157. Recenzja Mechaniczne pająki - Corina Bomann
„– Prawda jest czasem pełna zakamarków jak stary szkocki dom na wsi…”
Autor: Corina
Bomann
Tytuł:
Mechaniczne pająki
Wydawnictwo: Uroboros
[Grupa wydawnicza Foksal]
Narracja:
trzecioosobowa
Główny
bohater: Violet Adair – 18 lat [?]
Ogumienie: Okładka
jest cudowna, ale tylko na żywo. Nie zobaczysz jej magii i błysku przeglądając
grafiki w Internecie. Zobaczysz je dopiero, gdy dostrzeżesz ją w księgarni czy
bibliotece i dotkniesz jej. Ale tak naprawdę ujrzysz w niej piękno dopiero po
przeczytaniu historii Violet.
Najlepsze
zastosowanie: Violet pochodzi z zamożnego i cenionego domu. Jej matka pragnie,
aby była damą i zachowywała się tak jak na kobietę przystało w XIX wieku. Mimo
usilnych prób wpojenia w dziewczynę odpowiedniego zachowania i postępowania z
innymi ludźmi, Violet nadal woli towarzystwo maszyn, kółek zębatych i śrubek. W
swoim pokoju posiada stół, na którym szkicuje różne projekty. W nocy często
wyślizguje się z domu, aby wraz ze swoim majordomusem wyruszyć do najbardziej
niebezpiecznej dzielnicy Londynu, gdzie dziewczyna ma swoje tajne laboratorium.
Niedawno zaczęła pracę nad zmywarką, aby praca służących nie była taka ciężka.
Jednak nie jest to takie proste. Już kolejny raz maszyna wybuchła prawie
zabijając Violet i Alfreda. Nie wszystkie wynalazki od razu działają, co
sprawia, że dziewczyna czuje się coraz bardziej sfrustrowana. Wciąż zastanawia
się, gdzie popełniła błąd; dlaczego maszyna nie działa. Nawet podczas balu,
organizowanego w jej domu, jej myśli krążą wokół wynalazków. Powinna jednak
zachowywać pozory i podczas żadnej z rozmów nie wspominać o swoich problemach.
Zwłaszcza z chłopakiem, którego rodzice wybrali jej na męża. W pewnym momencie
cała sala, w której odbywa się bal zamiera. Jeden z lordów pada na podłogę, a z
jego ust toczy się krwawa piana. Wielu uważa, że to trucizna. Jednak Violet
widzi w tym małe nieprawidłowości i postanawia poprowadzić śledztwo na własną
rękę, aby się przekonać kto stoi za tym morderstwem.
Tykać to
kijem?: Sama nie wiem dlaczego zabrałam się za tę książkę. Jakoś nie
ciekawiła mnie ona bardzo. Po prostu wydawała się być czymś przyjemnym i
interesującym. Dodatkowo tytuł i okładka nadały jej wyraz tajemniczości i
niezwykle chciałam dowiedzieć się jak ta tajemnica zostanie rozwikłana.
Bohaterowie: Tak
naprawdę to jedyną postacią jaką poznajemy bliżej jest Violet. Niezwykle dociekliwa,
zabawna, pomysłowa i zdeterminowana dziewczyna, która pragnie zostać największą
wynalazczynią w dziejach. Uważa, że faceci nie pozwalają kobietom rozwijać się
i zabijają ich ambicje. Mimo wszystko walczy o swoje – zarówno ciętym językiem,
jak i ponadprzeciętnym umysłem.
Moim zdaniem Violet jest niezwykle przyjazną i ciekawą osobą, z
którą chciałabym się zaprzyjaźnić. Dlatego szkoda, że jest to jednotomowa
opowieść, ponieważ przeczytałabym zdecydowanie więcej przygód z nią w roli
głównej.
Pióro: Styl autorki
nie wyróżnia się wielce, ale idealnie komponuje się z tym steampunkowym
klimatem. Sprawia, że na kilka godzin zapominamy o teraźniejszości i przenosimy
się do przeszłości, gdzie maszyny są wprawiane w ruch.
Całokształt: Jeśli
chodzi o całość to przyznać muszę, że spodziewałam się czegoś innego. Ale
jestem zdecydowanie bardziej zadowolona z tego, co dostałam niż z tego, czego
oczekiwałam. Przede wszystkim spodobała mi się główna bohaterka, której umysł
pracował na najwyższych obrotach. Nie bała się wyzwań i nie straszne jej było
igranie ze śmiercią. Walczyła na równi ze swoim majordomusem, który ma mroczną
przeszłość, jednak nie dowiadujemy się jaką. I to nadaje książce wyraz
tajemniczości. Nie wszystkie zagadki zostają rozwikłane i autorka zdecydowanie
ma otwartą drogę do napisania kontynuacji. Ale czy z niej skorzysta?
Jedynym mankamentem tej powieści jest wątek miłosny [tak, nie
napisałam dziś kategorii ‘Romans’, ale to dlatego że zdradzając imię tego
mężczyzny zdradziłabym więcej niżbym chciała]. Kwestia jest taka, że wątek
pojawia się na kilku ostatnich stronach i jest bardzo niedopracowany. Trochę
wymuszony, ale rekompensuje to wszystko wartka akcja, dlatego nie będę
narzekać.
Artemis
radzi: Masz ochotę na zabawę w detektywa razem z młodą wynalazczynią
uzbrojoną w parasolkę, która kopie prądem oraz jej majordomusem, próbujących
rozwikłać zagadkę morderstwa popełnionego na balu? Jeśli tak, to
trafiłeś/trafiłaś idealnie!
Mój osąd: Słodki
anioł – 9/10
Brak komentarzy: