204. Recenzja „Łza” - Lauren Kate
„Ostatnią rzeczą, jakiej spodziewamy się po innych, jest ostatnia rzecz, którą robią, zanim nauczymy się im nie ufać.”
Autor: Lauren
Kate
Tytuł: Łza
Seria: Łza #1
Wydawnictwo: Galeria
Książki
Narracja:
trzecioosobowa
Główny
bohater: Eureka Boudreaux – ok. 17 lat
Romans: Eureka +
Ander
Ogumienie: Najbardziej
właśnie podoba mi się okładka. A właściwie ta sukienka dziewczyny stworzona z
wody. Niezwykle klimatyczne i pasujące do fabuły posunięcie ze strony grafików.
To jest największy plus całej opowieści. I niestety, jeden z niewielu.
Najlepsze
zastosowanie: Eureka przeżyła ostatnio tragedię. W samochód, w którym jechała
razem z matką uderzyła potężna fala i zmyła ich do oceanu. Dziewczynie udało
się przeżyć, jednak jej matce nie. Od tej chwili nastolatka musi zamieszkać na
stałe ze swoim ojcem i macochą, której nie cierpi. Zostaje zmuszona do pójścia na
terapię do psychologa, gdyż martwią się o jej stan, a przede wszystkim boją
się, że powtórzy próbę samobójczą. Eureka nie chce uczęszczać do psychologa,
ale wie, że musi to robić ze względu na własnego ojca. Pewnego dnia, gdy wraca
z wizyty w jej samochód wjeżdża przystojny chłopak, który zawiruje lekko jej
światem. Dziewczyna nie wie, co ma myśleć o nowo poznanym chłopaku o imieniu
Ander. Czuje jakieś przyciąganie do niego, jednak nie wie co ma z nim zrobić.
Jej myśli od niego odciąga dziwny spadek, który dostaje od matki. Składa się na
niego dziwna księga w języku, którego nikt nie potrafi odczytać, tajemniczy
kamień, medalion oraz list. Teraz najważniejszym celem Eureki jest odkrycie, co
znaczą te przedmioty oraz odnalezienie osoby, która odczyta historię, która
znajduje się w księdze. Od tamtej chwili życie dziewczyny zaczyna się zmieniać
i różne dziwne rzeczy zaczynają się wokół niej dziać. Co to może oznaczać?
Tykać
to kijem?: Książka zainteresowała mnie opisem już dawno temu i może nie od
razu zapragnęłam ją mieć, ale myślałam nad tym, aby ją przeczytać. W końcu
udało mi się w nią zaopatrzyć i całkowicie przeszła mi ochota na jej czytanie.
Przeleżała na półce ponad rok, jeśli nie więcej, i dopiero teraz pomyślałam, że
może warto w końcu się za nią zabrać?
Bohaterowie: Eureka
nie jest cudowną i interesującą postacią. Kiedyś nie przepadałam za książkami
napisanymi w narracji trzecioosobowej, gdyż nie znałam dokładnie emocji, uczuć głównego
bohatera. Później jednak wiele książek było dobrze napisanych, oddających to,
co czują osoby opisane na kartach powieści. Tutaj jednak ponownie zderzyłam się
ze słabym przedstawieniem głównej bohaterki, przede wszystkim przez narrację.
Nie znałam dokładnie jej myśli i tak naprawdę w ogóle jej nie poznałam. Nie mam
pojęcia jakimi cechami się charakteryzuje, co zrobiłaby w kryzysowej sytuacji.
Tak naprawdę to każda z postaci, która pojawia się w książce jest dla mnie
zagadką. Autorka słabo się na nich skupiła i nie poznajemy ich prawie wcale.
Niestety przez to są one strasznie nierealne.
Dodatkowo pojawia się całkowicie
niespodziewana relacja między Eureką a Anderem. Spotykają się ledwie trzy razy
na krzyż, ale czują do siebie jakieś przyciąganie. Co prawda uczucie ze strony
chłopaka jest lekko wytłumaczalne, natomiast dziewczyna przez te pary razy
raczej nie miała okazji się w nim zakochać, dlatego uważam tę relację za
sztuczną i wymuszoną.
Pióro: Styl
autorki nie należy ani do najlepszych, ani do najgorszych. Plasuje się gdzieś
pomiędzy i jest prosty i podobny do wielu innych.
Całokształt: Lauren
Kate napisała także serię Upadli,
której udało mi się przeczytać pierwszą część (przez drugą nie przebrnęłam).
Nie zachwyciła mnie ona, przede wszystkim zniechęcał mnie ciężki styl, przez
który nie dało się czytać tej powieści płynnie. Poza tym ta trochę zakazana
miłość nie zachęcała do dalszej przygody z serią. Właśnie z tego powodu nie do
końca miałam ochotę czytać Łzę. Bałam
się, że będzie równie przewidywalna i nieciekawa. Może moje obawy nie do końca
się sprawdziły, ale również nie spotkałam się z wielkim zaskoczeniem. Łza nie jest tak samo nudna i sztampowa,
ale nie jest też niesamowita i intrygująca. Zawiodło poprowadzenie akcji.
Autorka miała naprawdę interesujący i ciekawy pomysł, jednak nie wiedziała do
końca co zrobić, aby cała historia była taka. W wielu przypadkach można
przewidzieć co się stanie i to zabiera nam radość czytania. Nie da się czytać
jej z wypiekami na twarzy oczekując niespodzianek, bo niestety ich brak.
Dodatkowo trochę sztuczny wątek miłosny sprawia, że jeszcze mniej satysfakcji
czujemy.
Kasia
radzi: Chciałabym móc wyrazić jednoznaczną opinię na temat tej książki,
ale chyba nie jestem w stanie. Mimo jej licznych wad coś urzekło mnie w niej i
chętnie powróciłabym do świata w niej przedstawionego, aby poznać dalsze
przygody Eureki. Wam mogę powiedzieć tylko tyle – jeśli jesteście zaciekawieni,
spróbujcie. Może Wam się bardziej spodoba.
Mój
osąd: Niechlujny wampir – 6/10
Brak komentarzy: