157. Recenzja Mechaniczne pająki - Corina Bomann

lutego 12, 2015
„– Prawda jest czasem pełna zakamarków jak stary szkocki dom na wsi…”
Autor: Corina Bomann

Tytuł: Mechaniczne pająki

Wydawnictwo: Uroboros [Grupa wydawnicza Foksal]

Narracja: trzecioosobowa

Główny bohater: Violet Adair – 18 lat [?]

Ogumienie: Okładka jest cudowna, ale tylko na żywo. Nie zobaczysz jej magii i błysku przeglądając grafiki w Internecie. Zobaczysz je dopiero, gdy dostrzeżesz ją w księgarni czy bibliotece i dotkniesz jej. Ale tak naprawdę ujrzysz w niej piękno dopiero po przeczytaniu historii Violet.

Najlepsze zastosowanie: Violet pochodzi z zamożnego i cenionego domu. Jej matka pragnie, aby była damą i zachowywała się tak jak na kobietę przystało w XIX wieku. Mimo usilnych prób wpojenia w dziewczynę odpowiedniego zachowania i postępowania z innymi ludźmi, Violet nadal woli towarzystwo maszyn, kółek zębatych i śrubek. W swoim pokoju posiada stół, na którym szkicuje różne projekty. W nocy często wyślizguje się z domu, aby wraz ze swoim majordomusem wyruszyć do najbardziej niebezpiecznej dzielnicy Londynu, gdzie dziewczyna ma swoje tajne laboratorium. Niedawno zaczęła pracę nad zmywarką, aby praca służących nie była taka ciężka. Jednak nie jest to takie proste. Już kolejny raz maszyna wybuchła prawie zabijając Violet i Alfreda. Nie wszystkie wynalazki od razu działają, co sprawia, że dziewczyna czuje się coraz bardziej sfrustrowana. Wciąż zastanawia się, gdzie popełniła błąd; dlaczego maszyna nie działa. Nawet podczas balu, organizowanego w jej domu, jej myśli krążą wokół wynalazków. Powinna jednak zachowywać pozory i podczas żadnej z rozmów nie wspominać o swoich problemach. Zwłaszcza z chłopakiem, którego rodzice wybrali jej na męża. W pewnym momencie cała sala, w której odbywa się bal zamiera. Jeden z lordów pada na podłogę, a z jego ust toczy się krwawa piana. Wielu uważa, że to trucizna. Jednak Violet widzi w tym małe nieprawidłowości i postanawia poprowadzić śledztwo na własną rękę, aby się przekonać kto stoi za tym morderstwem.

Tykać to kijem?: Sama nie wiem dlaczego zabrałam się za tę książkę. Jakoś nie ciekawiła mnie ona bardzo. Po prostu wydawała się być czymś przyjemnym i interesującym. Dodatkowo tytuł i okładka nadały jej wyraz tajemniczości i niezwykle chciałam dowiedzieć się jak ta tajemnica zostanie rozwikłana.

Bohaterowie: Tak naprawdę to jedyną postacią jaką poznajemy bliżej jest Violet. Niezwykle dociekliwa, zabawna, pomysłowa i zdeterminowana dziewczyna, która pragnie zostać największą wynalazczynią w dziejach. Uważa, że faceci nie pozwalają kobietom rozwijać się i zabijają ich ambicje. Mimo wszystko walczy o swoje – zarówno ciętym językiem, jak i ponadprzeciętnym umysłem.

Moim zdaniem Violet jest niezwykle przyjazną i ciekawą osobą, z którą chciałabym się zaprzyjaźnić. Dlatego szkoda, że jest to jednotomowa opowieść, ponieważ przeczytałabym zdecydowanie więcej przygód z nią w roli głównej.

Pióro: Styl autorki nie wyróżnia się wielce, ale idealnie komponuje się z tym steampunkowym klimatem. Sprawia, że na kilka godzin zapominamy o teraźniejszości i przenosimy się do przeszłości, gdzie maszyny są wprawiane w ruch.

Całokształt: Jeśli chodzi o całość to przyznać muszę, że spodziewałam się czegoś innego. Ale jestem zdecydowanie bardziej zadowolona z tego, co dostałam niż z tego, czego oczekiwałam. Przede wszystkim spodobała mi się główna bohaterka, której umysł pracował na najwyższych obrotach. Nie bała się wyzwań i nie straszne jej było igranie ze śmiercią. Walczyła na równi ze swoim majordomusem, który ma mroczną przeszłość, jednak nie dowiadujemy się jaką. I to nadaje książce wyraz tajemniczości. Nie wszystkie zagadki zostają rozwikłane i autorka zdecydowanie ma otwartą drogę do napisania kontynuacji. Ale czy z niej skorzysta?

Jedynym mankamentem tej powieści jest wątek miłosny [tak, nie napisałam dziś kategorii ‘Romans’, ale to dlatego że zdradzając imię tego mężczyzny zdradziłabym więcej niżbym chciała]. Kwestia jest taka, że wątek pojawia się na kilku ostatnich stronach i jest bardzo niedopracowany. Trochę wymuszony, ale rekompensuje to wszystko wartka akcja, dlatego nie będę narzekać.

Artemis radzi: Masz ochotę na zabawę w detektywa razem z młodą wynalazczynią uzbrojoną w parasolkę, która kopie prądem oraz jej majordomusem, próbujących rozwikłać zagadkę morderstwa popełnionego na balu? Jeśli tak, to trafiłeś/trafiłaś idealnie!

Mój osąd: Słodki anioł – 9/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.