151. Recenzja „Someone else’s fairytale” - E.M. Tippetts
„It's not my fairytale. It's not anything I ever wanted. It's the last thing I've ever wanted. I hate crowds. I don't want to be the envy of every other woman on the planet. I never dreamed of being with a guy with flawless good looks. This is someone else's fairytale.”
Autor: E.M.
Tippetts
Tytuł: Someone
else’s fairytale
Seria: Someone
else’s fairytale #1
Wydawnictwo:
CreateSpace
Independent Publishing Platform
Narracja: pierwszoosobowa
– Chloe
Główny
bohater: Chloe Winters – 21 lat
Romans: Chloe +
Jason
Język: angielski
Najlepsze
zastosowanie: Chloe jest jedną z niewielu przedstawicielek płci żeńskiej, które
nie mdleją na widok niezwykle przystojnego aktora – Jasona Vanderholta. Okazuje
się, że przyjeżdża on do swojego rodzinnego miasta, aby nakręcić kilka ujęć do
najnowszego filmu. Chloe razem ze swoją współlokatorką Lori i przyjacielem
Matthew przybywają na plan, aby zobaczyć jak wygląda praca w tej branży. Lori
jest niezwykle podekscytowana, podobnie klika(dziesiąt) osób, które przybyły
zobaczyć aktora w akcji. Gdy cała eskapada się kończy i wszyscy zaczynają się
rozchodzić, do Chloe podchodzi sam Jason Vanderholt. Dziewczyna na szczęście
nie mdleje, jak zrobiłaby to większość innych kobiet na jej miejscu, a
spokojnie rozmawia z nim i wymienia się spostrzeżeniami. Kilka dni później
Jason dzwoni do niej i zaprasza ją na premierę swojego filmu do Los Angeles.
Chloe wraz z Lori wyruszają do LA i spędzają naprawdę ciekawie czas tam. Gdy
między Chloe a Jasonem rodzi się przyjaźń wszyscy oczekują czegoś więcej. Ale
czy coś nie stanie na drodze ich szczęścia?
Tykać to
kijem?: Książkę poznałam dzięki Monice z bloga Na zimowy i letni wieczorek, która jakiś czas temu ją recenzowała
na swoim blogu. Pomyślałam, że może to być ciekawa opowieść, a zarówno lekka i
niezobowiązująca. Pobrałam ją z Amazona i czytać zaczęłam na telefonie, a
kończyłam na czytniku.
Bohaterowie: Szczerze
powiedziawszy bohaterowie są naprawdę ciekawi, jednak moim zdaniem zbyt mocno
skupiona uwaga została tylko na Chloe i Jasonie. Było również kilka innych
postaci, które zasługiwały na uwagę i poświęcenie im chwili. Dzięki temu moim
zdaniem książka byłaby mocniej zbudowana i miałaby więcej ciekawych historii do
opowiedzenia. Wszystko skoncentrowane jest na dwóch bohaterach i sprawia to, że
poznajemy tylko ich. Mało wiemy o ich rodzinie czy przyjaciołach, choć
oczywiście pojawiają się kilkakrotnie w fabule.
Pióro: Styl nie
jest trudny, choć dla mnie przeczytanie jej było trochę ciężkie. Miałam problem
ze zrozumieniem kilku słów, ale gdy zna się główną myśl łatwo było mi zrozumieć,
co miała w głowie autorka i czytanie nie było dla mnie męczące. Choć czytało
się ciężej niż Silence.
Całokształt:
Spodziewałam
się zwykłego romansu, gdzie dziewczyna spotykając gwiazdę filmową wariuje na
jego punkcie. Dostałam całkiem inną opowieść. Zawierającą w sobie więcej głębi
i mocniejszych charakterów. Nie była to jakaś pompatyczna opowiastka o tym jak
dziewczyna nie może przeżyć nawet jednego dnia bez ukochanego. Jak usycha z
tęsknoty za nim. Jak myśli tylko i wyłącznie o nim, nie przejmując się niczym
dookoła. W książce przedstawionych zostaje kilka pobocznych wątków, dzięki
czemu nie zostajemy przesłodzeni miłością i całą jej otoczką. Można się wkręcić
w naprawdę niesamowitą historię, która może i troszkę jest przewidywalna, ale
mimo tego można się w niej zakochać, choć nie jest jakaś nadzwyczajna. Jest to
zwykła opowieść, zaskakująca nas tym niezwykle.
Artemis
radzi: Książkę zdecydowanie polecam, jednak na pewno nie dla osób, które
dopiero zaczynają przygodę z czytaniem po angielsku. Moim zdaniem ma kilka
cięższych wyrażeń i zwrotów i dobrze byłoby nabrać wprawy zanim się za nią
zabierze.
Mój osąd: Potężny
heros – 8/10
Brak komentarzy: