150. Recenzja „Między teraz a wiecznością” - Marie Lucas
„Każdy człowiek ma jakąś przeszłość, to oczywiste. Wyobrażam to sobie jako naszyjnik z pereł, ciąg nawleczonych na nitkę wydarzeń. Gdybym musiała wytłumaczyć komuś, jak widzę własną przeszłość, to powiedziałabym, że wygląda jak zerwany naszyjnik. Po jednej stronie został kawałek żyłki, po drugiej kupka pereł, które wprawdzie pozbierałam, ale nie zdołałam ich z powrotem nawlec.”
Tytuł: Między
teraz a wiecznością
Wydawnictwo: Egmont
Narracja:
pierwszoosobowa – perspektywa Julii
Główny
bohater: Julia Winter – 16 lat
Romans: Julia +
Feliks + Niki
Ogumienie: Okładka zdecydowanie przykuwa wzrok i sprawia, że mamy ochotę sprawdzić, bez zerkania na opis, jaką interesującą historie przedstawiła autorka. Jednak tu pojawia się problem. Grafika jest naprawdę cudowna, jednak nie odzwierciedla to
treści…
Najlepsze
zastosowanie: Życie Julii stanęło do góry nogami. Dowiedziała się prawdy o
sobie i swoim ojcu. Odkryła, że ma przyrodniego brata. Że całe jej
dotychczasowe życie to jeden wielki żart. Że nie ma w nim ani krzty prawdy.
Teraz postanawia iść do nowej szkoły; z dala od dawnych przyjaciół, od
przeszłości, która prześladuje ją na każdym kroku. Już pierwszego dnia szkoły jej
uwagę przykuwa pewien chłopak. Jednak dowiaduje się, że nie powinna być nim
zainteresowana, dlatego daje za wygraną. Trzy tygodnie od przybycia do nowej
szkoły już ma chłopaka i kumpluje się z najpopularniejszymi osobami w szkole.
Jednak nie powiedziała im prawdy o swojej przeszłości i wciąż udaje, że jest
bogata i mieszka w cudownej willi. Od Feliksa dowiaduje się dlaczego nie
powinna być z Nikim. On słyszy duchy. Początkowo dziewczyna nie wierzy, ale
kilka dni później Niki podchodzi do niej i mówi, że jej dziadek chce z nią
porozmawiać. Tyle, że jej dziadek nie żyje…
Tykać to
kijem?: Książkę wyhaczyłam już, gdy pojawiła się zapowiedź. Było to dość
dawno temu, jednak do tej pory nie znalazłam czasu, żeby się z nią zapoznać, a
kiedy chciałam ją kupić to nie miałam za co. W końcu udało mi się ją wypożyczyć
i teraz cieszę się, że nie udało mi się jej zakupić.
Bohaterowie: Jeśli
chodzi o bohaterów to nie mam do nich większych zastrzeżeń. Jednak nie byli
idealni. Julia zachowywała się jak malutka dziewczynka i cały czas nie wiedziała,
co ze sobą zrobić. Chłopcy również nie grzeszyli inteligencją. Wydaje się, że
momentami zachowywali się jakby mieli parę lat, a czasami wręcz jakby byli
dorośli. Ta huśtawka była zbyt intensywna i sprawiała, że można było się nieźle
zagubić podczas czytania.
Pióro: Niby
lekko, ale zdecydowanie nie przyjemnie. Książkę czytałam dość długo. Nie mogłam
wkręcić się w akcję. Styl autorki był przeciętny i nie zaskoczył mnie.
Całokształt: Książka
ma naprawdę niewykorzystany potencjał. Moim zdaniem sam pomysł był niezwykle
ciekawy i fakt rozmawiania duchami mógłby być lepiej rozwinięty i
skonstruowany. Autorka poszła po najlżejszej linii oporu sprawiając, że
zdolności Nikiego były nikłym tłem dla głównej myśli książki.
W pozycji zabrakło mi także płynnej akcji. Wydarzenia były
strasznie chaotyczne, przez co trudno było mi się wczuć w akcję.
Po przeczytaniu książki można spostrzec, że ma ona wiele
niewyjaśnionych wątków. Zostały one wplecione do fabuły, jednak tak naprawdę
bez większego sensu. Zaznaczyć trzeba, że ta książka nie jest początkiem serii.
Jest to jednotomowa opowieść, która tak naprawdę pozostawia więcej pytań niż
odpowiedzi. W sumie wiemy mniej, niż gdy zaczynaliśmy czytać…
Artemis
radzi: Powiem Wam, że nie warto zabierać się za tę książkę. Mimo że
autorka miała ciekawy pomysł nie potrafiła go wykorzystać. Dodatkowo trójkąt
miłosny jest całkowicie niepotrzebny. Gdyby była to seria, to moja ocena byłaby
wyższa, ponieważ kilka wątków mogłoby zostać wyjaśnionych. Jednak nadal
pozostaję bez odpowiedzi, dlatego nie chcę żebyście też się nad nimi głowili,
bo zdecydowanie nie warto.
Mój osąd: Wredny
chochlik – 3/10
Brak komentarzy: