143. Recenzja „Toy Wars” - Andrzej Ziemiański

grudnia 09, 2014
„Cierp w milczeniu, żołnierzu.”
Autor: Andrzej Ziemiański

Tytuł: Toy Wars

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Ogumienie: Okładka tej książki niezwykle pasuje do treści dzięki czemu naprawdę mi się spodobała. Nie zwracałam wcześniej na nią wielkiej uwagi, ale po przeczytaniu tej pozycji zauważyłam w niej wielki potencjał i zaciekawiła mnie ona.

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Toy Iceberg – 21 lat

Najlepsze zastosowanie: Mamy tutaj 21-latkę, która niejedno przeżyła. Będąc dzieckiem mieszkała w domu dziecka, gdzie była gnębiona i dlatego w wieku lat 16 uciekła stamtąd. Rok później została złapana w dzielnicy, gdzie zdecydowanie lepiej się nie pokazywać zwanej Sex Side. Przez dwa lata żyła jako prostytutka, w którą co noc ładowano końskie dawki kokainy, aby nie mogła uciec. Każdego dnia stała przy krawężniku całkiem naga zarabiając w ten sposób pieniądze. Z tego bagna wyciągnął ją Paul Iceberg, prywatny detektyw, który ją adoptował. Uwarunkował ją, czyli nie mogła już brać kokainy, ponieważ wywoływało to u niej silne wymioty, a w końcu mogło dojść nawet do śmierci. Toy żyła przez dwa lata w czystości zarówno seksualnej, jak i narkotykowej, przyuczając się do zawodu prywatnego detektywa. Jej ojciec, Paul, zmarł jednak przedwcześnie i nie udało mu się nauczyć jej wszystkiego. Teraz została z gabinetem prywatnego detektywa i kilkoma dolarami w kieszeni. Zostało jej jednak małe światełko w tunelu. Paul bowiem spisał testament, w którym przepisał jej 6 milionów dolarów. Sprawa jednak nie jest taka prosta. Dziewczyna przez dziesięć lat ma utrzymywać się z pracy prywatnego detektywa, nie prostytuować się i nie brać kokainy. Toy nie jest pewna czy uda jej się tego dokonać zwłaszcza, że waży ledwie 45 kilogramów, ma 160 cm. wzrostu, a do jedzenia zostało jej jedynie kocie żarcie…

Tykać to kijem?: Zabrałam się za tę pozycję, ponieważ już gdzieś o niej słyszałam, a udało mi się ją dorwać za śmieszne pieniądze na targach w Łodzi. Już jakiś czas wcześniej miałam ją na oku, jednak nie mogłam nigdzie jej znaleźć. Dlatego, gdy ją zobaczyłam od razu ją kupiłam.

Bohaterowie: Główną bohaterką jest Toy. Później jednak postaci przybywa. Najbardziej wyrazistymi z nich są Tally-Hoo, prostytutka z Księżyca, która chce pomagać 21-latce, a także Shainee, zakonnica z dość zaskakującą i ciekawą przeszłością. Jest jeszcze Dante, dzięki któremu cała ta paczka się spotkała i dzięki któremu Toy spotykają wszystkie przygody. Osób jest dużo więcej, jednak nie sposób ich wszystkich wypisać. Podobało mi się jednak, że tak naprawdę każda z nich miała jakąś głębię, a nie była tylko marnym tuszem na papierze.

Pióro: Powiem szczerze, że jest to moja pierwsza styczność z tym autorem, dlatego nie mogę powiedzieć czy jego styl jest taki sam jak w innych powieściach. Co prawda w wakacje przymierzałam się do Achai, jednak w końcu nic z tego nie wyszło.

Jeśli chodzi o pióro w tej książce to stwierdzam, że naprawdę dobrze czyta się twórczość tego autora. Może nie jest tak bardzo prosta, ale ma w sobie coś, co sprawia, że ma się ochotę dalej zagłębiać w tę powieść. Moim zdaniem autor postąpił dobrze dzieląc tę opowieść na trzy różne historie, które ostatecznie tworzą wspólną całość. Dzięki temu książka nabrała odpowiedniego smaku.

Całokształt: Mimo że książka ma ponad 500 stron czyta się ją dość szybko. Nie ma wielu problemów z odnalezieniem się w akcji. Wszystko jest dość klarownie wyjaśnione, dzięki czemu nie gubimy się i łatwo przechodzi się z jednej akcji do kolejnej. Mimo natężenia bitew i walk książka ma nutkę subtelności, dzięki czemu wydaje się być bardziej realna i interesująca.

Artemis radzi: Ogólnie rzecz ujmując książkę jak najbardziej polecam. Jest ona naprawdę ciekawą opowieścią o dziewczynie, która będąc kilka razy na dnie za każdym razem z niego się wygrzebywała. I może nie jest to literatura, którą będzie pamiętało wielu, jednak warto być tym, który ją zna…

Mój osąd: Słodki anioł 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.