192. Recenzja „Niezauważalna” - Marcus Sedgwick

sierpnia 16, 2015
„(...) wszyscy chyba pragniemy czasem być kimś, kim nie jesteśmy.”
Autor: Marcus Sedgwick

Tytuł: Niezauważalna

Wydawnictwo: YA! [Grupa Wydawnicza Foksal]

Narracja: pierwszoosobowa – Laureth

Główny bohater: Laureth Peak – 16 lat

Ogumienie: Niesamowicie mnie zachwyca ta okładka. Wykorzystanie tylu stonowanych barw i przedstawienie miasta jest interesujące i intrygujące. Jedyne co mnie na początku zrażało to tytuł. Przede wszystkim, dlatego, że po angielsku brzmi on „She is not invisible”, czyli całkowite przeciwieństwo tego, co mamy po polsku. Jednak po przeczytaniu książki stwierdzam, że oba tytuły są trafne.

Coś oryginalnego: Trochę mi głupio to pisać, ale czymś wyjątkowym jest fakt, że główna bohaterka jest niewidoma.

Najlepsze zastosowanie: Jack Peak jest popularnym pisarzem, który pisze zabawne książki. W pewnym momencie swojego twórczego życia stwierdził, że kończy z wesołymi opowieściami i czas napisać coś na poważnie. Jego poważna książka nie spodobała się opinii publicznej. Sam autor jednak się nie poddał i wpadł na genialny pomysł. Tematem przewodnim nowej powieści miały być zbiegi okoliczności. Mężczyzna przez lata badał to zjawisko, oddalając się tym samym od swojej żony oraz dzieląc się swoimi przemyśleniami z córką Laureth. Pewnego dnia wyjechał jak zwykle za granicę. Powiadomił, że wybiera się do Szwajcarii i tam spędzi jakiś czas. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w czasie, gdy Jack powinien być w Europie pewien mężczyzna znalazł jego notes w Nowym Jorku. Laureth czuje, że stało się coś złego. Informuje o tym swoją matkę, jednak ona zbywa jej obawy. Dziewczyna podejmuje drastyczne kroki i postanawia pojechać do Ameryki, aby odnaleźć ojca. Nie może jednak zrobić tego sama, ponieważ będąc niewidomą nie dostrzeże wszystkiego, aby poprawnie wylądować w samolocie. Z tego powodu zabiera swojego siedmioletniego brata w podróż do Nowego Jorku. Notes ojca jest ich jedyną wskazówką. Czy dzięki niemu uda im się odszukać ojca?

Tykać to kijem?: Będąc brutalnie szczerym przyznać muszę, że książka zaciekawiła mnie przede wszystkim faktem, że główna bohaterka, będąca narratorką jest osobą niewidomą. Chciałam sprawdzić w jaki sposób zostanie przedstawiony świat z jej perspektywy.

Bohaterowie: Tak naprawdę cała akcja skupiona jest na dość ekscentrycznym i obsesyjnie zapatrzonym w zbiegi okoliczności Jacku Peaku. Co prawda przez większość powieści w ogóle nie mamy z nim styczności, ale to właśnie jego poszukuje Laureth. Z tego powodu dużo się na jego temat dowiadujemy i poznajemy go dość dogłębnie.

Równie dobrze skonstruowana została sama Laureth, która mimo swojego młodego wieku postanowiła wybrać się w daleką podróż z Anglii do Ameryki, aby odnaleźć swojego ojca. Przez cały czas zachowuje się bardzo dorośle i odpowiedzialnie. Dzięki pierwszoosobowej narracji poznajemy jej spojrzenie na świat. Dowiadujemy się, co dla niej oznaczają dla niej dźwięki i zapachy. Jak musi na nich polegać, aby funkcjonować. Jest to interesujące doświadczenie dla czytelnika, zwłaszcza, że Laureth jest naprawdę ciekawą osobą i dobrą narratorką.

Pióro: Książka napisana jest lekkim i łatwym do przyswojenia stylem. Wszystko jest ciekawie zobrazowane przez niewidomą narratorkę. Jest to ciekawe i niesamowite doświadczenie.

Całokształt: W całej powieści ukazany jest przede wszystkim wątek wielkiej obsesji Jacka Peaka na punkcie zbiegów okoliczności oraz liczby 354, którą mężczyzna spotyka wielokrotnie na swojej drodze. Cała akcja skupia się na odnalezieniu ojca i pomagają przy tym zapiski jego w notesie. Ogólnie rzecz ujmując myślę, że jest to interesujące, jednak nie na tyle, aby mocniej zaintrygować czytelnika. Fajnie jest poznać trochę matematycznego podejścia do zbiegów okoliczności, ale niestety nic więcej. Książka posiada nieco mniej niż trzysta stron, więc nie może się w niej wiele dziać. Dostrzegamy w niej moim zdaniem zbyt wiele szczegółów, przynajmniej na samym początku. Później pochłania nas chęć odnalezienia ojca Laureth, dzięki tajemniczym wskazówkom, które można odczytać z jego zeszytu. Trudno jednak powiedzieć, żeby to zagranie na długo przytrzymało czytelnika. Dobrze, że pozycja nie jest zbyt długa, dlatego nie mamy uczucia, że się dłuży. Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty nie jestem jednak przekonana do tej książki. Jest intrygująca, jednak nie aż tak bardzo. Lekko zawiodło mnie zakończenie, które nie było aż tak zaskakujące i nieprawdopodobne.

Kasia radzi: Nie jestem pewna, co mam tutaj napisać. Nie jest to książka ambitna ani niesamowicie fascynująca, ale mimo wszystko powiedziałabym, że jest ciekawa. Przede wszystkim intryguje temat zbiegów okoliczności, który jest dość obszernie poruszany. Dla mnie ta pozycja była fajną odskocznią, więc myślę, że jako lekki przerywnik powinna się sprawdzić.

Mój osąd: Niechlujny wampir – 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.