144. Recenzja Testy - Joelle Charbonneau
„Zapomnienie, że to się nam nie przydarzyło, niczego nie zmieni. Nic nie może zmienić przeszłości.”
Autor: Joelle Charbonneau
Tytuł: Testy
Seria: Testy #1
Wydawnictwo:
YA!
[Grupa wydawnicza Foksal]
Narracja: pierwszoosobowa
– Cia
Główny
bohater: Malencia (Cia) Vale – 16 lat
Romans: Cia +
Tomas
Ogumienie:
Jeśli
chodzi o okładkę to przyznać muszę, że mimo że nie jest jakaś wyszukana to
wręcz idealnie pasuje do treści lektury. Zarówno ten znaczek/tarcza po lewej
stronie jak i labirynt znajdują swoje uzasadnienie w książce.
Najlepsze
zastosowanie: Szesnastoletnia Cia jest mieszkanką Kolonii Pięciu Jezior. Jej
największym marzeniem jest uczestniczenie w Testach, aby później móc dostać się
na Uniwersytet. W dniu ukończenia przez nią szkoły miał podobno znaleźć się na
uroczystości przybysz z Tosu, który miał zabrać kogoś ze sobą na Testy. Dziewczyna
przez cały czas trwania imprezy myśli tylko o tym, co zrobi, gdy uda jej się
osiągnąć to o czym marzyła. Sprawy jednak toczą się inaczej, bo żaden przybysz
z Tosu się nie zjawił. Cia nie została wybrana…
Sprawa się jednak szybko rozwiązuje! Następnego dnia okazuje się,
że owa osoba miała awarię pojazdu i dlatego przybyła dzień później. Cia wraz z
kolegami z ławki – Tomasem, Malachim i Zandri wyruszają w podróż, która może
zmienić ich życie raz na zawsze. Mają szansę dostać się na Uniwersytet i zostać
uczonymi, którzy zmienią świat!
Okazuje się, że to wcale nie będzie takie idealne. Ojciec Cii
ostrzega ją przed tym, co może czekać ją na Testach. Sam był tam, jednak nic
nie pamięta, ponieważ wszystko, co działo się podczas trwania Testów zostało
wymazane z jego pamięci. Ostrzega on jednak swą córkę przed niebezpieczeństwem.
Bo Testy to nie są tylko pisemne egzaminy, które trzeba zdać. To znacznie
więcej i niekiedy bardziej niebezpieczne niż może się wydawać.
Tykać to
kijem?: Głównym powodem sięgnięcia przeze mnie po tę pozycję była negatywna
recenzja pewnej blogerki. Na własnej skórze chciałam się przekonać czy ta
książka naprawdę wypada źle. Szczerze powiedziawszy do najlepszych nie należy,
ale to przede wszystkim dlatego, że przypomina inne dystopie…
Bohaterowie: Cia to
dziewczyna naprawdę mądra, jednak trochę zbyt ufna jak na mój gust. Miewała
swoje lepsze i gorsze chwile. Podczas trwania Testów zachowywała się
racjonalnie i pozostała człowiekiem. Czasem jednak lekko mnie irytowała. Trudno
stwierdzić czym dokładnie, ale moim zdaniem była trochę zbyt idealna i mądra.
Tomas to podobno najmądrzejsza osoba z klasy Cii z Kolonii Pięciu
Jezior. Prawdą jest, że jest mądry. Ale jest także niezwykle mało wyrazisty,
brak mu głębi. Zamiast być prawdziwym mężczyzną zachowuje się trochę jak
dziewczyna, która tak naprawdę nie wie czego chce. Może i jest stały w
uczuciach do Cii, ale nigdy nie mogłam pojąć jego zachowania. Ciężko było go
poznać, bo większość akcji skupiana była na otoczeniu, nie na osobach. Dlatego
łatwo można było zgubić niewielkie subtelności, które mogłyby nas naprowadzić
na, na przykład jakieś wymyślanie zdrady czy coś w tym rodzaju.
Pióro: Krótko
mówiąc styl pisania autorki nie przypadł mi do gustu. Powodem były przede
wszystkim marne wyjaśnienia, a także zbyt wiele opisów. W całej książce zdarza
się naprawdę niewiele dialogów, a kiedy występują to są dość słabe i mało
dopracowane, niekiedy także sztuczne. To nie daje komfortu i płynności
czytania, a sprawia, że mamy większą ochotę wyrzucić książkę przez okno…
Całokształt:
Moim
zdaniem ta książka jest niezwykłą mieszanką kilku innych dystopii. Wczoraj na
Facebooku zamieściłam zdjęcie, na którym widniał tekst: „It’s like Hunger Games and Divergend had a baby” i w stu
procentach się z tym zgadzam. Ta pozycja wygląda jakby była zainspirowana tymi
powieściami. Ale autorka praktycznie wzięła je i niewiele zmieniając umieściła
w swojej książce. Powtarza się wiele sytuacji z tych dystopii, a także niektóre
wątki są tak podobne, że trudno tego nie zauważyć. Nawet bohaterowie są podobni
do tych z Igrzysk śmierci. Czy da się
czytać powieść, która do złudzenia przypomina inną? Ciężko jest…
Artemis
radzi: Trudno jest mi powiedzieć czy warto się za nią zabierać. Dla mnie
pierwsza połowa książki była naprawdę fajna i przyjemnie się ją czytało.
Później jednak zaczęło robić się coraz gorzej i przestałam ją czytać z takim
zapałem jak wcześniej. Mam jednak nadzieję, że kolejne części tej serii
udowodnią, że ta opowieść potoczy się całkiem inaczej. Że jedynie ten początek
był zainspirowany innymi pozycjami z tego gatunku. Dlatego ja dam szansę tej
trylogii, bo może nas jeszcze mocno zaskoczyć, na co w skrytości ducha liczę.
Mój osąd: Krwiożercza
syrenka
Brak komentarzy: