209. Recenzja „Love story” - Jennifer Echols
„Kiedy zaczynasz życie na nowo i wszystko jest możliwe, 'wszystko' może oznaczać także przedwczesną śmierć.”
Autor: Jennifer
Echols
Tytuł: Love
story
Wydawnictwo: Jaguar
Narracja: pierwszoosobowa
– Erin
Główny
bohater: Erin Blackwell – 18 lat (?)
Romans: przewidywalne,
ale nie zdradzę od razu
Ogumienie: Czego
można się spodziewać po okładce książki z gatunku NA? Oczywiście, że pary
całującej się/przytulonej/szczęśliwej etc. Dlatego ta nie różni się niczym
szczególnym od pozostałych. Jedynie, co może intrygować to hipnotyzujące oczy
mężczyzny ukazanego na tym zdjęciu. Zwłaszcza, że wiele osób płci żeńskiej
stwierdzi, że jest niezwykle przystojny.
Najlepsze
zastosowanie: Erin wierzy, że szczęśliwe zakończenia mogą zaistnieć tylko w
książce lub filmie. W życiu nic takiego się nie zdarza. W ten sposób rzuca
wyzwanie światu. Osierocona młodo, wychowywana przez babkę, która nie grzeszy
empatią, żyjąca tuż obok koni, które uważa za coś wspaniałego i chciałaby
zawsze blisko nich być. Dzięki babce ma dużo pieniędzy i na nic nie narzeka,
ale zmienia się to kiedy oznajmia swojej opiekunce, że nie będzie studiowała
marketingu, aby w przyszłości przejąć rodzinny interes. Erin pragnie zostać
pisarką. Z tego powodu babka pozbawia ją środków do życia, pozostawiając ją
samą sobie. Dziewczyna jest mocno zapatrzona w swoje marzenie i wie, że uda jej
się osiągnąć sukces. Postanawia pracować przez wakacje i w trakcie studiów, aby
móc płacić za czynsz. Cały czas żywi się krakersami z masłem orzechowym. Ale
jest zadowolona, bo wreszcie robi to, co kocha nad życie – pisze. Pewnego razu
nauczyciel na zajęcia kreatywnego pisania prosi, aby przynieśli swoje
opowiadania. Erin ma takie, które mimo że rozgrywa się w czasach secesyjnych
jest jej miłosną historią z chłopakiem, którego znała ze stajni. Wie, że nikt
się nie domyśli, że ten chłopak istnieje, a tym bardziej, że ona go pragnie,
choć od jakiegoś czasu także nienawidzi. Jednak los potrafi płatać figle i
chłopiec stajenny pojawia się na zajęciach. Czy domyśli się, że opowiadanie
jest o nim? Co zrobi z tą wiedzą?
Tykać
to kijem?: Zastanawiałam się wcześniej nad książkami tej autorki, ale dość
szybko mi przeszło. Jednak jakiś czas temu poszłam do biblioteki w poszukiwaniu
czegoś lekkiego i szybkiego do przeczytania. Padło akurat na dwie powieści
Jennifer Echols.
Bohaterowie: Erin nie
do końca mnie przekonała. Jej życie było dość zagmatwane z różnych powodów, ale
przede wszystkim chaos panował w decyzjach, które podejmowała. Była ona
strasznie nieprzewidywalna i do końca nie można było wiedzieć co w danym
momencie zrobi czy powie. Nawet jeśli wydawało się nam, że jest w dobrym
humorze to nagle wybuchała złością, wrzeszcząc na pierwszą osobę, która się
nawinęła. Nie jest bohaterką idealną – powiedziałabym wręcz, że jest jej
przeciwieństwem. Mimo że cała książka napisana jest narracją pierwszoosobową to
ani trochę nie poznajemy Erin. Nie dowiadujemy się o niej niczego
charakterystycznego i wszystkie jej decyzje są sztuczne i nie do końca
realistyczne.
Pióro: Dużym
plusem jest lekki i przyjemny w odbiorze
styl, który sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko. Szkoda tylko, że
wątki zostały tak marnie poprowadzone.
Całokształt: Love story powinna być książką o miłości
– świadczy o tym przede wszystkim tytuł. Jednak autorka dała się ponieść i
zamiast pięknie nam rozwinąć wątek miłosny skupiała się na całkiem nieistotnych
niuansach. Dodatkowo słabo wykreowani bohaterowie jeszcze bardziej psuli cały
efekt. Dodatkowo te absurdalne sytuacje. Książka momentami wydawała się być
całkowicie oderwana od rzeczywistości. Działy się rzeczy całkowicie
bezsensowne, będące rezultatem teoretycznie wcześniejszych działań, których
czytelnik jakoś nie do końca zapamiętał. Dodatkowo słabo przedstawiony wątek
miłosny sprawia, że ta książka, opowiadająca głównie o miłości, jest
przerysowana i nienaturalna. Prawie każde zbliżenie bohaterów jest naciągane i
ciężko powiedzieć, aby to mogło się naprawdę wydarzyć. Miałam nadzieję, że ta
pozycja będzie lekka i przyjemna, idealna przy rozpoczęciu roku szkolnego,
które początkowo wysysa z człowieka wszelką energię. Najwidoczniej się
przeliczyłam, bo Jennifer Echols wcale nie jest tak dobrą autorką jak
słyszałam.
Kasia
radzi: Mimo że książka posiada strasznie dużo wad oceniłam ją dość
wysoko, a to przede wszystkim, dlatego że potrzebowałam lekkiej lektury, szkoda
tylko, że dostałam coś z badziewnymi bohaterami i kulawą akcją. Dlatego, drodzy
czytelnicy, nie polecam Wam zabierać się za tę opowieść, przede wszystkim,
dlatego że istnieje ryzyko, że na zawsze obrzydzi Wam NA.
Mój
osąd: Zapchlony wilkołak – 5/10
Brak komentarzy: