201. Recenzja „Ender” - Lissa Price
„Każdy wygląda dużo lepiej, jeśli promieniuje zadowoleniem. Jeżeli wykorzystuje swoją inteligencję i talenty, zamiast przejmować się tym, czy aby w oczach innych jest „śliczny”.”
Autor: Lissa
Price
Tytuł: Ender
Seria: Starter
#2
Wydawnictwo: Albatros
Narracja: pierwszoosobowa
– Callie
Główny
bohater: Callie Woodland – 16 lat
Romans: w tej
części tym bardziej nie będę nic zdradzała
Ogumienie: O ile
okładka do pierwszej części mi się podobała, o tyle ta moim skromnym zdaniem
nie należy do najwspanialszych. Obstawiam, że miałaby tu zostać przedstawiona
ponownie postać idealnego nastolatka, tym razem chłopaka, jednakowoż nie do
końca wyszło to grafikom. Widoczna na okładce postać jest zbyt sztuczna i
komputerowa, wręcz nierzeczywista. Całkowicie odmienna od tej, która była
obecna na poprzedniej części.
UWAGA!
RECENZJA MOŻE ZAWIERAĆ SPOILERY Z PIERWSZEJ CZĘŚCI [STARTER]! CZYTASZ NA WŁASNĄ
ODPOWIEDZIALNOŚĆ!
Najlepsze
zastosowanie: Callie pokonała Prime Destination i wreszcie może spokojnie żyć w
domu, który został jej podarowany przez Enderkę, która zamieszkiwała jej ciało.
Teraz ma wystarczająco pieniędzy, aby zapłacić za leczenie brata i żyć na
najwyższym poziomie. W jej wspaniałym świecie jest jednak mała rysa. Prime
Destination wszczepiło jej do głowy chip, który staje się dla niej wielkim
utrapieniem. Przede wszystkim dzięki niemu może się z nią komunikować Stary
Człowiek. Właściciel banku ciał, który pragnie wykorzystać Callie do swoich nikczemnych
celów. Wie bowiem, że dziewczyna jest jedyną Starterką, w której chipie została
zneutralizowana przeszkoda zabijania. Jest ona jedyną osobą, którą można
kontrolować i ona jest tego świadoma, jednak równocześnie nic nie może z tym
zrobić. Jedynym marzeniem Callie jest usunięcie chipa, jednak nie jest to taka
łatwa sprawa. Został on zbyt dobrze zabezpieczony i istnieje ryzyko, że każda
próba jego wyciągnięcia może skończyć się wybuchem. Dziewczyna jest zagubiona i
boi się, że Stary Człowiek może zrobić coś jej bratu. Dlatego postanawia zrobić
wszystko, aby spotkał go szybki koniec. Aby już nigdy nie mógł zrobić niczego
na podobieństwo Prime Destination.
Tykać
to kijem?: Starter przeczytałam dość
niedawno, przede wszystkim ze względu na zbliżającą się premierę drugiej
części. Z racji tego, że książka mi się spodobała ucieszyłam się na wieść, że
już niebawem będę miała okazję poznać dalsze losy Callie. Właśnie z tego powodu
Ender zaczęłam czytać tego samego
dnia, gdy do mnie przybyła.
Bohaterowie: Z racji
tego, że w książce występuje narracja pierwszoosobowa najbardziej wyeksponowaną
postacią jest Callie, która w tej części zostaje poddana wielu, często
niełatwym próbom, które w ostateczności mogą się dla niej skończyć nie
najlepiej. Doświadcza kłamstw, ale i otrzymuje pomoc w najlepszym momencie.
Wtedy kiedy prawie już się poddała znajduje kogoś, kto pragnie jej pomóc.
Dziewczyna mimo wszystko stara się myśleć racjonalnie i podchodzić do wszystkiego
z chłodną głową. Nie chce być wykorzystana ponownie. Jedyne czego pragnie to
wydostać się z tej pułapki, w której sama się zamknęła. Od dawna marzy o
spokojnym życiu bez zmartwień i niedogodności. Czy wreszcie uda jej się to
osiągnąć?
Pióro: Styl nie
zmienia się na przestrzeni tych dwóch części, dlatego jestem w stanie
powiedzieć jedynie, że interesujący i prosty w odbiorze język sprawia, że
książkę czyta się z wielką swobodą i bez reszty pochłania nas w swój świat.
Całokształt: Mimo
wielu zalet nie powiedziałabym, że Ender
jest dobrą kontynuacją. Co prawda cały wątek został odpowiednio rozwinięty i w
książce obecne jest wiele wartkiej i ciekawej akcji, jednakowoż kilka aspektów
wymagałoby poprawy. Przede wszystkim płynność, której momentami brakuje i
emocje, które przez prawie całą książkę są głęboko ukryte, aby w pewnym
całkowicie niespodziewanym momencie znaleźć swoje ujście. W Starterze w ciekawy sposób został ujęty
romans Callie. Można było poznać jej emocje i widzieć, co z nią robią te
uczucia. Tutaj jednak wszystko do punktu kulminacyjnego jest całkowicie
schowane i tak naprawdę ciężko jest określić czy to się naprawdę wydarzy.
Krótko mówiąc cały wątek jest mało realistyczny niestety.
Książka jest intrygująca, przede
wszystkim przez wiele niespodziewanych akcji, które mocno zaskakują czytelnika,
niekiedy wprawiając w osłupienie. Byłam zaskoczona wiele razy. Nie spodziewałam
się, że autorka pójdzie akurat w tym kierunku w tej sprawie. Jednak zdarzały
się takie sytuacje, kiedy kolejne wydarzenia były czytelne i łatwe do
przewidzenia. Mówiąc szczerze cała ta część to misz-masz – raz zaskakująco, a
raz przewidywalnie.
Kasia
radzi: Ender może w pewnych
aspektach nie do końca spełnił rolę kontynuacji, ale zapewnił mi sporo rozrywki
i przyjemnie mi się czytało tę powieść. Wszystkie wątki zostały odpowiednio
zamknięte i jest to dużym plusem, ponieważ ostatnio jakoś zapanowała moda na
otwarte zakończenia serii, co niestety nie jest moim zdaniem dobrym pomysłem,
gdyż wolę mieć jasno sprecyzowane jak to wszystko się zakończyło.
Dylogię (czy duologię – nie wiem jaka
poprawna forma) Starter mogłabym polecić przede wszystkim fanom dystopii i
opowieści trzymanych w podobnym klimacie. Myślę, że powinna się spodobać
czytelnikom niewymagającym, ponieważ mimo wszystko nie jest to skomplikowana
seria. Ja miło będę wspominać czas spędzony z tą serią. I myślę, że jeśli
spróbujecie się za nią zabrać to Wy też.
Mój
osąd: Rozkładający się zombie – 7/10
Brak komentarzy: