150. Recenzja „Między teraz a wiecznością” - Marie Lucas

stycznia 17, 2015
„Każdy człowiek ma jakąś przeszłość, to oczywiste. Wyobrażam to sobie jako naszyjnik z pereł, ciąg nawleczonych na nitkę wydarzeń. Gdybym musiała wytłumaczyć komuś, jak widzę własną przeszłość, to powiedziałabym, że wygląda jak zerwany naszyjnik. Po jednej stronie został kawałek żyłki, po drugiej kupka pereł, które wprawdzie pozbierałam, ale nie zdołałam ich z powrotem nawlec.”
Autor: Marie Lucas

Tytuł: Między teraz a wiecznością

Wydawnictwo: Egmont

Narracja: pierwszoosobowa – perspektywa Julii

Główny bohater: Julia Winter – 16 lat

Romans: Julia + Feliks + Niki

Ogumienie:  Okładka zdecydowanie przykuwa wzrok i sprawia, że mamy ochotę sprawdzić, bez zerkania na opis, jaką interesującą historie przedstawiła autorka. Jednak tu pojawia się problem. Grafika jest naprawdę cudowna, jednak nie odzwierciedla to treści…

Najlepsze zastosowanie: Życie Julii stanęło do góry nogami. Dowiedziała się prawdy o sobie i swoim ojcu. Odkryła, że ma przyrodniego brata. Że całe jej dotychczasowe życie to jeden wielki żart. Że nie ma w nim ani krzty prawdy. Teraz postanawia iść do nowej szkoły; z dala od dawnych przyjaciół, od przeszłości, która prześladuje ją na każdym kroku. Już pierwszego dnia szkoły jej uwagę przykuwa pewien chłopak. Jednak dowiaduje się, że nie powinna być nim zainteresowana, dlatego daje za wygraną. Trzy tygodnie od przybycia do nowej szkoły już ma chłopaka i kumpluje się z najpopularniejszymi osobami w szkole. Jednak nie powiedziała im prawdy o swojej przeszłości i wciąż udaje, że jest bogata i mieszka w cudownej willi. Od Feliksa dowiaduje się dlaczego nie powinna być z Nikim. On słyszy duchy. Początkowo dziewczyna nie wierzy, ale kilka dni później Niki podchodzi do niej i mówi, że jej dziadek chce z nią porozmawiać. Tyle, że jej dziadek nie żyje…

Tykać to kijem?: Książkę wyhaczyłam już, gdy pojawiła się zapowiedź. Było to dość dawno temu, jednak do tej pory nie znalazłam czasu, żeby się z nią zapoznać, a kiedy chciałam ją kupić to nie miałam za co. W końcu udało mi się ją wypożyczyć i teraz cieszę się, że nie udało mi się jej zakupić.

Bohaterowie: Jeśli chodzi o bohaterów to nie mam do nich większych zastrzeżeń. Jednak nie byli idealni. Julia zachowywała się jak malutka dziewczynka i cały czas nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Chłopcy również nie grzeszyli inteligencją. Wydaje się, że momentami zachowywali się jakby mieli parę lat, a czasami wręcz jakby byli dorośli. Ta huśtawka była zbyt intensywna i sprawiała, że można było się nieźle zagubić podczas czytania.

Pióro: Niby lekko, ale zdecydowanie nie przyjemnie. Książkę czytałam dość długo. Nie mogłam wkręcić się w akcję. Styl autorki był przeciętny i nie zaskoczył mnie.

Całokształt: Książka ma naprawdę niewykorzystany potencjał. Moim zdaniem sam pomysł był niezwykle ciekawy i fakt rozmawiania duchami mógłby być lepiej rozwinięty i skonstruowany. Autorka poszła po najlżejszej linii oporu sprawiając, że zdolności Nikiego były nikłym tłem dla głównej myśli książki.

W pozycji zabrakło mi także płynnej akcji. Wydarzenia były strasznie chaotyczne, przez co trudno było mi się wczuć w akcję.

Po przeczytaniu książki można spostrzec, że ma ona wiele niewyjaśnionych wątków. Zostały one wplecione do fabuły, jednak tak naprawdę bez większego sensu. Zaznaczyć trzeba, że ta książka nie jest początkiem serii. Jest to jednotomowa opowieść, która tak naprawdę pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. W sumie wiemy mniej, niż gdy zaczynaliśmy czytać…

Artemis radzi: Powiem Wam, że nie warto zabierać się za tę książkę. Mimo że autorka miała ciekawy pomysł nie potrafiła go wykorzystać. Dodatkowo trójkąt miłosny jest całkowicie niepotrzebny. Gdyby była to seria, to moja ocena byłaby wyższa, ponieważ kilka wątków mogłoby zostać wyjaśnionych. Jednak nadal pozostaję bez odpowiedzi, dlatego nie chcę żebyście też się nad nimi głowili, bo zdecydowanie nie warto.

Mój osąd: Wredny chochlik – 3/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.