202. Recenzja „Wariant” - Robison Wells
„My mierzymy z pistoletu. Sam wybierasz, czy chcesz stać przed czy za lufą.”
Autor: Robison
Wells
Tytuł: Wariant
Seria: Wariant
#1
Wydawnictwo: Amber
Narracja:
pierwszoosobowa – Benson
Główny
bohater: Benson Fisher – 17 lat
Romans: Nie
jestem do końca pewna
Ogumienie: Wcale nie
jest to jakaś niepowtarzalna, wyróżniająca się w tłumie okładka. Ot, zwykły
las, trochę ciemno i przerażająco. W sumie wpasowuje się w klimat powieści,
dając nam jasno do zrozumienia, że nie jest to taka przyjemna i lekka opowieść.
Najlepsze
zastosowanie: Benson ma 17 lat i od dwunastu lat wędruje od jednej rodziny
zastępczej do drugiej. Jego najdłuższy staż to cztery i pół miesiąca, natomiast
najkrótszy – 7 godzin. W końcu chłopak stwierdził, że nie podoba mu się takie
życie i zaczął szukać stypendium i najlepiej szkoły z internatem. Znalazł
Akademię Maxfield i myślał, że wreszcie odnalazł swoje miejsce na ziemi, gdzie
będzie mógł spokojnie żyć. Okazało się jednak, że nie jest to zwykła szkoła.
Panują tam dość restrykcyjne zasady i wszyscy boją się je złamać, gdyż czeka
Cię za nie areszt, a z niego nikt nigdy nie wrócił. W szkole nie ma dorosłych i
dlatego wszystkim zajmuje się młodzież, która podzieliła się na trzy grupy.
Porządek, czyli najliczniejsza grupa, w której wszyscy starają się żyć jak
najlepiej, zgodnie z regułami. Spustoszenie – gang, w którym nie obowiązują
zasady i każdy ma wszystko gdzieś. Jest jeszcze Wariant, czyli ludzie, którzy
chcą uciec z tego miejsca i uważają całą Akademię za coś szalonego. Benson, gdy
tylko przekracza próg szkoły chce z niej uciec. Jednak nikomu się to jeszcze
nie udało.
Tykać
to kijem?: Tę książkę już od dłuższego czasu posiadałam na swojej półce.
Otrzymałam ją z jakiejś wymiany, ale wcale nie spieszyło mi się, aby się za nią
zabrać. Swoje przeleżała i w momencie, kiedy obiecałam sobie, że zacznę
redukować liczbę nieprzeczytanych książek na półce ta jako jedna z pierwszych
trafiła w moje ręce.
Bohaterowie: Benson
jest dość egoistycznym pajacem i nie do końca przypadł mi do gustu. Nie podobał
mi się sposób jego postępowania i to, że przez całą książkę myślał wyłącznie o
sobie. Przez cały czas pragnął wydostać się z tego bagna, w które sam z wielką
ochotą się wpakował. W sumie trochę rozumiem gościa, bo ta szkoła jest mocno
dziwna i nie do końca normalna, ale moim zdaniem powinien działać całkowicie
inaczej. Chłopak zamiast wrzeszczeć na całą szkołę, że pragnie ucieczki, która
jest zabroniona, powinien myśleć taktycznie i zacząć zawierać przyjaźnie
zamiast irytować ludzi ciągłymi nowymi pomysłami na ucieczkę z tej szkoły bez
dorosłych.
Pióro: Dzięki
lekkiemu stylowi książkę czyta się naprawdę szybko.
Całokształt: Pomysł na
książkę autor miał naprawdę dobry. Myślę, jednak że autor miał spory problem z
poprowadzeniem akcji. Brakowało trochę dynamiki i płynności. Także bohaterowie
nie do końca dobrze zostali wykreowani. Pozycja jednak zawiera mnóstwo
niespodziewanych, zaskakujących całkowicie czytelnika zwrotów akcji, które
wprawiają w osłupienie, przede wszystkim zakończenie, które zwaliło mnie z nóg.
Nie pomyślałabym, aby w ten sposób można było to zakończyć. Myślę też, że kiedy
nadarzy się okazja postaram się przeczytać drugą część po angielsku, aby
rozwiać wszelkie wątpliwości i otrzymać odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie
pytania.
Ciężko jest nie porównywać dwóch braci
pisarzy, bo po raz pierwszy mam z czymś takim do czynienia. Robison Wells jest
bratem Dana Wellsa, autora książki Częściowcy.
Mówiąc szczerze Robison dużo lepiej napisał książkę od Dana. I mimo że obie w
mojej skali dostali tę samą ocenę to dużo bardziej przypadł mi do gustu Wariant i jego interesująca historia.
Kasia
radzi: Czy polecam tę książkę? Nieszczególnie. Książka nie wychodzi poza
ramy zwykłej młodzieżówki. Jedynie niespodziewane zwroty akcji potrafią przykuć
uwagę czytelnika, ale nic poza tym.
Mój
osąd: Niechlujny wampir – 6/10
Brak komentarzy: