144. Recenzja Testy - Joelle Charbonneau

grudnia 13, 2014
„Zapomnienie, że to się nam nie przydarzyło, niczego nie zmieni. Nic nie może zmienić przeszłości.”
Autor: Joelle Charbonneau

Tytuł: Testy

Seria: Testy #1

Wydawnictwo: YA! [Grupa wydawnicza Foksal]

Narracja: pierwszoosobowa – Cia

Główny bohater: Malencia (Cia) Vale – 16 lat

Romans: Cia + Tomas

Ogumienie: Jeśli chodzi o okładkę to przyznać muszę, że mimo że nie jest jakaś wyszukana to wręcz idealnie pasuje do treści lektury. Zarówno ten znaczek/tarcza po lewej stronie jak i labirynt znajdują swoje uzasadnienie w książce.

Najlepsze zastosowanie: Szesnastoletnia Cia jest mieszkanką Kolonii Pięciu Jezior. Jej największym marzeniem jest uczestniczenie w Testach, aby później móc dostać się na Uniwersytet. W dniu ukończenia przez nią szkoły miał podobno znaleźć się na uroczystości przybysz z Tosu, który miał zabrać kogoś ze sobą na Testy. Dziewczyna przez cały czas trwania imprezy myśli tylko o tym, co zrobi, gdy uda jej się osiągnąć to o czym marzyła. Sprawy jednak toczą się inaczej, bo żaden przybysz z Tosu się nie zjawił. Cia nie została wybrana…

Sprawa się jednak szybko rozwiązuje! Następnego dnia okazuje się, że owa osoba miała awarię pojazdu i dlatego przybyła dzień później. Cia wraz z kolegami z ławki – Tomasem, Malachim i Zandri wyruszają w podróż, która może zmienić ich życie raz na zawsze. Mają szansę dostać się na Uniwersytet i zostać uczonymi, którzy zmienią świat!

Okazuje się, że to wcale nie będzie takie idealne. Ojciec Cii ostrzega ją przed tym, co może czekać ją na Testach. Sam był tam, jednak nic nie pamięta, ponieważ wszystko, co działo się podczas trwania Testów zostało wymazane z jego pamięci. Ostrzega on jednak swą córkę przed niebezpieczeństwem. Bo Testy to nie są tylko pisemne egzaminy, które trzeba zdać. To znacznie więcej i niekiedy bardziej niebezpieczne niż może się wydawać.

Tykać to kijem?: Głównym powodem sięgnięcia przeze mnie po tę pozycję była negatywna recenzja pewnej blogerki. Na własnej skórze chciałam się przekonać czy ta książka naprawdę wypada źle. Szczerze powiedziawszy do najlepszych nie należy, ale to przede wszystkim dlatego, że przypomina inne dystopie…

Bohaterowie: Cia to dziewczyna naprawdę mądra, jednak trochę zbyt ufna jak na mój gust. Miewała swoje lepsze i gorsze chwile. Podczas trwania Testów zachowywała się racjonalnie i pozostała człowiekiem. Czasem jednak lekko mnie irytowała. Trudno stwierdzić czym dokładnie, ale moim zdaniem była trochę zbyt idealna i mądra.

Tomas to podobno najmądrzejsza osoba z klasy Cii z Kolonii Pięciu Jezior. Prawdą jest, że jest mądry. Ale jest także niezwykle mało wyrazisty, brak mu głębi. Zamiast być prawdziwym mężczyzną zachowuje się trochę jak dziewczyna, która tak naprawdę nie wie czego chce. Może i jest stały w uczuciach do Cii, ale nigdy nie mogłam pojąć jego zachowania. Ciężko było go poznać, bo większość akcji skupiana była na otoczeniu, nie na osobach. Dlatego łatwo można było zgubić niewielkie subtelności, które mogłyby nas naprowadzić na, na przykład jakieś wymyślanie zdrady czy coś w tym rodzaju.

Pióro: Krótko mówiąc styl pisania autorki nie przypadł mi do gustu. Powodem były przede 
wszystkim marne wyjaśnienia, a także zbyt wiele opisów. W całej książce zdarza się naprawdę niewiele dialogów, a kiedy występują to są dość słabe i mało dopracowane, niekiedy także sztuczne. To nie daje komfortu i płynności czytania, a sprawia, że mamy większą ochotę wyrzucić książkę przez okno…

Całokształt: Moim zdaniem ta książka jest niezwykłą mieszanką kilku innych dystopii. Wczoraj na Facebooku zamieściłam zdjęcie, na którym widniał tekst: „It’s like Hunger Games and Divergend had a baby” i w stu procentach się z tym zgadzam. Ta pozycja wygląda jakby była zainspirowana tymi powieściami. Ale autorka praktycznie wzięła je i niewiele zmieniając umieściła w swojej książce. Powtarza się wiele sytuacji z tych dystopii, a także niektóre wątki są tak podobne, że trudno tego nie zauważyć. Nawet bohaterowie są podobni do tych z Igrzysk śmierci. Czy da się czytać powieść, która do złudzenia przypomina inną? Ciężko jest…

Artemis radzi: Trudno jest mi powiedzieć czy warto się za nią zabierać. Dla mnie pierwsza połowa książki była naprawdę fajna i przyjemnie się ją czytało. Później jednak zaczęło robić się coraz gorzej i przestałam ją czytać z takim zapałem jak wcześniej. Mam jednak nadzieję, że kolejne części tej serii udowodnią, że ta opowieść potoczy się całkiem inaczej. Że jedynie ten początek był zainspirowany innymi pozycjami z tego gatunku. Dlatego ja dam szansę tej trylogii, bo może nas jeszcze mocno zaskoczyć, na co w skrytości ducha liczę.

Mój osąd: Krwiożercza syrenka

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.