208. Recenzja „Musimy coś zmienić” - Sandy Hall
„Za każdym razem, gdy ją widzę, jestem zdziwiony. Ona zawsze pojawia się obok. Uśmiecha się, gdy tego potrzebuję, choć przecież nigdy nie wie, że brakuje mi jej uśmiechu.”
Autor: Sandy
Hall
Tytuł: Musimy
coś zmienić
Wydawnictwo: Pascal
Narracja:
pierwszoosobowa
Główny
bohater: Lea i Gabe
Romans: Lea +
Gabe
Ogumienie: Wiele
osób patrząc na tę okładkę od razu widziało podobieństwo do książki Eleonora i Park. Jestem pewna, że
spowodowane jest to przede wszystkim tym, że postacie na niej obecne odwrócone
są do nas plecami. Czy mi skojarzyła się ona z książką Rainbow Rowell? Na
początku tak, ale po jakimś czasie zmieniłam zdanie.
Coś
oryginalnego: Historia miłosna opowiedziana jest z perspektywy nie głównych bohaterów,
a ich przyjaciół, znajomych, nauczycielki, wiewiórki czy ławki na dziedzińcu.
Najlepsze
zastosowanie: Lea właśnie idzie na studia. W akademiku ma dość imprezową i
otwartą współlokatorkę, z którą mimo wszystko się zaprzyjaźnia. Uwielbia
spędzać czas ze swoim przyjacielem, mimo że spotykają się dużo mniej niż zanim
dziewczyna udała się na studia. Na zajęciach z kreatywnego pisania Lea siada
obok Gabe’a. Chłopaka nieśmiałego, zamkniętego w sobie, ale dość przystojnego i
tajemniczego. Wszyscy dookoła zdają się wiedzieć, że pewnego dnia oni staną się
parą i będą ze sobą bardzo szczęśliwi. Jedynym, który w to wątpi jest
przyjaciel Lei, czyli Danny. Dlaczego? Powód jest dość prosty. Chłopak uważa,
że Gabe jest gejem i to oni w przyszłości będą razem. Jaka jest prawda? Czy Lea
i Gabe będą razem i nareszcie zaznają szczęścia?
Tykać
to kijem?: Gdy usłyszałam, że ta książka napisana jest z perspektywy nie
głównych zainteresowanych, a ich znajomych (i że nawet wiewiórka coś od siebie
dorzuca) to pomyślałam, że muszę ją sprawdzić.
Bohaterowie: Mimo że
książka napisana jest z perspektywy przyjaciół Lei i Gabe’a to właśnie ich
poznajemy najmocniej. Niewiele dowiadujemy się na temat osób, które są
narratorami. Teoretycznie jest to dość ciekawe, ale mimo wszystko nie
przekonało mnie. Osoba trzecia nie jest w stanie całkowicie poprawnie ocenić
czyichś emocji, więc nie powinna o nich opowiadać. Dlatego poznanie kogokolwiek
na kartach tej powieści jest niemożliwe.
Po trochu udaje nam się dowiedzieć
czegoś na temat Lei i Gabe’a. Może nie są to najważniejsze informacje, ale
najwidoczniej trzeba brać to, co dają, bo nic więcej nie dostaniemy. Szczerze
mówiąc nie spodobali mi się oni. Na początku myślałam, że Lea jest fajną i
pomysłową dziewczyną, ale później zaczęła być strasznie denerwująca. Natomiast
Gabe jest nawet bardziej nieśmiały ode mnie. Boi się odezwać, a gdy już się
odezwie to gada bzdury. Ciężko polubić takiego człowieka.
Pióro: Książka
jest napisana lekko, jednak uważam, że spisanie jej z perspektywy tylu osób nie
było dobrą decyzją. Moim skromnym zdaniem albo historia powinna być
opowiedziana przez Leę, albo przez Gabe’a. Nikt więcej nie powinien się
wtrącać, bo wszystko zostałoby całkowicie zepsute.
Całokształt: Zaczynając
ją czytać nie spodziewałam się dostać czegoś niesamowitego, choć miałam
nadzieję, że ta niespotykana narracja mnie zadziwi. Niestety się nie udało.
Cały ten pomysł może i wydaje się być ciekawy, ale w rzeczywistości nie jest to
dobra forma przedstawienia historii. Dużo lepiej sprawdza się narracja
trzecioosobowa i nie jest tak zawiła. Poza tym tutaj za mało skupione jest na
uczuciach głównych bohaterów, a przede wszystkim cała akcja dzieje się tak
szybko, że człowiek ma problem z nadążeniem. Jestem przekonana, że jest to
spowodowane tym, że autorka całą książkę napisała w ciągu sześciu dni. Z racji,
że przyszło jej to tak szybko pewnie nie zastanawiała się mocno nad samą akcją
i też stworzyła ją tak, aby gnała jak najprędzej. Powiem Wam, że nie było to z
jej strony najlepsze rozwiązanie.
Kasia
radzi: Może i nie oceniam jej jako bardzo złej pozycji, ale mimo
wszystko nie radziłabym sięgać po nią. Nie jest to książka, dla której warto
stracić cenny czas. A spowodowane jest to tą dziwną narracją, która na początku
intryguje, ale późnej pozostawia uczucie zażenowania i zniesmaczenia.
Mój
osąd: Niechlujny wampir – 6/10
Brak komentarzy: