154. Recenzja „Losing Hope” - Colleen Hoover
„Jest tak totalnie zdruzgotana, że powinniśmy na nowo stworzyć definicję tego słowa. Należałoby go używać wyłącznie w takich sytuacjach. To absurdalne, że ludzie opisują za jego pomocą coś innego niż to, co czuje matka po stracie dziecka. To naprawdę jedyna sytuacja, w której słowo ‘zdruzgotanie’ oddaje cały ogrom uczuć.”
Autor: Colleen
Hoover
Tytuł: Losing
Hope
Seria: Hopeless
#2
Wydawnictwo: Moondrive
Narracja:
pierwszoosobowa – Holder
Główny
bohater: Dean Holder – 18 lat
Romans: Holder +
Sky
Najlepsze
zastosowanie: Holder w wieku sześciu lat stracił przyjaciółkę. W wieku lat
siedemnastu – swoją siostrę bliźniaczkę. Przez lata obwiniał się o to, co
spotkało Hope. Teraz obwinia się o samobójstwo Les. Sądzi, że to przez niego.
Przez to, że kazał jej chłopakowi z nią zerwać ona skończyła ze sobą. Nie jest
w stanie pogodzić się z jej śmiercią. Dlatego zaczyna pisać do niej listy, w
których opowiada jej co czuje. W których stara się opisać swoją bezsilność i
niemoc. Wyjeżdża na rok do ojca, aby uciec od przeszłości. Aby móc pogodzić się
z tym, że jego radosnej i ukochanej siostry nie będzie już przy nim. I może nie
jest to łatwe, ale w końcu uzyskuje coś na kształt pogodzenia się z tym.
Pewnego dnia widzi jednak pewną dziewczynę. Dziewczynę, która ma znajome oczy.
W której widzi kogoś, kogo nie widział od lat. Kogoś, kogo stracił…
Tykać to
kijem?: Kupiłam tę książkę, ponieważ chciałam się przekonać czy spodoba
mi się ta sama historia opowiedziana oczami chłopaka. Czy nie zabije magii tej
opowieści? Czy będzie równie wciągająca i trzymająca w napięciu?
Bohaterowie: Dzięki
tej książce bliżej poznajemy Holdera i dowiadujemy się czym była dla niego
utrata bliskich mu osób. Zaczynamy rozumieć jego zachowanie i wszelkie uczucia
nim kierujące. Jak pisałam w recenzji Hopeless
jest on silnym, a zarazem bardzo kruchym bohaterem. Przez lata chował głęboko w
sobie wszelkie uczucia i dzięki Sky wreszcie się otworzył i zdjął ciężar ze
swoich ramion.
Pióro: Colleen
Hoover ma bardzo przyjemny w odczuciu styl. Dzięki temu książkę czyta się
szybko i przyjemnie. Nie przedłuża i każde słowo używane jest z rozwagą i
wyczuciem. Musi przecież idealnie pasować do reszty opowieści.
Całokształt: Dla mnie
pomysł stworzenia tej samej opowieści z perspektywy Holdera jest nietrafiony.
Co prawda jest kilka rozdziałów więcej z przodu i z tyłu, jednak moim zdaniem
dużo lepszym pomysłem byłoby napisanie jednej książki, ale prowadzonej przez
dwie postacie. Dla mnie czytanie Losing
Hope było powtórką z rozrywki. Co prawda dowiedziałam się kilku rzeczy,
motywów, które kierowały Holderem, jednak wydaje mi się, że w większości dało
się to wszystko wywnioskować po przeczytaniu Hopeless. Podobały mi się za to listy do Les, których mogło być
więcej. Fajnie wyrażały wszystkie uczucia chłopaka i sprawiały, że wydawał się
być taki bezbronny i smutny. Mimo wszystko nadal sądzę, że jedna książka z
dwóch perspektyw byłaby lepszym rozwiązaniem niż pisanie dwóch części.
Artemis
radzi: Jeśli czytaliście Hopeless
to możecie się za nią zabrać. Jeśli nie czytaliście to wydaje mi się, że też
możecie spróbować się za nią zabrać. Co prawda nie jestem pewna czy wszystkie
sytuacje będą wystarczająco jasne, ale spróbować można. Najlepiej to radziłabym
Wam czytać jedynkę i dwójkę jednocześnie sprawdzając co czują zarówno Sky, jak
i Holder.
Mój osąd: Niechlujny
wampir – 6/10
Brak komentarzy: