192. Recenzja „Niezauważalna” - Marcus Sedgwick
„(...) wszyscy chyba pragniemy czasem być kimś, kim nie jesteśmy.”
Autor: Marcus
Sedgwick
Tytuł:
Niezauważalna
Wydawnictwo: YA!
[Grupa Wydawnicza Foksal]
Narracja: pierwszoosobowa
– Laureth
Główny
bohater: Laureth Peak – 16 lat
Ogumienie: Niesamowicie
mnie zachwyca ta okładka. Wykorzystanie tylu stonowanych barw i przedstawienie
miasta jest interesujące i intrygujące. Jedyne co mnie na początku zrażało to
tytuł. Przede wszystkim, dlatego, że po angielsku brzmi on „She is not invisible”, czyli całkowite
przeciwieństwo tego, co mamy po polsku. Jednak po przeczytaniu książki
stwierdzam, że oba tytuły są trafne.
Coś oryginalnego: Trochę mi
głupio to pisać, ale czymś wyjątkowym jest fakt, że główna bohaterka jest
niewidoma.
Najlepsze
zastosowanie: Jack Peak jest popularnym pisarzem, który pisze zabawne książki.
W pewnym momencie swojego twórczego życia stwierdził, że kończy z wesołymi
opowieściami i czas napisać coś na poważnie. Jego poważna książka nie spodobała
się opinii publicznej. Sam autor jednak się nie poddał i wpadł na genialny
pomysł. Tematem przewodnim nowej powieści miały być zbiegi okoliczności.
Mężczyzna przez lata badał to zjawisko, oddalając się tym samym od swojej żony
oraz dzieląc się swoimi przemyśleniami z córką Laureth. Pewnego dnia wyjechał
jak zwykle za granicę. Powiadomił, że wybiera się do Szwajcarii i tam spędzi
jakiś czas. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że w czasie, gdy Jack
powinien być w Europie pewien mężczyzna znalazł jego notes w Nowym Jorku.
Laureth czuje, że stało się coś złego. Informuje o tym swoją matkę, jednak ona
zbywa jej obawy. Dziewczyna podejmuje drastyczne kroki i postanawia pojechać do
Ameryki, aby odnaleźć ojca. Nie może jednak zrobić tego sama, ponieważ będąc
niewidomą nie dostrzeże wszystkiego, aby poprawnie wylądować w samolocie. Z
tego powodu zabiera swojego siedmioletniego brata w podróż do Nowego Jorku. Notes
ojca jest ich jedyną wskazówką. Czy dzięki niemu uda im się odszukać ojca?
Tykać to
kijem?: Będąc brutalnie szczerym przyznać muszę, że książka zaciekawiła
mnie przede wszystkim faktem, że główna bohaterka, będąca narratorką jest osobą
niewidomą. Chciałam sprawdzić w jaki sposób zostanie przedstawiony świat z jej
perspektywy.
Bohaterowie: Tak
naprawdę cała akcja skupiona jest na dość ekscentrycznym i obsesyjnie
zapatrzonym w zbiegi okoliczności Jacku Peaku. Co prawda przez większość
powieści w ogóle nie mamy z nim styczności, ale to właśnie jego poszukuje
Laureth. Z tego powodu dużo się na jego temat dowiadujemy i poznajemy go dość
dogłębnie.
Równie dobrze skonstruowana została sama Laureth, która mimo
swojego młodego wieku postanowiła wybrać się w daleką podróż z Anglii do
Ameryki, aby odnaleźć swojego ojca. Przez cały czas zachowuje się bardzo
dorośle i odpowiedzialnie. Dzięki pierwszoosobowej narracji poznajemy jej
spojrzenie na świat. Dowiadujemy się, co dla niej oznaczają dla niej dźwięki i
zapachy. Jak musi na nich polegać, aby funkcjonować. Jest to interesujące
doświadczenie dla czytelnika, zwłaszcza, że Laureth jest naprawdę ciekawą osobą
i dobrą narratorką.
Pióro: Książka
napisana jest lekkim i łatwym do przyswojenia stylem. Wszystko jest ciekawie
zobrazowane przez niewidomą narratorkę. Jest to ciekawe i niesamowite
doświadczenie.
Całokształt: W całej
powieści ukazany jest przede wszystkim wątek wielkiej obsesji Jacka Peaka na
punkcie zbiegów okoliczności oraz liczby 354, którą mężczyzna spotyka
wielokrotnie na swojej drodze. Cała akcja skupia się na odnalezieniu ojca i
pomagają przy tym zapiski jego w notesie. Ogólnie rzecz ujmując myślę, że jest
to interesujące, jednak nie na tyle, aby mocniej zaintrygować czytelnika.
Fajnie jest poznać trochę matematycznego podejścia do zbiegów okoliczności, ale
niestety nic więcej. Książka posiada nieco mniej niż trzysta stron, więc nie może
się w niej wiele dziać. Dostrzegamy w niej moim zdaniem zbyt wiele szczegółów,
przynajmniej na samym początku. Później pochłania nas chęć odnalezienia ojca
Laureth, dzięki tajemniczym wskazówkom, które można odczytać z jego zeszytu.
Trudno jednak powiedzieć, żeby to zagranie na długo przytrzymało czytelnika.
Dobrze, że pozycja nie jest zbyt długa, dlatego nie mamy uczucia, że się dłuży.
Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty nie jestem jednak przekonana do tej książki.
Jest intrygująca, jednak nie aż tak bardzo. Lekko zawiodło mnie zakończenie,
które nie było aż tak zaskakujące i nieprawdopodobne.
Kasia
radzi: Nie jestem pewna, co mam tutaj napisać. Nie jest to książka
ambitna ani niesamowicie fascynująca, ale mimo wszystko powiedziałabym, że jest
ciekawa. Przede wszystkim intryguje temat zbiegów okoliczności, który jest dość
obszernie poruszany. Dla mnie ta pozycja była fajną odskocznią, więc myślę, że
jako lekki przerywnik powinna się sprawdzić.
Mój osąd: Niechlujny
wampir – 6/10
Brak komentarzy: