203. Recenzja „Fangirl” - Rainbow Rowell
„Roześmiała się. Powinno istnieć osobne określenie na taki rodzaj śmiechu, który kończy się już w chwili, gdy się zaczął. Śmiechu, który jest raczej sylabą wyrażającą zaskoczenie i zarazem potwierdzenie niż czymkolwiek innym.”
Autor: Rainbow
Rowell
Tytuł: Fangirl
Wydawnictwo: Moondrive
Narracja:
trzecioosobowa
Główny
bohater: Cath Avery – 18 lat
Romans: Cath +
Levi
Ogumienie: Moim
skromnym zdaniem ta minimalistyczna i dość pomysłowa okładka idealnie wpasowuje
się w klimat opowieści. Fajnie, że przedstawia ona to, co dzieje się w książce.
Albowiem Cath cały czas myśli o Simonie, natomiast Levi (bo tak mi się wydaje,
że na okładce jest on) stara się zwrócić na siebie jej uwagę. Z różnym
skutkiem. Ogólnie rzecz ujmując na razie okładki do książek Rowell mi się
podobają i mam nadzieję, że tak pozostanie.
Najlepsze
zastosowanie: Cath i Wren to siostry bliźniaczki. Wychowywane przez ojca, gdyż
ich matka odeszła, gdy miały po osiem lat. Stwierdziła, że nie poradzi sobie z
tą odpowiedzialnością. Uważała, że za wcześnie dla niej na macierzyństwo.
Dziewczyny wychowywały się bez ciepła matczynej miłości, ale potrafiły sobie
jakoś z tym poradzić. Pomocne stały się książki o Simonie Snow. Chłopcu,
wybrańcu, który miał pokonać zło w świecie, w którym rządziła magia. Obie uwielbiały
jego przygody, jednak Cath mocniej wsiąknęła w życie Simona. Zaczęła pisać
fanfiki, w których sama mogła określić z kim Simon będzie. Jej życie kręci się
wokół Simona i nie wyobraża sobie, aby skończyć z nim swoją przygodę. W końcu
jednak razem z siostrą wybierają się do college’u. Cath nie podoba się ten
pomysł, ponieważ nie przepada za kontaktami z innymi osobami i nie podoba jej
się to, że będzie z jakąś nieznaną jej dziewczyną dzielić pokój. Pociesza ją
jednak myśl, że nadal będzie mogła pisać o Simonie i obok niej stać będzie
siostra. Jednak to nie takie proste – Wren woli imprezować ze swoją
współlokatorką i nieczęsto zwraca uwagę na Cath. Natomiast pisanie o Simonie
nie jest łatwe, kiedy ma się dużo zajęć i prac domowych. Dodatkowo rozpraszająca
jest współlokatorka i jej chłopak, który prawie cały czas przesiaduje u nich w
pokoju. Ponadto jej nauczycielka z kreatywnego pisania uważa fanfiki za
plagiaty. Świat Cath został wywrócony do góry nogami – czy dziewczyna sobie z
tym poradzi?
Tykać
to kijem?: Po nie do końca dobrej książce jaką było Eleonora i Park mocno zastanawiałam się czy próbować przeczytać Fangirl. Mimo słabego pierwszego
spotkania z Rainbow Rowell, co do tej pozycji miałam pozytywne myśli. Wydawało
mi się, że całkiem inaczej ją odbiorę. Czy tak właśnie było?
Bohaterowie: Cath nie
do końca mnie przekonała. Jest ona oderwaną od rzeczywistości dziewczyną,
której całe życie kręci się wokół Simona Snowa. Mimo że jest główną bohaterką
czasami było jej zbyt mało. Stawała się nieosiągalna i gubiliśmy ją, choć tak
naprawdę była tam nadal. Czasem jednak można było odczuć jakby znikała.
Wsiąkała w świat Simona Snowa całkowicie zapominając, aby zaistnieć we własnym.
Wydaje mi się, że na kartach tej powieści nie poznajemy całej Cath. Ona nadal
zagnieżdżona jest gdzieś w innym miejscu, gdzie prym swój wiedzie Simon. To
jemu poświęca każdą minutę swojego życia. Zapomina, że ma także własne życie i
czasami powinna się w nim pojawiać. Zastanawia mnie mocno jakim cudem ta
dziewczyna znajdowała tyle czasu na zajmowanie się Simonem. Przecież uczęszczała
na zajęcia, odrabiała lekcje, czytała lektury, do tego pisała fanfiki,
dodatkowo spędzając czas ze znajomymi. Ciekawe o której kładła się spać i o
której wstawała.
W książce dość mocno zostaje
wyeksponowany Levi – wiecznie uśmiechnięty dwudziestojednoletni student, który
pragnie w przyszłości zamieszkać na ranczu (Tak btw. to Cath nie wiedziała, że
na ranczu można mieszkać). Chłopak jest niezwykle pozytywny i zawsze potrafi
poprawić humor, nawet osobom, których w ogóle nie zna. Wie, że uśmiech nic nie
kosztuje, więc powinien się nim dzielić z innymi. Jest on najbardziej barwną i
kolorową postacią w książce. Porwał on moje serce i bardzo chciałabym poznać go
na żywo i zobaczyć jak wygląda, czy jego uśmiech jest aż tak zaraźliwy i
udowodnić, że istnieją tacy mężczyźni, będący prawie ideałami.
Pióro: Styl
Rainbow Rowell jest plastyczny i interesujący, sprawia, że książkę czyta się
bardzo szybko, nie mogąc się od niej oderwać. Jednak strasznie przeszkadzała mi
w tej pozycji narracja. Nie wiem czy sensownie jest pisać całą książkę z
perspektywy jednego bohatera w trzeciej osobie liczby pojedynczej. Rozumiem,
gdyby czasami pojawiał się świat ukazany oczami kogoś innego, ale skoro zawsze
Cath była w centrum uwagi to nie lepiej byłoby zastosować narrację pierwszoosobową?
Całokształt: W Fangirl nie znajdziemy zwrotów akcji,
które wprawiałyby w osłupienie. Można by nawet rzec, że jest to książka mocno
przewidywalna i dość łatwo ją rozszyfrować. Nie ma także jakiegoś większego
wątku przewodniego, który ciągnąłby całą akcję. Najbardziej jednak można
pochwalić autorkę za stworzenie bohaterów, którzy byli realistyczni i
intrygujący. Jednak nie zawsze autorka tworzyła logiczne dialogi czy
wydarzenia, czasami pojawiały się one znikąd, zastanawiając czytelnika.
Zdecydowanie najgorsze było zakończenie, które nic nie wyjaśniało pozostawiając
wiele spraw otwartych. Rowell nie zakończyła żadnego wątku, co trochę mnie
zirytowało. W jednej z ostatnich recenzji wspominałam, że nie lubię takich
działań ze strony autorów, zdecydowanie jestem fanką zamykania wszystkich
spraw, aby wiedzieć co się wydarzyło.
Kasia
radzi: Mimo wielu wad, nie mogę się powstrzymać przed daniem Fangirl dobrej oceny. Z całą pewnością
ta historia podobała mi się bardziej niż Eleonora
i Park. Mam nadzieję, że Rowell napisze więcej takich książek. A przede
wszystkim, że stworzy więcej bohaterów na wzór Leviego, który całkowicie skradł
moje serce. Uwielbiam tego chłopaka i chciałabym poznać więcej historii z nim w
roli głównej. To dzięki niemu Fangirl
dostało tak wysoką notę.
Ja natomiast jedyne, co mogę
powiedzieć to, że nie będę polecać jej jakoś szczególnie, ale myślę, że dla
osób szukających lekkiej i przyjemnej lektury będzie w sam raz. Zwłaszcza, że
czyta się ją w strasznie szybkim tempie. Nawet nadchodzący sprawdzian z historii
nie jest w stanie zepsuć nam jej czytania.
Mój
osąd: Rozkładający się zombie – 7/10
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Księgarni Matras!
Brak komentarzy: