202. Recenzja „Wariant” - Robison Wells

września 25, 2015
„My mierzymy z pistoletu. Sam wybierasz, czy chcesz stać przed czy za lufą.”
Autor: Robison Wells

Tytuł: Wariant

Seria: Wariant #1

Wydawnictwo: Amber

Narracja: pierwszoosobowa – Benson

Główny bohater: Benson Fisher – 17 lat

Romans: Nie jestem do końca pewna

Ogumienie: Wcale nie jest to jakaś niepowtarzalna, wyróżniająca się w tłumie okładka. Ot, zwykły las, trochę ciemno i przerażająco. W sumie wpasowuje się w klimat powieści, dając nam jasno do zrozumienia, że nie jest to taka przyjemna i lekka opowieść.

Najlepsze zastosowanie: Benson ma 17 lat i od dwunastu lat wędruje od jednej rodziny zastępczej do drugiej. Jego najdłuższy staż to cztery i pół miesiąca, natomiast najkrótszy – 7 godzin. W końcu chłopak stwierdził, że nie podoba mu się takie życie i zaczął szukać stypendium i najlepiej szkoły z internatem. Znalazł Akademię Maxfield i myślał, że wreszcie odnalazł swoje miejsce na ziemi, gdzie będzie mógł spokojnie żyć. Okazało się jednak, że nie jest to zwykła szkoła. Panują tam dość restrykcyjne zasady i wszyscy boją się je złamać, gdyż czeka Cię za nie areszt, a z niego nikt nigdy nie wrócił. W szkole nie ma dorosłych i dlatego wszystkim zajmuje się młodzież, która podzieliła się na trzy grupy. Porządek, czyli najliczniejsza grupa, w której wszyscy starają się żyć jak najlepiej, zgodnie z regułami. Spustoszenie – gang, w którym nie obowiązują zasady i każdy ma wszystko gdzieś. Jest jeszcze Wariant, czyli ludzie, którzy chcą uciec z tego miejsca i uważają całą Akademię za coś szalonego. Benson, gdy tylko przekracza próg szkoły chce z niej uciec. Jednak nikomu się to jeszcze nie udało.

Tykać to kijem?: Tę książkę już od dłuższego czasu posiadałam na swojej półce. Otrzymałam ją z jakiejś wymiany, ale wcale nie spieszyło mi się, aby się za nią zabrać. Swoje przeleżała i w momencie, kiedy obiecałam sobie, że zacznę redukować liczbę nieprzeczytanych książek na półce ta jako jedna z pierwszych trafiła w moje ręce.

Bohaterowie: Benson jest dość egoistycznym pajacem i nie do końca przypadł mi do gustu. Nie podobał mi się sposób jego postępowania i to, że przez całą książkę myślał wyłącznie o sobie. Przez cały czas pragnął wydostać się z tego bagna, w które sam z wielką ochotą się wpakował. W sumie trochę rozumiem gościa, bo ta szkoła jest mocno dziwna i nie do końca normalna, ale moim zdaniem powinien działać całkowicie inaczej. Chłopak zamiast wrzeszczeć na całą szkołę, że pragnie ucieczki, która jest zabroniona, powinien myśleć taktycznie i zacząć zawierać przyjaźnie zamiast irytować ludzi ciągłymi nowymi pomysłami na ucieczkę z tej szkoły bez dorosłych.

Pióro: Dzięki lekkiemu stylowi książkę czyta się naprawdę szybko.

Całokształt: Pomysł na książkę autor miał naprawdę dobry. Myślę, jednak że autor miał spory problem z poprowadzeniem akcji. Brakowało trochę dynamiki i płynności. Także bohaterowie nie do końca dobrze zostali wykreowani. Pozycja jednak zawiera mnóstwo niespodziewanych, zaskakujących całkowicie czytelnika zwrotów akcji, które wprawiają w osłupienie, przede wszystkim zakończenie, które zwaliło mnie z nóg. Nie pomyślałabym, aby w ten sposób można było to zakończyć. Myślę też, że kiedy nadarzy się okazja postaram się przeczytać drugą część po angielsku, aby rozwiać wszelkie wątpliwości i otrzymać odpowiedzi na wszystkie nurtujące mnie pytania.

Ciężko jest nie porównywać dwóch braci pisarzy, bo po raz pierwszy mam z czymś takim do czynienia. Robison Wells jest bratem Dana Wellsa, autora książki Częściowcy. Mówiąc szczerze Robison dużo lepiej napisał książkę od Dana. I mimo że obie w mojej skali dostali tę samą ocenę to dużo bardziej przypadł mi do gustu Wariant i jego interesująca historia.

Kasia radzi: Czy polecam tę książkę? Nieszczególnie. Książka nie wychodzi poza ramy zwykłej młodzieżówki. Jedynie niespodziewane zwroty akcji potrafią przykuć uwagę czytelnika, ale nic poza tym.

Mój osąd: Niechlujny wampir – 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.