177. Recenzja „Zakon Mimów” - Samantha Shannon
„Słowa dodają skrzydeł nawet tym zdeptanym, załamanym i pozbawionym całej nadziei.”
Autor: Samantha
Shannon
Tytuł: Zakon
Mimów
Seria: The Bone
Season #2
Wydawnictwo: Sine Qua
Non
Narracja:
pierwszoosobowa – Paige
Główny
bohater: Paige Mahoney – 20 lat
Ogumienie: Okładki
do tej serii są niezwykle proste, ale hipnotyzujące i zapadające w pamięć. Gdy
po raz pierwszy ujrzałam ją, przemówił do mnie przede wszystkim ten
krwistoczerwony kolor, który mógł być symbolem ilości przelanej krwi w tej części.
Podoba mi się również to, że wszystko obecne na okładce idealnie ze sobą
współgra. Zarówno tytuł przeplatający się pomiędzy płatkami kwiatu, obecne tam
ćmy i cała fabuła tworzą nierozerwalną całość.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [CZAS ŻNIW]! CZYTASZ NA
WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Paige wróciła z piekła, które spotkało ją w Szeolu I. W sumie z
kolonii karnej uciekło ponad 20 osób, jednak nie wszystkim udało się przeżyć.
Została niewielka garstka, która teraz bez przerwy musi się ukrywać przed
Sajonem. Jednak to twarz Paige pojawia się najczęściej w telewizji i jest ona
najbardziej poszukiwanym zbiegiem. Nashira nie pozwoli jej żyć. Nie po tym, co
zrobiła w Szeolu i jak zabrała jej Naczelnika. Dziewczyna stara się za to
przekonać swojego mim-lorda, Jaxona, aby przekazać światu wiadomość, o tym, że
istnieje coś takiego jak Refaita i Emmita. Że Sajon tak naprawdę jest pod
wpływem ich władzy. Że to oni rządzą całym światem. Mężczyzna pozostaje jednak
nieugięty i Paige zamiast przyjąć to do wiadomości zaczyna się zastanawiać nad
innymi wariantami pozwalającymi przekazać prawdę prostemu, szaremu człowiekowi.
Wtedy wśród jasnowidzów powstaje zamieszanie, gdyż zostaje zabity ten, który
stał u szczytu władzy. Jednak nikt nie jest w stanie powiedzieć, kto jest za to
odpowiedzialny. A dziewczyna zaczyna podejrzewać najgorsze.
Tykać to
kijem?: Bałam się zabierać za tę książkę, ponieważ myślałam, że niezbyt
dobrze pamiętam Czas żniw i wszystko
mi się pomiesza. Jednak czekanie tak długo na następne części jest straszne i
przez to czasami zapominamy, co się działo w poprzednim tomie. Zwłaszcza, gdy
książki są tak zawiłe, jak w przypadku tej serii. Na szczęście jednak jakoś się
odnalazłam, choć przyznać trzeba, że nie było tak łatwo.
Bohaterowie: Paige
jest stanowczą, zdeterminowaną i zdecydowaną dziewczyną. Czasem zachowuje się
na tyle, ile ma lat, jednak częściej można się nabrać i jej zachowanie wydaje
się być dorosłe i przemyślane od początku do końca. Wie, czego chce i stara się
osiągać swoje cele. Nic nie jest w stanie jej przeszkodzić w tym, czego pragnie
najmocniej. I to mi się w niej podoba. Jest zdeterminowana i uparta. Brakuje
jej jednak takiej małej zadziorności, co powodowałoby większy dreszczyk emocji,
ale mimo tego jest naprawdę interesującą postacią, potrafiącą o siebie zadbać
nawet w najbardziej kryzysowej sytuacji.
Pióro: Najbardziej
w tej serii podoba mi się, że cały świat w niej ukazany jest dopracowany do
najmniejszego szczegółu. W kwestii technicznej zupełnie nie ma się do czego
przyczepić, ponieważ nie można znaleźć ani jednej nieścisłości. Wszystko jest
opisane i zrozumiałe. Pod tym względem po prostu cudowne.
Całokształt: Jako
całość Zakon Mimów jest naprawdę
dobrą kontynuacją. Trudno jednak jest mi powiedzieć, czy jest lepszy czy gorszy
do jedynki, ponieważ dzieją się całkiem inne wydarzenia, a przede wszystkim w
całkiem innym otoczeniu. Teraz Paige jest „u siebie” i może postępować tak jak
chce i nikt nie jest jej w stanie kontrolować. Dzięki temu w książce jest
więcej akcji i jest ciekawsza. Więcej się dzieje, co sprawia, że człowiek czeka
na kolejne wydarzenia ze zniecierpliwieniem zastanawiając się, co się za chwilę
wydarzy. Ciągłe napięcie i niepewność sprawiają, że czytelnik ma ochotę jak
najszybciej ją przeczytać i sprawdzić jak to wszystko wygląda. A ostatnie słowa
sprawiają, że zamiera ze zdziwieniem na ustach, żądając jak najszybciej
kolejnej części.
Jedynym mankamentem jest korekta. A właściwie jej brak. Kilkakrotnie
zdarzało się, że brakowało przecinka czy myślnika. Czasami bywało męczące odnajdowanie
kolejnych błędów, przez co lektura trochę traciła na wartości. Najgorsze jednak
było to, co pojawiło się na stronie 236, czyli słowo ‘niewidzieliśmy’. Tak,
napisane było tak jak powyżej, czyli razem ;-;
Artemis
radzi: Jeśli Czas żniw Ci się
spodobał myślę, że Zakon Mimów
również przypadnie Ci do gustu. Ta lekko pogmatwana historia, opowiadająca nam
niestworzone bajki o istotach potężnych i niezwyciężonych jest naprawdę
niesamowita, mimo że mocno i głęboko zawiła. Mimo wszystko polecam, bo cóż
innego mi pozostało.
Mój osąd: Potężny
heros – 8/10
Brak komentarzy: