142. Recenzja „Powód by oddychać” - Rebecca Donovan

listopada 25, 2014
„Wolę zachować niesamowite wspomnienia z tych kilku dni spędzonych razem, niż nie mieć ich w ogóle. Mimo świadomości, że ten czas już się nie powtórzy.”
Autor: Rebecca Donovan

Tytuł: Powód by oddychać

Seria: Oddechy

Wydawnictwo: Feeria

Narracja: pierwszoosobowa – perspektywa Emmy

Główny bohater: Emily (Emma) Thomas – 16 lat

Romans: Emma + Evan

Ogumienie: Szczerze powiedziawszy jakoś nie przemawia do mnie ta okładka i w porównaniu do treści prezentuje się dość słabo. Dobrze, że nieczęsto oceniam książkę po okładce, bo miałabym problem z zabraniem się za nią, a do tego nie mogłam dopuścić.

Coś oryginalnego: Zdecydowanie oryginalne jest umieszczenie głównej bohaterki w domu, w którym nie zaznaje nawet odrobiny szczęścia i jest bita, poniżana, obrażana, mieszana z błotem za nic. Jest to dość niespotykane [przynajmniej dla mnie]. Nie czytałam wcześniej książek z podobnym wątkiem i naprawdę byłam zaskoczona, że ktoś odważył się pójść w tę dość kontrowersyjną i pełną bólu stronę.

Najlepsze zastosowanie: Emma jest bardzo utalentowana – ma najwyższe stopnie, trenuje kilka dyscyplin sportowych, prowadzi szkolną gazetkę… Robi to przede wszystkim, aby jak najpóźniej wracać do domu, gdzie nie ma dla niej ani szczypty miłości. Mieszka z wujem i ciotką oraz ich malutkimi dziećmi, ponieważ jej ojciec zmarł, a matka wpadła w alkoholizm. Teraz żyje w ciągłym strachu, bo nigdy nie wie, co może sprowokować jej ciotkę do ciosu w jej stronę. O tym co dzieje się w domu Emmy wie jedynie jej przyjaciółka Sara i dziewczyna nie chce wprowadzać nikogo w swój świat, dlatego ucieka przed uczuciem, jakie żywi do niej Evan i liczy, że gdy wytrzyma te kilkaset dni do wyjazdu na studia to wszystko się ułoży i wreszcie będzie wolna…

Tykać to kijem?: Nie wiem dlaczego, ale od początku chciałam zapoznać się z tą historią. Dzięki pewnej cudnej osóbce, która sprezentowała mi ją na urodziny udało mi się dowiedzieć się jak wygląda życie Emmy.

Bohaterowie: Emma jest bohaterką, która moim zdaniem idealnie wpasowuje się w postać ofiary przemocy rodzinnej. Może i autorka zamiast iść w stronę „nie można nikomu nic powiedzieć, bo zniszczy to życie małego kuzynostwa” mogła pokazać jak ofiary przemocy powinny walczyć z tym, co dzieje się w ich domach. Ja jednak cieszę się, że Emma została wykreowana na osobę silną, a zarazem niezwykle kruchą. Bo te wszystkie pozory, całą tą małą fasadę, którą widzą wszyscy dookoła kryje niezwykły ból, cierpienie, chęć uwolnienia się z tej spirali, która wciąż zacieśnia się 
wokół niej coraz mocniej…

Evan natomiast jest wielkim promykiem światła w tej powieści. To przede wszystkim on daje nadzieję, szczęście, sprawia, że Emma się uśmiecha mimo dramatu w domu. Dzięki niemu cała opowieść to walka dziewczyny z jej własnymi uczuciami. Bo ona nie może wpuścić chłopaka do swojego świata. Nie może pozwolić mu dowiedzieć się jak wygląda jej życie. Dla niej jest to ciągła ucieczka przed pragnieniami. Bo nie ważne jest co ona czuje, ważne jest, aby inni byli bezpieczni…

Pióro: Szczerze powiedziawszy styl pisarski nie jest jakiś szczególny. Nie ma w nim wiele oryginalności. Jednak książkę czyta się naprawdę szybko. Może i w wielu momentach warto na chwilę się zatrzymać i zastanowić chwilę. Ja nie mogłam oderwać się od lektury. Gdy zaczęłam ją czytać to nie miałam ochoty przestawać. Jest ona niezwykle fascynująca, mimo że zwykła…

Całokształt: Jako całość książka jest naprawdę dobra, bo zarówno pomysł, fabuła, wykonanie są na wysokim poziomie. Czyta się ją szybko i przyjemnie, mimo tematu w niej zawartego. Jedynym mankamentem jest urywanie akcji lub niedokładne wyjaśnienie sytuacji. Co prawda nie zdarzało się to nagminnie, jednak ja czasami gubiłam się w tym, co czytam. Nie zabrało mi to jednak radości czytania i sądzę, że książka zasługuje na jak najwyższe oceny od czytelników, bo autorka odwaliła kawał dobrej roboty pisząc ją. A zakończenie sprawia, że natychmiast chce się mieć kolejną część w swoich łapkach, żeby dowiedzieć się jak to się wszystko dalej potoczy. I czy Emma będzie wreszcie szczęśliwa…

Artemis radzi: Czy książka spodoba się wszystkim? Nie mam pojęcia. Jednak z czystym sumieniem poleciłabym ją każdemu, chociażby po to, aby chwilę zastanowić się nad otaczającym nas światem i złem, które w nim występuje. Jeśli znalazłby się ktoś, komu książka nie przypadłaby do gustu to bardzo chętnie porozmawiałabym z tą osobą, aby wymienić się zdaniami. Chciałabym się dowiedzieć, co sprawiło, że ta pozycja mu/jej się nie spodobała. Więc w razie czego – zapraszam do rozmowy!

Mój osąd: Słodki anioł

6 komentarzy:

  1. Pierwszy raz spotykam się z taką formą recenzji :) i fajną masz skalę ocen :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka znajduje się na mojej półce i nie mogę się doczekać, aż zanurzę się w tym złym świecie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysoka ocena :) Choć na razie nie spotkałam się raczej z negatywną oceną tej książki. Sama mam ją jeszcze przed sobą, pewnie w końcu się zabiorę. Choć okładka rzeczywiście nie przyciąga, a ja z kolei zwracam uwagę na te rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli jednaj jeszcze czasami się zgadzamy, co do książek! <3 Fajnie, że Ci się podobała i mogłam się do tego przyczynić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę po prostu muszę przeczytać :-) A skalę ocen masz kapitalną! :-D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.