194. Recenzja „Will Grayson, Will Grayson” - John Green, David Levithan
„Kompromis polega na tym, że ty robisz to, o co cię proszę, a ja robię to, co chce.”
Autor: John
Green, David Levithan
Tytuł: Will
Grayson, Will Grayson
Wydawnictwo: Bukowy
Las
Narracja: pierwszoosobowa
– raz jeden Will Grayson, raz drugi
Główny
bohater: Will Grayson oraz Will Grayson
Romans: Pfff,
myślicie, że Wam powiem?
Ogumienie: Jak każda
książka Johna Greena i ta jest wpasowana w ten sam klimat panujący w poprzednio
wydanych pozycjach. Osobiście nie jestem fanką tych grafik, ale mimo wszystko
nie są aż takie złe. Moim skromnym zdaniem przynajmniej trochę pasują, ponieważ
ukazani są dwaj chłopcy. Szkoda tylko, że w takim dziwnym odcieniu żółtego.
Najlepsze
zastosowanie: Will Grayson jest milczącym, cichym chłopakiem, którego
najlepszym przyjacielem jest Kruchy Cooper. Kruchy jest, jak to określa Will,
najbardziej zadeklarowanym gejem na świecie. Do tej pory przeżywał wiele
miłości i rozczarowań. Wielokrotnie Will musiał sklejać jego złamane serce. Kruchy
jednak się nie poddaje. Dodatkowo prowadzi w szkole zajęcia Gay-Straight
Alliance, gdzie uczniowie będący homo starają się zwalczać homofobię w szkole.
Will przez cały czas stara się nie rzucać w oczy, jednak jest to trudne przy
Kruchym, który wygląda jak wielka, chodząca sofa. Pewnego dnia jednak chłopak
poznaje drugiego Willa Graysona. Ten drugi Will Grayson nie ma łatwego życia.
Cierpi na depresję i ciężko mu po prostu żyć. Jedynym co go trzyma na duchu
jest Isaac, chłopak którego poznał w Internecie przeszło rok wstecz, jednak do
tej pory nie udało im się spotkać. W końcu umawiają się na spotkanie. Jednak
Will zamiast spotkać Isaaca poznaje chłopaka o takim samym imieniu i nazwisku,
dowiaduje się całej prawdy o Isaacu, a także poznaje Kruchego. Chłopaka, który
sprawia, że Will nie wie co czuć.
Tykać
to kijem?: Od dość dawna, jeszcze zanim pojawiła się informacja, że ta
książka zostanie wydana w Polsce chciałam ją przeczytać. Wiedziałam, że jest
ona o dwóch chłopakach o tym samym imieniu, przekonana, jednak byłam, że oni
się w sobie zakochają. Jakież było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że
pierwszy Will Grayson jest hetero.
Bohaterowie: Pierwszy
Will Grayson jest dość specyficzny i trudno go rozgryźć. Mimo wszystko uważam,
że rozwinął się na kartach powieści i trochę się zmienił. Polubiłam go, choć
nie jest to jakieś wielce głębokie uczucie. Jeśli jednak chodzi o drugiego
Willa Graysona ta jego depresja i chowanie przed światem swojej orientacji sprawiały,
że człowiekowi ciężko było się z nim zaprzyjaźnić.
Po tytule można się spodziewać, że
będzie to opowieść o dwóch Willach Graysonach. Tak naprawdę jednak cała ta
opowieść jest o Kruchym Cooperze, który miał dość duży wpływ na ich życie.
Wydaje mi się, że momentami Kruchego było więcej w tej opowieści niż tytułowych
bohaterów. Zawsze potrafił się wtrynić w akcję, nie pozwalając bliżej poznać
żadnego z Willów.
\
Pióro: Aby móc
rozróżnić który Will Grayson jest który autorzy zastosowali moim skromnym
zdaniem dość dziwną technikę. Albowiem wszystko, co mówił drugi Will Grayson
[czyli ten, który miał przyjaciela Isaaca] było napisane z małej litery. Gdy
rozdział był z jego perspektywy wszystko było małą literą – nieważne czy to
imię czy początek zdania. Mała litera rządzi! Mi nie bardzo się to spodobało.
Zdecydowanie bardziej wolę, gdy po prostu zmieniona jest czcionka.
Całokształt: Mówiąc
szczerze spodziewałam się czegoś całkiem innego i to sprawiło, że jakoś nie
jestem zadowolona z tego, co dostałam. Może cała historia nie jest zła i w
pewnym stopniu całkiem nowa i niepowtarzalna, ale gdzieś w głębi ducha czułam,
że coś mi przypomina i nie może być oceniona tak dobrze jak inne przeczytane
przeze mnie powieści Greena. Moim zdaniem zabrakło czegoś w całej tej historii.
Jak wspominałam myślałam, że będzie to opowieść o tytułowych chłopakach, jednak
całość zabrał Kruchy, którego koniecznie trzeba było poznać, bo cały czas miał
złamane serce i walczył, żeby geje nie były źle traktowane. To on był głównym
bohaterem. Nie żaden z Willów.
Kasia
radzi: Jakoś nie jestem w stanie polecić komukolwiek tej książki. Wiem,
że może znajdą się na tym świecie osoby, które znajdą w niej coś pasjonującego
i ciekawego ja jednak nie jestem nic takiego znaleźć. Całkiem przeciętna ta
książka, panie Green i panie Levithan.
Mój
osąd: Niechlujny wampir – 6/10
Brak komentarzy: