198. Recenzja „Cudowne tu i teraz” - Tim Tharp

września 10, 2015
„Jeśli naprawdę się czegoś chce, trzeba o to zawalczyć.”
Autor: Tim Tharp

Tytuł: Cudowne tu i teraz

Wydawnictwo: Bukowy Las

Narracja: pierwszoosobowa – Sutter

Główny bohater: Sutter Keely – ok. 18 lat

Romans: Sutter + Aimee

Ogumienie: Okładka jest kadrem z filmu i właśnie z tego powodu nie do końca do mnie przemawia. Nie przepadam za filmowymi oprawami, ponieważ z góry narzucają nam wygląd danego bohatera. Wcale czegoś takiego nie czuję podczas czytania książek po prostu z jakąś dziewczyną, chłopakiem czy parą na okładce. Przeszkadzają mi tylko kadry z filmu.

Najlepsze zastosowanie: Sutter jest lubianym przez wszystkich chłopakiem, który uratuje każdą imprezę oraz znajdzie rozwiązanie na wszystko. Potrafi się dobrze bawić przede wszystkim dzięki zawsze mu towarzyszącemu drinkowi stworzonego z 7up i whiskey. Popija cały czas nie uważając tego za coś złego. Wcale nie uważa siebie za alkoholika, pije dla rozluźnienia. Poza tym czasami też może paść ofiarą alkoholu. W pewnym momencie swego życia, po dość mocno nakrapianej imprezie ląduje na trawniku, gdzie znajduje go skromna i prosta dziewczyna o imieniu Aimee. Chłopak nigdy wcześniej nie spotkał jej na szkolnym korytarzu, mimo że są z tego samego rocznika. Teraz postanawia nadrobić stracony czas, a także nauczyć tę spokojną dziewczynę czym jest prawdziwa zabawa. Oto nowa misja Sutermana – nauczyć Aimee imprezować.

Tykać to kijem?: Zanim książka trafiła do polskich księgarń powstał film na jej podstawie, którego nie oglądałam, jednak obiło mi się o uszy jego istnienie. Nie zaciekawił mnie jednak. W momencie kiedy ta pozycja została wydana w Polsce zapragnęłam ją przeczytać i udało mi się, dzięki wygranemu konkursowi na Epickie Książki [jeszcze raz szczerze dziękuję!] i kiedy książka trafiła w moje ręce zaczęłam ją czytać.

Bohaterowie: Sutter przez całą książkę działał mi na nerwy swoim zachowaniem. Wyglądało to tak jakby miał wszystkich gdzieś i liczył się tylko on. Cały świat powinien się kręcić wokół niego. I każdy powinien się zachowywać zgodnie z jego wolą. Dlatego nie można być spokojnym i trzeba chodzić na imprezy i ciągle pić. Właśnie dlatego nie przepadałam za nim, bo robił z Aimee kogoś całkowicie odmiennego, na wzór siebie samego. I nie zważał za bardzo na jej uczucia. Jedyne co mi się w miarę podobało to zakończenie, jednak nie chcę Wam zdradzić dlaczego, bo byłby to spoiler.
Jeśli chodzi o pozostałe postaci występujące w tej książce to muszę powiedzieć, że były one strasznie papierowe, słabo wyraziste i brakowało im jakiejś iskry. Zachowywali się dość sztucznie i nieprzewidywalnie. Widać, że autor dużo bardziej przyłożył się do głównego bohatera pozostawiając resztę całkowicie pustą i bez głębszego wyrazu.

Pióro: Autor pisze ciekawym, prostym i lekkim językiem. Można by pomyśleć, że całą tę historię napisał sam Sutter, ponieważ jest tak przesiąknięta nastolatkiem. Podobało mi się to i dzięki temu cała książka się nie dłużyła, czytało się ją dość szybko i przyjemnie.

Całokształt: Cała historia jednak nie przypadła mi do gustu. Może i pomysł był nawet fajny, ale nie do końca to wyszło z wykonaniem. Spodziewałam się, że zakończenie wbije mnie w fotel z wypisanym na twarzy wyrazem: ‘wow’, jednak zamiast tego pozostał niesmak i pytanie ‘Co się właściwie teraz stało?’ pomieszane z wyrażeniem ‘wtf’. Nie mam pojęcia, czym kierował się autor kończąc tę opowieść w takim momencie. Zostawiając więcej pytań niż odpowiedzi. Nie dając nam szansy dowiedzieć się jak to się stało.

Kasia radzi: Mam co do niej mieszane uczucia i nie potrafię jednoznacznie jej odradzić lub polecić. Ugrzęzłam gdzieś pomiędzy, dlatego jeśli zastanawialiście się czy ją czytać to sami spróbujcie – może Wam akurat przypadnie do gustu?

Mój osąd: Zapchlony wilkołak – 5/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.