209. Recenzja „Love story” - Jennifer Echols

października 25, 2015
„Kiedy zaczynasz życie na nowo i wszystko jest możliwe, 'wszystko' może oznaczać także przedwczesną śmierć.”
Autor: Jennifer Echols

Tytuł: Love story

Wydawnictwo: Jaguar

Narracja: pierwszoosobowa – Erin

Główny bohater: Erin Blackwell – 18 lat (?)

Romans: przewidywalne, ale nie zdradzę od razu

Ogumienie: Czego można się spodziewać po okładce książki z gatunku NA? Oczywiście, że pary całującej się/przytulonej/szczęśliwej etc. Dlatego ta nie różni się niczym szczególnym od pozostałych. Jedynie, co może intrygować to hipnotyzujące oczy mężczyzny ukazanego na tym zdjęciu. Zwłaszcza, że wiele osób płci żeńskiej stwierdzi, że jest niezwykle przystojny.

Najlepsze zastosowanie: Erin wierzy, że szczęśliwe zakończenia mogą zaistnieć tylko w książce lub filmie. W życiu nic takiego się nie zdarza. W ten sposób rzuca wyzwanie światu. Osierocona młodo, wychowywana przez babkę, która nie grzeszy empatią, żyjąca tuż obok koni, które uważa za coś wspaniałego i chciałaby zawsze blisko nich być. Dzięki babce ma dużo pieniędzy i na nic nie narzeka, ale zmienia się to kiedy oznajmia swojej opiekunce, że nie będzie studiowała marketingu, aby w przyszłości przejąć rodzinny interes. Erin pragnie zostać pisarką. Z tego powodu babka pozbawia ją środków do życia, pozostawiając ją samą sobie. Dziewczyna jest mocno zapatrzona w swoje marzenie i wie, że uda jej się osiągnąć sukces. Postanawia pracować przez wakacje i w trakcie studiów, aby móc płacić za czynsz. Cały czas żywi się krakersami z masłem orzechowym. Ale jest zadowolona, bo wreszcie robi to, co kocha nad życie – pisze. Pewnego razu nauczyciel na zajęcia kreatywnego pisania prosi, aby przynieśli swoje opowiadania. Erin ma takie, które mimo że rozgrywa się w czasach secesyjnych jest jej miłosną historią z chłopakiem, którego znała ze stajni. Wie, że nikt się nie domyśli, że ten chłopak istnieje, a tym bardziej, że ona go pragnie, choć od jakiegoś czasu także nienawidzi. Jednak los potrafi płatać figle i chłopiec stajenny pojawia się na zajęciach. Czy domyśli się, że opowiadanie jest o nim? Co zrobi z tą wiedzą?

Tykać to kijem?: Zastanawiałam się wcześniej nad książkami tej autorki, ale dość szybko mi przeszło. Jednak jakiś czas temu poszłam do biblioteki w poszukiwaniu czegoś lekkiego i szybkiego do przeczytania. Padło akurat na dwie powieści Jennifer Echols.

Bohaterowie: Erin nie do końca mnie przekonała. Jej życie było dość zagmatwane z różnych powodów, ale przede wszystkim chaos panował w decyzjach, które podejmowała. Była ona strasznie nieprzewidywalna i do końca nie można było wiedzieć co w danym momencie zrobi czy powie. Nawet jeśli wydawało się nam, że jest w dobrym humorze to nagle wybuchała złością, wrzeszcząc na pierwszą osobę, która się nawinęła. Nie jest bohaterką idealną – powiedziałabym wręcz, że jest jej przeciwieństwem. Mimo że cała książka napisana jest narracją pierwszoosobową to ani trochę nie poznajemy Erin. Nie dowiadujemy się o niej niczego charakterystycznego i wszystkie jej decyzje są sztuczne i nie do końca realistyczne.

Pióro: Dużym plusem jest lekki i przyjemny  w odbiorze styl, który sprawia, że książkę czyta się naprawdę szybko. Szkoda tylko, że wątki zostały tak marnie poprowadzone.

Całokształt: Love story powinna być książką o miłości – świadczy o tym przede wszystkim tytuł. Jednak autorka dała się ponieść i zamiast pięknie nam rozwinąć wątek miłosny skupiała się na całkiem nieistotnych niuansach. Dodatkowo słabo wykreowani bohaterowie jeszcze bardziej psuli cały efekt. Dodatkowo te absurdalne sytuacje. Książka momentami wydawała się być całkowicie oderwana od rzeczywistości. Działy się rzeczy całkowicie bezsensowne, będące rezultatem teoretycznie wcześniejszych działań, których czytelnik jakoś nie do końca zapamiętał. Dodatkowo słabo przedstawiony wątek miłosny sprawia, że ta książka, opowiadająca głównie o miłości, jest przerysowana i nienaturalna. Prawie każde zbliżenie bohaterów jest naciągane i ciężko powiedzieć, aby to mogło się naprawdę wydarzyć. Miałam nadzieję, że ta pozycja będzie lekka i przyjemna, idealna przy rozpoczęciu roku szkolnego, które początkowo wysysa z człowieka wszelką energię. Najwidoczniej się przeliczyłam, bo Jennifer Echols wcale nie jest tak dobrą autorką jak słyszałam.

Kasia radzi: Mimo że książka posiada strasznie dużo wad oceniłam ją dość wysoko, a to przede wszystkim, dlatego że potrzebowałam lekkiej lektury, szkoda tylko, że dostałam coś z badziewnymi bohaterami i kulawą akcją. Dlatego, drodzy czytelnicy, nie polecam Wam zabierać się za tę opowieść, przede wszystkim, dlatego że istnieje ryzyko, że na zawsze obrzydzi Wam NA.

Mój osąd: Zapchlony wilkołak – 5/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.