187. Recenzja „Egzamin dojrzałości” - Joelle Charbonneau

lipca 28, 2015
„Rodzice wpoili mi wiarę w moich współobywateli i Zjednoczoną Wspólnotę. Wiarę w możliwość naprawy świata. Ciekawe, co by powiedzieli na wieść, że oznajmiono mi, iż aby uratować kraj, dla którego tak ciężko pracowali, muszę teraz zabijać z zimną krwią.”
Autor: Joelle Charbonneau

Tytuł: Egzamin dojrzałości

Seria: Testy #3

Wydawnictwo: YA! [Grupa Wydawnicza Foksal]

Narracja: pierwszoosobowa – Cia

Główny bohater: Malencia Vale – 16 lat

Romans: Cia + Tomas

Ogumienie: Okładki do każdej części z serii są niezwykle ujmujące, minimalistyczne i wymowne. Są proste, ale przy tym intrygujące, sprawiające, że człowiek chciałby dowiedzieć się, co skrywa to wnętrze. Jedyne co mnie zastanawia to tytuły, które nie do końca moim zdaniem pasują do treści. Jedynie część pierwsza posiadała zgodny z fabułą tytuł, później jednak coś chyba poszło nie tak.

UWAGA! RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ I DRUGIEJ CZĘŚCI [TESTY I SAMODZIELNE STUDIA]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!

Najlepsze zastosowanie: Cia wie, że czająca się za rogiem rebelia może okazać się najgorszym możliwym rozwiązaniem dla całego kraju. Jeden z przywódców buntu jest fałszywy i pracuje dla tego, przeciwko któremu skierowane jest powstanie. Dziewczyna swoimi obawami dzieli się z prezydent Collindar, która również zamieszana jest w przewrót przeciw sprzymierzeńcom Testów. Cia powierza jej te informacje i zrzuca z siebie odpowiedzialność. Do czasu. Prezydent bowiem z racji tego, że nie wie komu może ufać powierza dziewczynie najważniejszą misję. Ma ona pozbyć się wszystkich, którzy są zwolennikami Testów i uważają je za konieczność. Gdy cała prawda wychodzi na jaw wszystko w co wierzyła Cia zdaje się rozsypywać w drobny mak. I trudno jest wtedy odróżnić prawdę od sieci kłamstw.

Tykać to kijem?: Pierwsza część nie napawała optymizmem. Dopiero w drugiej coś drgnęło i zaczęło się robić ciekawie. Jednak nie udało się utrzymać tego poziomu i w ostatnim tomie zapanowała nuda.

Bohaterowie: Przez całą książkę Cia powtarza, że nie potrafi zabić człowieka i jest to ponad jej siły. Użala się nad sobą, nie wiedząc co począć i czy przychylić się do prośby pani prezydent. Jest także bezmyślnie ufna. Dziewczyna niby jest ponadprzeciętnie inteligentna i ciekawska. Jednak, gdy uważa, że ktoś jest po jej stronie, jej tarcze obronne opadają i uwierzy we wszystko, co się jej powie. Nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś z jej otoczenia może ją okłamać i wykorzystać. Moim skromnym zdaniem w takim konflikcie, na wagę przyszłości całego kraju, trzeba ufać przede wszystkim sobie, natomiast innych sprawdzać. Nie można przecież uwierzyć komuś na słowo, bo po prostu myśli się, że jest po jego stronie. Wszystko może się okazać przecież jedną wielką mistyfikacją.

Aby nie skupiać się tylko na Cii poruszę również wątek miłosny, który jest najbardziej naciąganym związkiem, jaki kiedykolwiek udało mi się poznać. Wszystko pomiędzy Tomasem i Cią jest niezwykle sztuczne i nie mogę uwierzyć, że komukolwiek odpowiada ich prawie obojętność w stosunku do siebie. Tak, wiem, że w słowach zapewniają się o swojej dozgonnej miłości, ale w czynach ani trochę tego nie pokazują. Poza tym nadal nie lubię Tomasa i mam względem niego złe przeczucia.

Pióro: Podczas, gdy w drugiej części styl był naprawdę miły w odczuciu, w trzeciej powracamy do tego, co było w jedynce, czyli niezwykle sztucznych, wymuszonych dialogów, które czasami w ogóle nie współgrały z akcją. Brakowało dynamiki i mocniej dopracowanych szczegółów.

Całokształt: Po zapoznaniu się z drugim tomem byłam niezwykle zaintrygowana zakończeniem tej trylogii, mimo że pierwsza część nie była zbyt obiecująca. Nie oczekiwałam wiele, jednak myślałam, że będzie działo się naprawdę dużo i nagromadzenie akcji będzie kolosalne. Chodziło przecież o obalenie Testów. Liczyłam na krwawy pojedynek, który pochłonie wiele istnień. Nie sądziłam, że autorka prawie wszystko skupi na jednej małej dziewczynie, pochodzącej z jakiejś zapyziałej dziury. Co prawda zdarzało się, aby główna bohaterka/bohater była/był przywódcą rebelii, jednak wtedy grupa ponosiła konsekwencje swojej decyzji. Tutaj prawie wszystko zostało powierzone Cii, która nie do końca wiedziała, co ma zrobić z tak wielką odpowiedzialnością.

Kasia radzi: Przy części drugiej napisałam, że dopiero po lekturze tomu trzeciego dam znać czy warto zabierać się za tę trylogię. Dlatego dotrzymuję słowa. Pomysł na serię może i nie był oryginalny, ale mimo wszystko zaciekawił mnie na tyle, abym dała jej szansę. Nie uważam jednak, aby ktoś, kto lubi dystopie znalazł w niej coś intrygującego. Może i nadaje się trochę na odstresowanie i jako lekka powieść pomiędzy ciężkimi lekturami. Ale nie radziłabym liczyć na więcej. Bo nic więcej w niej nie znajdziecie. Dlatego ja raczej nie polecam. Może nie jestem bardzo zawiedziona, ale nie do końca też usatysfakcjonowana.

Mój osąd: Niechlujny wampir – 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.