208. Recenzja „Musimy coś zmienić” - Sandy Hall

października 22, 2015
„Za każdym razem, gdy ją widzę, jestem zdziwiony. Ona zawsze pojawia się obok. Uśmiecha się, gdy tego potrzebuję, choć przecież nigdy nie wie, że brakuje mi jej uśmiechu.”
Autor: Sandy Hall

Tytuł: Musimy coś zmienić

Wydawnictwo: Pascal

Narracja: pierwszoosobowa

Główny bohater: Lea i Gabe

Romans: Lea + Gabe

Ogumienie: Wiele osób patrząc na tę okładkę od razu widziało podobieństwo do książki Eleonora i Park. Jestem pewna, że spowodowane jest to przede wszystkim tym, że postacie na niej obecne odwrócone są do nas plecami. Czy mi skojarzyła się ona z książką Rainbow Rowell? Na początku tak, ale po jakimś czasie zmieniłam zdanie.

Coś oryginalnego: Historia miłosna opowiedziana jest z perspektywy nie głównych bohaterów, a ich przyjaciół, znajomych, nauczycielki, wiewiórki czy ławki na dziedzińcu.

Najlepsze zastosowanie: Lea właśnie idzie na studia. W akademiku ma dość imprezową i otwartą współlokatorkę, z którą mimo wszystko się zaprzyjaźnia. Uwielbia spędzać czas ze swoim przyjacielem, mimo że spotykają się dużo mniej niż zanim dziewczyna udała się na studia. Na zajęciach z kreatywnego pisania Lea siada obok Gabe’a. Chłopaka nieśmiałego, zamkniętego w sobie, ale dość przystojnego i tajemniczego. Wszyscy dookoła zdają się wiedzieć, że pewnego dnia oni staną się parą i będą ze sobą bardzo szczęśliwi. Jedynym, który w to wątpi jest przyjaciel Lei, czyli Danny. Dlaczego? Powód jest dość prosty. Chłopak uważa, że Gabe jest gejem i to oni w przyszłości będą razem. Jaka jest prawda? Czy Lea i Gabe będą razem i nareszcie zaznają szczęścia?

Tykać to kijem?: Gdy usłyszałam, że ta książka napisana jest z perspektywy nie głównych zainteresowanych, a ich znajomych (i że nawet wiewiórka coś od siebie dorzuca) to pomyślałam, że muszę ją sprawdzić.

Bohaterowie: Mimo że książka napisana jest z perspektywy przyjaciół Lei i Gabe’a to właśnie ich poznajemy najmocniej. Niewiele dowiadujemy się na temat osób, które są narratorami. Teoretycznie jest to dość ciekawe, ale mimo wszystko nie przekonało mnie. Osoba trzecia nie jest w stanie całkowicie poprawnie ocenić czyichś emocji, więc nie powinna o nich opowiadać. Dlatego poznanie kogokolwiek na kartach tej powieści jest niemożliwe.

Po trochu udaje nam się dowiedzieć czegoś na temat Lei i Gabe’a. Może nie są to najważniejsze informacje, ale najwidoczniej trzeba brać to, co dają, bo nic więcej nie dostaniemy. Szczerze mówiąc nie spodobali mi się oni. Na początku myślałam, że Lea jest fajną i pomysłową dziewczyną, ale później zaczęła być strasznie denerwująca. Natomiast Gabe jest nawet bardziej nieśmiały ode mnie. Boi się odezwać, a gdy już się odezwie to gada bzdury. Ciężko polubić takiego człowieka.

Pióro: Książka jest napisana lekko, jednak uważam, że spisanie jej z perspektywy tylu osób nie było dobrą decyzją. Moim skromnym zdaniem albo historia powinna być opowiedziana przez Leę, albo przez Gabe’a. Nikt więcej nie powinien się wtrącać, bo wszystko zostałoby całkowicie zepsute.

Całokształt: Zaczynając ją czytać nie spodziewałam się dostać czegoś niesamowitego, choć miałam nadzieję, że ta niespotykana narracja mnie zadziwi. Niestety się nie udało. Cały ten pomysł może i wydaje się być ciekawy, ale w rzeczywistości nie jest to dobra forma przedstawienia historii. Dużo lepiej sprawdza się narracja trzecioosobowa i nie jest tak zawiła. Poza tym tutaj za mało skupione jest na uczuciach głównych bohaterów, a przede wszystkim cała akcja dzieje się tak szybko, że człowiek ma problem z nadążeniem. Jestem przekonana, że jest to spowodowane tym, że autorka całą książkę napisała w ciągu sześciu dni. Z racji, że przyszło jej to tak szybko pewnie nie zastanawiała się mocno nad samą akcją i też stworzyła ją tak, aby gnała jak najprędzej. Powiem Wam, że nie było to z jej strony najlepsze rozwiązanie.

Kasia radzi: Może i nie oceniam jej jako bardzo złej pozycji, ale mimo wszystko nie radziłabym sięgać po nią. Nie jest to książka, dla której warto stracić cenny czas. A spowodowane jest to tą dziwną narracją, która na początku intryguje, ale późnej pozostawia uczucie zażenowania i zniesmaczenia.

Mój osąd: Niechlujny wampir – 6/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.