179. Recenzja „Przypadki Callie i Kaydena” - Jessica Sorensen
„Przez chwilę też mam nadzieję. Wieczór był wspaniały i wydaje mi się, że wszystko jest możliwe. Ale potem zamykam oczy i nadzieja znów znika”
Autor: Jessica
Sorensen
Tytuł: Przypadki
Callie i Kaydena
Seria: Przypadki
#1
Wydawnictwo: Zysk i
S-ka
Narracja:
pierwszoosobowa – Callie i Kayden
Główny
bohater: Callie i Kayden – ok. 19 lat
Romans: Callie +
Kayden
Ogumienie: Okładka
moim zdaniem zawiera w sobie coś urzekającego. Ta całująca się para może i
wygląda troszkę sztampowo, ale tak naprawdę intryguje i człowiek zaczyna się
zastanawiać czy jest to zwykły romans, czy może dzieje się tam coś ponad to. A
to co dostaje przerasta jego oczekiwania.
Najlepsze
zastosowanie: W wieku dwunastu lat życie Callie wywróciło się do góry nogami.
Wspomnienia dnia jej urodzin nawiedzały ją przez lata. Niewypowiedziane,
przemilczane, zakopane głęboko w sobie, jednak nadal dające o sobie znać i
niepozwalające na normalne życie. Od tamtej pory dziewczyna zaczęła nosić luźne
stroje, ścięła włosy jak najkrócej można, gdy ma się dwanaście lat i nożyczki w
ręce. Rodzice nie potrafili zrozumieć jej zmiany. Czemu tak postąpiła. Ale
dziewczyna nie chciała im powiedzieć. I gdy tylko nadarzyła się okazja do
wyjazdu z domu do college od razu ją podjęła. Aby uciec przed duchem, który ją
prześladuje pośród murów jej domu.
Kayden uważany za wspaniałego zawodnika, trenowanego przez ojca
Callie. Wielokrotnie było im dane się spotkać. Jednak chłopak po raz pierwszy
zauważył ją, gdy uratowała jego życie przed zachłannymi, potężnymi ciosami
zadawanymi przez jego ojca. Wtedy okazało się, że ta idealna rodzina Kaydena
wcale nie jest idealna. A chłopakowi ciężko przychodzi wyrażanie uczuć. Właśnie
dlatego nie wiedział jak podziękować Callie. Pluł sobie wielokrotnie z tego
powodu w brodę. Ale dziwnym trafem wpadł na dziewczynę w collegu. I ich
historia się zaczęła.
Tykać to
kijem?: Gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach poczułam, że
muszę ją przeczytać. Niedługo później nadarzyła się okazja, abym stała się jej
szczęśliwą posiadaczką, więc logiczne jest, że musiałam się zgodzić. I już
kilka dni po premierze mogłam cieszyć swe oczy tą powieścią. Nie mogłam się
doczekać aż zacznę ją czytać.
Bohaterowie: Callie i
Kayden wiele przeszli. Każde z nich stara się coś ukryć przed światem. Mają
swoje sekrety, jednak pragną się dowiedzieć, co kryje się w tej drugiej osobie.
Oboje starają się prowadzić normalne życie, bez względu na to, co im się
wcześniej przydarzyło, mimo że nie jest to takie łatwe. Podobało mi się, że
każdego kolejnego dnia starają się żyć normalnie i odkładać swoje problemy,
które tak naprawdę bez przerwy ich nawiedzają.
W książce pojawiają się jeszcze Seth oraz Luke. Ten pierwszy jest
przyjacielem Callie, natomiast ten drugi, Kaydena. Oni także mają swoje
problemy, które nie są jakoś mocno roztrząsane w powieści. Jedynie krótka historia
Setha się pojawia. Zdaje się jednak, że to właśnie on najlepiej sobie poradził
z tym, co go spotkało i udziela rad swojej przyjaciółce. Najciekawszym jego
pomysłem jest lista. Są na niej wypisane różne rzeczy, jak ‘Nie pozwól sobą
pomiatać’ czy ‘Sprawdź, jak daleko potrafisz dotrzeć, nawet jeśli się boisz’.
Są to zadania, które stawiają sobie przyjaciele nawzajem. I muszą, co najmniej
jedno w ciągu tygodnia wykonać. Myślę, że jest to interesujące, zwłaszcza, że
na początku każdego rozdziału znajduje się, co najmniej jedno takie zadanie i
dzięki temu wiemy, że zostanie ono wykonane.
Pióro: Moim
skromnym zdaniem autorka pisze lekko i przyjemnie dla oka. Książkę czyta się na
bezdechu, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje i zastanawiając się do
czego to wszystko doprowadzi. A przede wszystkim ta powieść niesamowicie wciąga
i człowiek śledzi losy Callie i Kaydena bez chwili na oddech. Tę książkę się
pochłania.
Całokształt: Jest to
piękna historia jak dwoje ludzi stara się ocalić siebie nawzajem, choć tak
naprawdę jest im to niezwykle ciężko zrobić. Zanim zaczną składać do kupy tę
drugą osobę powinni to samo zrobić ze sobą. Wreszcie się poskładać. Jednak nie
jest to takie łatwe. Zawsze, gdy coś stłuczesz i próbujesz odnaleźć każdą
część, żeby móc skleić tę rzecz, brakuje małych fragmentów. Tak małych, że nikt
nie jest w stanie ich znaleźć. To samo jest z człowiekiem. Gdy raz zostanie
rozbity, trudno jest go pozbierać z powrotem. A nawet jeśli się uda to będzie
mu brakowało jakiejś części. Ta, nawet niewielka, ledwie widoczna dziura, gdzie
powinna być ta zaginiona część pozostanie na zawsze pusta. Nic nie jest w
stanie jej zakleić. Tak samo jest z Callie i Kaydenem. Próbują nawzajem
poskładać znalezione fragmenty, aby stworzyć siebie na nowo. Wiedzą jednak, że
to co przeżyli pozostawiło w nich niezatarty ślad, który pozostanie z nimi do
końca świata. Nadal jednak próbują, bo cóż innego pozostało?
Kasia
radzi: Powiem tak – nie jest to łatwa książka. Posiada w sobie wiele
bólu, niewypowiedzianych słów, kłamstw, półsłówek, niedopowiedzeń,
wszechobecnego cierpienia. A zakończenie sprawia, że człowiek zaczyna się
zastanawiać gdzie do jasnej cholery jest druga część i czemu niby jest ona
jeszcze nieprzetłumaczona! Jednak myślę, że warto się z nią zapoznać i zobaczyć
jak została przedstawiona historia Callie i Kaydena.
Mój osąd: Słodki
anioł – 9/10
Brak komentarzy: