147. Recenzja „Wayward Pines. Szum” - Blake Crouch
„Od czasów rewolucji przemysłowej traktujemy świat jak pokój hotelowy, z nami w roli gwiazdy rocka.”
Autor: Blake
Crouch
Tytuł: Wayward
Pines. Szum
Seria: Wayward
Pines #1
Wydawnictwo:
Otwarte
Narracja:
trzecioosobowa
Główny
bohater: Ethan Burke – około 30 lat
Ogumienie: Jeśli
chodzi o okładkę to powiedzieć można, że jest ona równie tajemnicza i mająca w
sobie nutkę grozy, co treść, więc świetnie się wkomponowała w temat powieści.
Przeglądając okładki do następnych części tej serii stwierdziłam, że trzecia
część ma najładniejszą, ale nie świadczy to od razu, że treść też będzie
lepsza.
Coś
oryginalnego: Aby dowiedzieć się, co jest w niej oryginalnego po prostu trzeba
ją przeczytać.
Najlepsze
zastosowanie: Ethan Burke jest agentem służb specjalnych i przybywa razem ze
swoim nowopoznanym partnerem do Wayward Pines, aby odnaleźć dwójkę agentów,
którzy zaginęli bez śladu, po tym jak zostali wysłani zbadać pewną sprawę w tej
niewielkiej miejscowości. Sprawy się jednak komplikują, ponieważ, gdy tylko Ethan
wjeżdża do Wayward Pines w jego samochód uderza ciężarówka. Mężczyzna budzi się
niedaleko rzeki nie pamiętając niczego. Jedynym słowem, które mówi mu coś jest
‘Mack’, jednak nie potrafi go umiejscowić. Próbuje czegoś się dowiedzieć od
miejscowych, jednak nikt nie chce mu pomóc. W końcu do Ethana dociera, że to
nie jest zwykłe miasteczko. Że jest z nim coś nie tak i najlepszym wyjściem z
sytuacji jest ucieczka z Wayward Pines…
Tykać to
kijem?: Ja do zapoznania się z tą książką zostałam przekonana przez Jane
z bloga Zanim Zajdzie Słońce. Przede wszystkim fakt, że czytając tę lekturę
chowała się pod kołdrą ze strachu najbardziej mnie przekonał. Byłam ciekawa czy
ze mną będzie podobnie.
Bohaterowie: Szczerze
powiedziawszy autor nie skupia się na bohaterach. W całej powieści dużo
ważniejsze są wydarzenia rozgrywające się podczas całej fabuły, dlatego ciężko
nam jest poznać wiele postaci, choć oczywiście Ethan jest uwypuklony, jak to
zwykle bywa z głównymi bohaterami. Jest on taki jak można sobie wyobrazić
agenta specjalnego. Innymi słowy – myśli, że jego status mu wszystko załatwi,
więc nie musi się zbytnio wysilać, aby dostać to czego pragnie. Nie jest jednak
irytujący, dzięki czemu nie przeszkadza w czytaniu książki i wczuwaniu się w
ten klimat grozy.
Pióro: Moim
zdaniem książka jest naprawdę dobrze napisana, ponieważ czyta się ją w dość
szybkim tempie. Nie nudzi, ale sprawia, że wciąż zastanawiamy się jak to się
wszystko skończy, jak rozwiązana zostanie ta zagadka…
Całokształt: Ogólnie
książka prezentuje się bardzo dobrze, a zakończenie sprawia, że pozostajemy
nienasyceni i chcemy więcej. Treść jest naprawdę interesująca i jeśli ma się
ochotę na odrobinę grozy to warto sięgnąć po tę pozycję. Może i zakończenie
zostawia w naszej głowie mały mętlik, ale myślę, że kolejne części mocniej nas
wciągną i sprawią, że nie będziemy mogli się oderwać od lektury.
Artemis
radzi: Książkę polecam, jednak nie każdemu, bo nie wszyscy znajdą w niej
potencjał. Wydaje mi się, że ta część jest jedynie małym wstępem do dalszych,
niesamowitych i mrożących krew w żyłach wydarzeń, więc jeśli masz słaby żołądek
to lepiej nie zaczynaj przygody z tą serią.
Mój osąd: Rozkładający
się zombie – 7/10
Brak komentarzy: