179. Recenzja „Przypadki Callie i Kaydena” - Jessica Sorensen

czerwca 23, 2015
„Przez chwilę też mam nadzieję. Wieczór był wspaniały i wydaje mi się, że wszystko jest możliwe. Ale potem zamykam oczy i nadzieja znów znika”
Autor: Jessica Sorensen

Tytuł: Przypadki Callie i Kaydena

Seria: Przypadki #1

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Narracja: pierwszoosobowa – Callie i Kayden

Główny bohater: Callie i Kayden – ok. 19 lat

Romans: Callie + Kayden

Ogumienie: Okładka moim zdaniem zawiera w sobie coś urzekającego. Ta całująca się para może i wygląda troszkę sztampowo, ale tak naprawdę intryguje i człowiek zaczyna się zastanawiać czy jest to zwykły romans, czy może dzieje się tam coś ponad to. A to co dostaje przerasta jego oczekiwania.

Najlepsze zastosowanie: W wieku dwunastu lat życie Callie wywróciło się do góry nogami. Wspomnienia dnia jej urodzin nawiedzały ją przez lata. Niewypowiedziane, przemilczane, zakopane głęboko w sobie, jednak nadal dające o sobie znać i niepozwalające na normalne życie. Od tamtej pory dziewczyna zaczęła nosić luźne stroje, ścięła włosy jak najkrócej można, gdy ma się dwanaście lat i nożyczki w ręce. Rodzice nie potrafili zrozumieć jej zmiany. Czemu tak postąpiła. Ale dziewczyna nie chciała im powiedzieć. I gdy tylko nadarzyła się okazja do wyjazdu z domu do college od razu ją podjęła. Aby uciec przed duchem, który ją prześladuje pośród murów jej domu.

Kayden uważany za wspaniałego zawodnika, trenowanego przez ojca Callie. Wielokrotnie było im dane się spotkać. Jednak chłopak po raz pierwszy zauważył ją, gdy uratowała jego życie przed zachłannymi, potężnymi ciosami zadawanymi przez jego ojca. Wtedy okazało się, że ta idealna rodzina Kaydena wcale nie jest idealna. A chłopakowi ciężko przychodzi wyrażanie uczuć. Właśnie dlatego nie wiedział jak podziękować Callie. Pluł sobie wielokrotnie z tego powodu w brodę. Ale dziwnym trafem wpadł na dziewczynę w collegu. I ich historia się zaczęła.

Tykać to kijem?: Gdy tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach poczułam, że muszę ją przeczytać. Niedługo później nadarzyła się okazja, abym stała się jej szczęśliwą posiadaczką, więc logiczne jest, że musiałam się zgodzić. I już kilka dni po premierze mogłam cieszyć swe oczy tą powieścią. Nie mogłam się doczekać aż zacznę ją czytać.

Bohaterowie: Callie i Kayden wiele przeszli. Każde z nich stara się coś ukryć przed światem. Mają swoje sekrety, jednak pragną się dowiedzieć, co kryje się w tej drugiej osobie. Oboje starają się prowadzić normalne życie, bez względu na to, co im się wcześniej przydarzyło, mimo że nie jest to takie łatwe. Podobało mi się, że każdego kolejnego dnia starają się żyć normalnie i odkładać swoje problemy, które tak naprawdę bez przerwy ich nawiedzają.

W książce pojawiają się jeszcze Seth oraz Luke. Ten pierwszy jest przyjacielem Callie, natomiast ten drugi, Kaydena. Oni także mają swoje problemy, które nie są jakoś mocno roztrząsane w powieści. Jedynie krótka historia Setha się pojawia. Zdaje się jednak, że to właśnie on najlepiej sobie poradził z tym, co go spotkało i udziela rad swojej przyjaciółce. Najciekawszym jego pomysłem jest lista. Są na niej wypisane różne rzeczy, jak ‘Nie pozwól sobą pomiatać’ czy ‘Sprawdź, jak daleko potrafisz dotrzeć, nawet jeśli się boisz’. Są to zadania, które stawiają sobie przyjaciele nawzajem. I muszą, co najmniej jedno w ciągu tygodnia wykonać. Myślę, że jest to interesujące, zwłaszcza, że na początku każdego rozdziału znajduje się, co najmniej jedno takie zadanie i dzięki temu wiemy, że zostanie ono wykonane.

Pióro: Moim skromnym zdaniem autorka pisze lekko i przyjemnie dla oka. Książkę czyta się na bezdechu, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje i zastanawiając się do czego to wszystko doprowadzi. A przede wszystkim ta powieść niesamowicie wciąga i człowiek śledzi losy Callie i Kaydena bez chwili na oddech. Tę książkę się pochłania.

Całokształt: Jest to piękna historia jak dwoje ludzi stara się ocalić siebie nawzajem, choć tak naprawdę jest im to niezwykle ciężko zrobić. Zanim zaczną składać do kupy tę drugą osobę powinni to samo zrobić ze sobą. Wreszcie się poskładać. Jednak nie jest to takie łatwe. Zawsze, gdy coś stłuczesz i próbujesz odnaleźć każdą część, żeby móc skleić tę rzecz, brakuje małych fragmentów. Tak małych, że nikt nie jest w stanie ich znaleźć. To samo jest z człowiekiem. Gdy raz zostanie rozbity, trudno jest go pozbierać z powrotem. A nawet jeśli się uda to będzie mu brakowało jakiejś części. Ta, nawet niewielka, ledwie widoczna dziura, gdzie powinna być ta zaginiona część pozostanie na zawsze pusta. Nic nie jest w stanie jej zakleić. Tak samo jest z Callie i Kaydenem. Próbują nawzajem poskładać znalezione fragmenty, aby stworzyć siebie na nowo. Wiedzą jednak, że to co przeżyli pozostawiło w nich niezatarty ślad, który pozostanie z nimi do końca świata. Nadal jednak próbują, bo cóż innego pozostało?

Kasia radzi: Powiem tak – nie jest to łatwa książka. Posiada w sobie wiele bólu, niewypowiedzianych słów, kłamstw, półsłówek, niedopowiedzeń, wszechobecnego cierpienia. A zakończenie sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać gdzie do jasnej cholery jest druga część i czemu niby jest ona jeszcze nieprzetłumaczona! Jednak myślę, że warto się z nią zapoznać i zobaczyć jak została przedstawiona historia Callie i Kaydena.

Mój osąd: Słodki anioł – 9/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.