180. Recenzja „Hellheaven” - Raven Stark

czerwca 28, 2015
„Świat bez kłopotów wyglądałby pięknie, ale mam wrażenie, że też za idealnie. Bo jak mielibyśmy wtedy odróżnić dobro od zła?”
Autor: Raven Stark

Tytuł: Hellheaven

Seria: Hellheaven #1

Wydawnictwo: Novae Res

Narracja: pierwszoosobowa – Camille

Główny bohater: Camille Olsen – 16 lat

Romans: Camille + Max

Ogumienie: Od samego początku ta okładka do mnie nie przemawiała. Przykro mi, ale w ogóle nie rozumiem, co ona ma wspólnego z tym, co znajdujemy na kartach tej powieści. Co najwyżej ta opaska na oczach może symbolizować krążącą po omacku Camille, która pragnie odszukać prawdę i odkryć wszystkie tajemnice Hellheaven. Jednak reszta jest dla mnie całkowicie niezrozumiała.

Najlepsze zastosowanie: Życie Camille nie jest idealne. Zresztą, życie jakiej nastolatki jest idealne? Dziewczyna przynajmniej ma swoją najlepszą przyjaciółkę Steph, z którą spędza dużo czasu i która zawsze znajdzie dla niej chwilę. Największym zmartwieniem Camille są dręczące ją od jakiegoś czasu koszmary. Sceneria w nich zawsze się zmienia, jednak wydarzenia pozostają takie same. Zawsze kobieta ze snu pragnie namówić ją, aby popełniła samobójstwo. Po kolejnej nocy z koszmarami dziewczyna nic na ten temat nie mówiąc wybiera się do szkoły, gdzie poznaje nowego ucznia Maxa, który od samego początku działa jej na nerwy. Jednak te zmartwienia długo nie pozostają w jej głowie. Po powrocie do domu okazuje się, że rodzice wysyłają ją do szkoły z internatem. Dostaje dwie godziny na spakowanie się, a później zostanie wysłana niewiadomo gdzie. Camille bez szemrania spełnia życzenie rodziców i kilka godzin później znajduje się w szkole Hellheaven. Dowiaduje się, że to nie jest taka zwyczajna szkoła. Chodzą do niej nastolatkowie z każdego kraju, po dwoje z jednego i zawsze dziewczyna i chłopak. Okazuje się jednak, że szkoła skrywa o wiele więcej tajemnic, jednak nikt nie chce uświadomić Camille. Lecz ona pragnie się dowiedzieć, co w tej szkole jest niesamowitego…

Tykać to kijem?: O książce usłyszałam jakiś czas temu. Dokładnie nie pamiętam, jakie było pierwsze źródło, jednak wiem, że wspominała o nim sama autorka, która również prowadzi bloga. Na jej fanpejdżu widziałam tę pozycję i wyraziłam chęć jej przeczytania w komentarzu. No i jak widać autorka okazała się być naprawdę miła i wysłała mi jeden egzemplarz.

Bohaterowie: W książce przede wszystkim poznajemy Camille, która wyjątkowo dobrze radzi sobie z całą sytuacją, mimo że ciężko jest jej się z tym wszystkim oswoić. Do tego wszechobecne tajemnice i niedomówienia sprawiają, że dziewczyna gubi się i nie wie, co jest prawdą i co najważniejsze komu powinna zaufać. Kto mówi prawdę. Jedyne co mnie lekko irytowało to, że była trochę naiwna i zbyt ufna. Mimo wszystko jednak dało się ją polubić.

Postacią, która często pojawia się w książce jest Max, którego ani trochę nie potrafię zrozumieć. Albo inaczej – w ogóle nie rozumiem tej sytuacji między nim a Camille. Moim zdaniem wyniknęła ona troszeczkę zbyt szybko i niespodziewanie. Zwłaszcza, że nie wiadomo czy on zerwał ze swoją dziewczyną czy nie…

Pióro: Już po przeczytaniu kilku stron można poczuć, że książka została napisana przez nastolatkę. Świadczą o tym wtrącenia z języka angielskiego czy młodzieżowy slang. Dodatkowo widać, że jest to debiut poprzez nagromadzenie krótkich zdań, a także nagłe wrzucanie dialogów w sytuacjach całkowicie do tego niesprzyjających. Z tego powodu książka była nieco chaotyczna i wiele aspektów zostało niewyjaśnionych.

Całokształt: Mówiąc szczerze najbardziej interesującym aspektem jest pomysł. Stworzenie nowych, całkiem odmiennych od wilkołaków czy wampirów Villianów oraz Eldaretów sprawiło, że książka nabrała rumieńców. Szkoda tylko, że wszystko w niej jest owiane wielką tajemnicą. Nigdzie nie można się doszukać dokładnych informacji, jaką mocą władają te dwie rasy. Jak wcześniej wspominałam książka jest dość chaotyczna, przez co połowa faktów nie zostaje nam wyjaśniona. No i właśnie z tego powodu człowiek pragnie przeczytać kolejną część – żeby rozwikłać te wszystkie piętrzące się zagadki.

Kasia radzi: Nie jest to literatura wymagająca. Myślę jednak, że jak na debiut, i to w tak młodym wieku, wyszło naprawdę dobrze. Mam nadzieję, że powstanie kolejna część, ponieważ z wielką chęcią prześledziłabym kolejne losy bohaterów i poznała odpowiedzi na te wszystkie pytania, które siedzą w mojej głowie.

Mój osąd: Niechlujny wampir – 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.