontynuację i powiem Wam naprawdę szczerze, że zdecydowanie i niezaprzeczalnie było warto. Dzikie serce, czyli drugi tom serii Kroniki Czerwonej Pustyni zaskakuje, wciąga, a przede wszystkim sprawia, że świat, w którym żyje Saba staje się niezwykle realny, namacalny. Moira Young stworzyła coś niesamowitego i jak najbardziej powinno się ją za to chwalić. Albo nawet bić pokłony.
Styl pisania Moiry Young ma to do siebie, że albo się go
kocha, albo nienawidzi. Najbardziej widocznym zabiegiem stosowanym przez nią
jest brak jakichkolwiek oznaczeń dialogów. Gdy bardziej się wczytamy
dostrzeżemy także, że stosuje ona liczne metafory i umie świetnie opowiadać,
sprawiając, że bohaterzy stają się bardzo realni i naprawdę nie jest trudno się
odnaleźć w ich sytuacji. Autorka świetnie poprowadziła akcję, a także
wprowadziła wiele zamętu. Często bywa tak, że część druga nie utrzymuje poziomu
pierwszej, bo już mniej więcej można przewidzieć, co się dalej wydarzy. Tutaj
wciąż pozostajemy z wieloma niewiadomymi. Moira Young pozostawiła sobie bardzo
wiele spraw do wytłumaczenia w trzeciej części i szczerze mówiąc lekko obawiam
się tego, co może ona tam namieszać, bo w tej sytuacji może zrobić wszystko.
Tak naprawdę to nie do końca wiem, co jeszcze mogłabym
powiedzieć na temat tej powieści, ponieważ wszystkie najważniejsze aspekty,
które zrobiły na mnie wrażenie już opisałam. Przydałoby się jednak jeszcze
poświęcić małą chwilę bohaterom. Ubolewam nad jedną, jedyną rzeczą, jednak
została ona wymuszona przez to jak układała się akcja i nic innego autorka nie
mogła zrobić. Tą rzeczą jest naprawdę niewielka ilość Jacka w całej opowieści.
Jest to naprawdę świetna postać, a przede wszystkim nie tak nieskazitelna jak
większość postaci męskich w tego podobnych lekturach. Zazwyczaj chłopak jest
chodzącym ideałem, tutaj jednak Jack ma wiele wad, ale to one czynią go
niezwykle prawdziwym i realnym i za to chciałabym pochwalić autorkę. Bo
niewielu jest takich, co potrafią stworzyć tak rzeczywiste postacie.
Bohaterem, który raczej nie zyskał mojego zaufania jest
Lugh. W skrócie: strasznie egoistyczny dupek. Zachowywał się jak małe dziecko,
któremu zabrano cukierka. Zamiast dbać o dobro i bezpieczeństwo wszystkich,
siebie stawiał na pierwszym miejscu. Zdecydowanie nie wygląda mi on na osobę
pełną światła, jak został opisywany przez Sabę. Dla mnie jest pierwszy do
odstrzału. Zdecydowanie nie płakałabym, gdyby zginął.
W tej części wydaje mi się, że obserwujemy niewielką
przemianę Saby. Co prawda nadal jest mocno impulsywna i podąża za głosem serca,
jednak czasami bywa bardziej racjonalna, choć pozornie wcale tego nie widać.
Mam nadzieję, że kolejnej części pozostanie taka, jaka jest i nic nie zmieni
jej wcześniej podjętych decyzji.
[SPOILER]Rzeczą, która najbardziej namiesza w tej opowieści
jest kamień serca, co jest naprawdę niebywałe! [SPOILER]
Podsumowując, tym co nie czytali Kronik Czerwonej Pustyni
zdecydowanie polecam zapoznanie się z tą trylogią, ponieważ jest ona naprawdę
interesującą historią, która zaskakuje nas na każdym kroku. A zwłaszcza druga
część.
Moja ocena: 9,5/10
Krwawy szlak | Dzikie serce | Raging Star
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Egmont!
Jeeeej, już się nie mogę doczekać :D Książka czeka grzecznie na swoją kolej, ale przed nią muszę przeczytać jeszcze dwie inne plus lekturę :/
OdpowiedzUsuńBardzo, baaaaaaaaardzo chcę dorwać tę książkę :D Pierwszy tom ogromnie przypadł mi do gustu. Czytałam go dość niedawno i emocje wciąż we mnie buzują. Martwi mnie tylko ta mała ilość Jacka :/ Nie lubię tego nagminnie powtarzanego zabiegu. No, ale zobaczymy :D
OdpowiedzUsuńA ja mam na półce, mam, mam, mam :D I kto się ciesz? No kto? JAAAA!
OdpowiedzUsuńSerię mam w planach i mam nadzieje, że się w niej zakocham :D
OdpowiedzUsuń