187. Recenzja „Egzamin dojrzałości” - Joelle Charbonneau
„Rodzice wpoili mi wiarę w moich współobywateli i Zjednoczoną Wspólnotę. Wiarę w możliwość naprawy świata. Ciekawe, co by powiedzieli na wieść, że oznajmiono mi, iż aby uratować kraj, dla którego tak ciężko pracowali, muszę teraz zabijać z zimną krwią.”
Autor: Joelle
Charbonneau
Tytuł: Egzamin
dojrzałości
Seria: Testy #3
Wydawnictwo: YA!
[Grupa Wydawnicza Foksal]
Narracja: pierwszoosobowa
– Cia
Główny
bohater: Malencia Vale – 16 lat
Romans: Cia +
Tomas
Ogumienie: Okładki
do każdej części z serii są niezwykle ujmujące, minimalistyczne i wymowne. Są
proste, ale przy tym intrygujące, sprawiające, że człowiek chciałby dowiedzieć się,
co skrywa to wnętrze. Jedyne co mnie zastanawia to tytuły, które nie do końca moim
zdaniem pasują do treści. Jedynie część pierwsza posiadała zgodny z fabułą
tytuł, później jednak coś chyba poszło nie tak.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ I DRUGIEJ CZĘŚCI [TESTY I SAMODZIELNE STUDIA]! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Cia wie, że czająca się za rogiem rebelia może okazać się
najgorszym możliwym rozwiązaniem dla całego kraju. Jeden z przywódców buntu
jest fałszywy i pracuje dla tego, przeciwko któremu skierowane jest powstanie.
Dziewczyna swoimi obawami dzieli się z prezydent Collindar, która również
zamieszana jest w przewrót przeciw sprzymierzeńcom Testów. Cia powierza jej te
informacje i zrzuca z siebie odpowiedzialność. Do czasu. Prezydent bowiem z
racji tego, że nie wie komu może ufać powierza dziewczynie najważniejszą misję.
Ma ona pozbyć się wszystkich, którzy są zwolennikami Testów i uważają je za
konieczność. Gdy cała prawda wychodzi na jaw wszystko w co wierzyła Cia zdaje
się rozsypywać w drobny mak. I trudno jest wtedy odróżnić prawdę od sieci
kłamstw.
Tykać to
kijem?: Pierwsza część nie napawała optymizmem. Dopiero w drugiej coś
drgnęło i zaczęło się robić ciekawie. Jednak nie udało się utrzymać tego
poziomu i w ostatnim tomie zapanowała nuda.
Bohaterowie: Przez
całą książkę Cia powtarza, że nie potrafi zabić człowieka i jest to ponad jej
siły. Użala się nad sobą, nie wiedząc co począć i czy przychylić się do prośby
pani prezydent. Jest także bezmyślnie ufna. Dziewczyna niby jest
ponadprzeciętnie inteligentna i ciekawska. Jednak, gdy uważa, że ktoś jest po
jej stronie, jej tarcze obronne opadają i uwierzy we wszystko, co się jej
powie. Nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś z jej otoczenia może ją okłamać i
wykorzystać. Moim skromnym zdaniem w takim konflikcie, na wagę przyszłości
całego kraju, trzeba ufać przede wszystkim sobie, natomiast innych sprawdzać.
Nie można przecież uwierzyć komuś na słowo, bo po prostu myśli się, że jest po
jego stronie. Wszystko może się okazać przecież jedną wielką mistyfikacją.
Aby nie skupiać się tylko na Cii poruszę również wątek miłosny, który
jest najbardziej naciąganym związkiem, jaki kiedykolwiek udało mi się poznać.
Wszystko pomiędzy Tomasem i Cią jest niezwykle sztuczne i nie mogę uwierzyć, że
komukolwiek odpowiada ich prawie obojętność w stosunku do siebie. Tak, wiem, że
w słowach zapewniają się o swojej dozgonnej miłości, ale w czynach ani trochę
tego nie pokazują. Poza tym nadal nie lubię Tomasa i mam względem niego złe
przeczucia.
Pióro: Podczas,
gdy w drugiej części styl był naprawdę miły w odczuciu, w trzeciej powracamy do
tego, co było w jedynce, czyli niezwykle sztucznych, wymuszonych dialogów,
które czasami w ogóle nie współgrały z akcją. Brakowało dynamiki i mocniej
dopracowanych szczegółów.
Całokształt: Po
zapoznaniu się z drugim tomem byłam niezwykle zaintrygowana zakończeniem tej
trylogii, mimo że pierwsza część nie była zbyt obiecująca. Nie oczekiwałam
wiele, jednak myślałam, że będzie działo się naprawdę dużo i nagromadzenie akcji
będzie kolosalne. Chodziło przecież o obalenie Testów. Liczyłam na krwawy
pojedynek, który pochłonie wiele istnień. Nie sądziłam, że autorka prawie
wszystko skupi na jednej małej dziewczynie, pochodzącej z jakiejś zapyziałej
dziury. Co prawda zdarzało się, aby główna bohaterka/bohater była/był przywódcą
rebelii, jednak wtedy grupa ponosiła konsekwencje swojej decyzji. Tutaj prawie
wszystko zostało powierzone Cii, która nie do końca wiedziała, co ma zrobić z
tak wielką odpowiedzialnością.
Kasia
radzi: Przy części drugiej napisałam, że dopiero po lekturze tomu
trzeciego dam znać czy warto zabierać się za tę trylogię. Dlatego dotrzymuję
słowa. Pomysł na serię może i nie był oryginalny, ale mimo wszystko zaciekawił
mnie na tyle, abym dała jej szansę. Nie uważam jednak, aby ktoś, kto lubi
dystopie znalazł w niej coś intrygującego. Może i nadaje się trochę na
odstresowanie i jako lekka powieść pomiędzy ciężkimi lekturami. Ale nie
radziłabym liczyć na więcej. Bo nic więcej w niej nie znajdziecie. Dlatego ja
raczej nie polecam. Może nie jestem bardzo zawiedziona, ale nie do końca też
usatysfakcjonowana.
Mój osąd: Niechlujny
wampir – 6/10
Brak komentarzy: