142. Recenzja „Powód by oddychać” - Rebecca Donovan
„Wolę zachować niesamowite wspomnienia z tych kilku dni spędzonych razem, niż nie mieć ich w ogóle. Mimo świadomości, że ten czas już się nie powtórzy.”
Autor: Rebecca
Donovan
Tytuł: Powód by
oddychać
Seria: Oddechy
Wydawnictwo: Feeria
Narracja: pierwszoosobowa
– perspektywa Emmy
Główny
bohater: Emily (Emma) Thomas – 16 lat
Romans: Emma +
Evan
Ogumienie: Szczerze
powiedziawszy jakoś nie przemawia do mnie ta okładka i w porównaniu do treści
prezentuje się dość słabo. Dobrze, że nieczęsto oceniam książkę po okładce, bo
miałabym problem z zabraniem się za nią, a do tego nie mogłam dopuścić.
Coś
oryginalnego: Zdecydowanie oryginalne jest umieszczenie głównej bohaterki w
domu, w którym nie zaznaje nawet odrobiny szczęścia i jest bita, poniżana,
obrażana, mieszana z błotem za nic. Jest to dość niespotykane [przynajmniej dla
mnie]. Nie czytałam wcześniej książek z podobnym wątkiem i naprawdę byłam
zaskoczona, że ktoś odważył się pójść w tę dość kontrowersyjną i pełną bólu
stronę.
Najlepsze
zastosowanie: Emma jest bardzo utalentowana – ma najwyższe stopnie, trenuje
kilka dyscyplin sportowych, prowadzi szkolną gazetkę… Robi to przede wszystkim,
aby jak najpóźniej wracać do domu, gdzie nie ma dla niej ani szczypty miłości.
Mieszka z wujem i ciotką oraz ich malutkimi dziećmi, ponieważ jej ojciec zmarł,
a matka wpadła w alkoholizm. Teraz żyje w ciągłym strachu, bo nigdy nie wie, co
może sprowokować jej ciotkę do ciosu w jej stronę. O tym co dzieje się w domu
Emmy wie jedynie jej przyjaciółka Sara i dziewczyna nie chce wprowadzać nikogo
w swój świat, dlatego ucieka przed uczuciem, jakie żywi do niej Evan i liczy,
że gdy wytrzyma te kilkaset dni do wyjazdu na studia to wszystko się ułoży i
wreszcie będzie wolna…
Tykać to
kijem?: Nie wiem dlaczego, ale od początku chciałam zapoznać się z tą
historią. Dzięki pewnej cudnej osóbce, która sprezentowała mi ją na urodziny
udało mi się dowiedzieć się jak wygląda życie Emmy.
Bohaterowie: Emma jest
bohaterką, która moim zdaniem idealnie wpasowuje się w postać ofiary przemocy
rodzinnej. Może i autorka zamiast iść w stronę „nie można nikomu nic powiedzieć,
bo zniszczy to życie małego kuzynostwa” mogła pokazać jak ofiary przemocy
powinny walczyć z tym, co dzieje się w ich domach. Ja jednak cieszę się, że
Emma została wykreowana na osobę silną, a zarazem niezwykle kruchą. Bo te
wszystkie pozory, całą tą małą fasadę, którą widzą wszyscy dookoła kryje
niezwykły ból, cierpienie, chęć uwolnienia się z tej spirali, która wciąż
zacieśnia się
wokół niej coraz mocniej…
Evan natomiast jest wielkim promykiem światła w tej powieści. To
przede wszystkim on daje nadzieję, szczęście, sprawia, że Emma się uśmiecha
mimo dramatu w domu. Dzięki niemu cała opowieść to walka dziewczyny z jej
własnymi uczuciami. Bo ona nie może wpuścić chłopaka do swojego świata. Nie
może pozwolić mu dowiedzieć się jak wygląda jej życie. Dla niej jest to ciągła
ucieczka przed pragnieniami. Bo nie ważne jest co ona czuje, ważne jest, aby
inni byli bezpieczni…
Pióro: Szczerze
powiedziawszy styl pisarski nie jest jakiś szczególny. Nie ma w nim wiele
oryginalności. Jednak książkę czyta się naprawdę szybko. Może i w wielu
momentach warto na chwilę się zatrzymać i zastanowić chwilę. Ja nie mogłam
oderwać się od lektury. Gdy zaczęłam ją czytać to nie miałam ochoty przestawać.
Jest ona niezwykle fascynująca, mimo że zwykła…
Całokształt: Jako
całość książka jest naprawdę dobra, bo zarówno pomysł, fabuła, wykonanie są na
wysokim poziomie. Czyta się ją szybko i przyjemnie, mimo tematu w niej
zawartego. Jedynym mankamentem jest urywanie akcji lub niedokładne wyjaśnienie
sytuacji. Co prawda nie zdarzało się to nagminnie, jednak ja czasami gubiłam
się w tym, co czytam. Nie zabrało mi to jednak radości czytania i sądzę, że
książka zasługuje na jak najwyższe oceny od czytelników, bo autorka odwaliła
kawał dobrej roboty pisząc ją. A zakończenie sprawia, że natychmiast chce się
mieć kolejną część w swoich łapkach, żeby dowiedzieć się jak to się wszystko dalej
potoczy. I czy Emma będzie wreszcie szczęśliwa…
Artemis
radzi: Czy książka spodoba się wszystkim? Nie mam pojęcia. Jednak z
czystym sumieniem poleciłabym ją każdemu, chociażby po to, aby chwilę
zastanowić się nad otaczającym nas światem i złem, które w nim występuje. Jeśli
znalazłby się ktoś, komu książka nie przypadłaby do gustu to bardzo chętnie
porozmawiałabym z tą osobą, aby wymienić się zdaniami. Chciałabym się dowiedzieć,
co sprawiło, że ta pozycja mu/jej się nie spodobała. Więc w razie czego –
zapraszam do rozmowy!
Mój osąd: Słodki
anioł
Pierwszy raz spotykam się z taką formą recenzji :) i fajną masz skalę ocen :)
OdpowiedzUsuńKsiążka znajduje się na mojej półce i nie mogę się doczekać, aż zanurzę się w tym złym świecie
OdpowiedzUsuńWysoka ocena :) Choć na razie nie spotkałam się raczej z negatywną oceną tej książki. Sama mam ją jeszcze przed sobą, pewnie w końcu się zabiorę. Choć okładka rzeczywiście nie przyciąga, a ja z kolei zwracam uwagę na te rzeczy :)
OdpowiedzUsuńCzyli jednaj jeszcze czasami się zgadzamy, co do książek! <3 Fajnie, że Ci się podobała i mogłam się do tego przyczynić :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę po prostu muszę przeczytać :-) A skalę ocen masz kapitalną! :-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Moje "must read". Zdecydowanie!
OdpowiedzUsuń