169. Recenzja „Pułapka uczuć” - Colleen Hoover
„Nie da się uciec do innego miasta, do innego miejsca, innego stanu. Przed czymkolwiek byśmy uciekali, to coś jedzie razem z nami. Zostaje z nami, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby się z tym zmierzyć.”
Autor: Colleen
Hoover
Tytuł: Pułapka
uczuć
Seria: Pułapka
uczuć #1
Wydawnictwo: WAB
[Grupa Wydawnicza Foksal]
Narracja: pierwszoosobowa
– Layken
Główny
bohater: Layken Cohen – 18 lat
Romans: Layken +
Will
Ogumienie: Patrząc
na tę okładkę można odnieść wrażenie, że będzie to jakiś romans. Ale czy udany?
Ja stwierdzić mogę, że średnio mi się ona podoba, ale jestem oczarowana tytułem
– zarówno polskim, jak i angielskim. Co prawda angielski bardziej pasuje, ale
nie dało się tego na polski przetłumaczyć tak, aby zachowało sens, dlatego
cieszę się, że nie próbowano robić tego na siłę.
Najlepsze
zastosowanie: Życie czasami z nas kpi. Uważa, że zsyłanie katastrof na kogoś to
jakaś zabawa. Czujemy się przez nie oszukani, próbując zrozumieć, co zrobiliśmy
źle. Właśnie w ten sposób myśli Layken, która przeżywa najgorszy rok swojego
życia. Kilka miesięcy temu zmarł jej ojciec na zawał serca. Dziewczyna nie
mogła pogodzić się z faktem, że najcudowniejszy człowiek na świecie tak
przedwcześnie zmarł. Gorsze jest jednak to, że muszą przeprowadzić się z
Teksasu do Michigan. Wszystko od tamtej pory będzie wyglądało inaczej. Layken
ciężko jest się z tym wszystkim pogodzić. W końcu jednak ze swoim młodszym
bratem Kelem i matką wyruszają w kilkudniową podróż do swojego nowego miejsca
zamieszkania. Od razu, gdy podjeżdżają pod swój nowy dom poznają sąsiadów z
naprzeciwka – Cauldera, żywiołowego dziewięciolatka, który staje się nowym
towarzyszem zabaw Kela, oraz Willa – przystojnego dwudziestojednolatka, który
sprawia, że Layken zamiera serce. Mimo że Will i Lake znają się zaledwie kilka
dni, chłopak zaprasza ją na randkę, która okazuje się najcudowniejszą randką w
historii pierwszych randek. Wydaje się, że Layken i Will są sobie przeznaczeni,
jednak nagle życie staje im na drodze i to do nich należy decyzja czy zaczną z
nim walczyć, czy zaakceptują je takim, jakie jest, raniąc się i chroniąc
wzajemnie.
Tykać to
kijem?: Pierwszą książką autorstwa Colleen Hoover po jaką sięgnęłam było Hopeless, która naprawdę mi się
spodobała. Od dłuższego czasu planowałam spróbować z Pułapką uczuć, obawiałam się jednak, że będzie to zwyczajna
opowieść o miłości, która nie ma prawa mieć miejsca. Prawda okazała się być
jednak inna – dużo ciekawsza i lepsza.
Bohaterowie: Layken
jest naprawdę ciekawą bohaterką, która ma specyficzne podejście do wszystkiego,
ale właśnie za to się ją lubi. Zdarza się jednak czasami, że człowieka potrafi
lekko zirytować. Mimo wszystko idealnie pasuje do roli jaką przypisała jej
autorka i naprawdę ją podziwiam za to jak poradziła sobie z tymi wszystkimi
kłodami, które rzucało jej pod nogi życie.
Will również jest ciekawą postacią, choć on swoim niezdecydowaniem
potrafił człowieka do siebie zniechęcić. Jednak jego wiersze wszystko
rekompensowały.
Najcudowniejszymi postaciami w całej książce są: Eddie –
przyjaciółka Lake, która też w życiu najłatwiej nie miała, ale zawsze potrafiła
sobie poradzić z kartami, które rozdawał jej los, nawet, gdy były naprawdę do
dupy; Kel i Caulder – ta para dziewięciolatków to najcudowniejsi chłopcy jacy
istnieją, którzy sprawiają, że człowiek może śmiać się nawet z nieśmiesznych
rzeczy; i jest jeszcze mama Layken i Kela, czyli Julia – świetna kobieta,
której rady trzeba wziąć sobie głęboko do serca, bo są naprawdę trafne.
Pióro: Lubię ten
lekki styl Colleen Hoover, która w naprawdę prostych i niezwykle trafnych
słowach potrafi opisać dość ciężkie tematy, które wymagają pewnej dozy
delikatności. Mam nadzieję, że kolejne jej książki będą jeszcze lepsze.
Całokształt: Tak
naprawdę, gdy zaczynałam tę książkę nie wiedziałam, czego mam się spodziewać.
Jeśli myślicie, że jest to zwykła opowieść o tym jak to para na zabój w sobie
zakochana nie może ze sobą być i szuka sposobu tylko, żeby móc wreszcie być
razem to się pomyliliście. Prawdą jest, że Layken i Will mają małe problemy i
nie mogą być razem, ale to wszystko ma głębsze podłoże. W książce dzieje się
dużo więcej. Ma miejsce tyle zdarzeń, za które jasno i wyraźnie można
stwierdzić, że ta opowieść jest niezwykła i zasługuje na naprawdę dobre oceny.
Jedna uwaga – ta historia powinna się skończyć na tej części.
Uważam, że niepotrzebnie będzie ona kontynuowana, ponieważ wszystko się
skończyło satysfakcjonująco i tak powinno zostać.
Artemis
radzi: Ta opowieść jest słodko-gorzka. Jest idealnie wyważona i osoby
szukające historii lekkiej, a zarazem o umiarkowanie trudnej tematyce
spostrzegą w tej książce potencjał. Niech decyzja o sięgnieciu po tę opowieść pozostanie
w Waszych rękach.
Mój osąd: Potężny
heros – 8/10
Brak komentarzy: