212. Recenzja „Dar morza” - Diane Chamberlain
„Wreszcie będzie miała kogoś, kto pokocha ją z wzajemnością, dla niej samej, i nie będzie od niej niczego więcej oczekiwał.”
Autor: Diane
Chamberlain
Tytuł: Dar morza
Wydawnictwo: Prószyński
i S-ka
Narracja: trzecioosobowa
Główny
bohater: Daria Cato – 33 lata
Romans: Hm… Chyba
lepiej nic nie zdradzać
Ogumienie: Każda
okładka do książek Chamberlain jest unikatowa i zazwyczaj kradnie moje serce.
Tak samo jest i z tą, która idealnie wkomponowuje się w morskie klimaty
powieści, ewidentnie nas powiadamiając, co jest tytułowym darem morza. A, i nie
chciałabym zapomnieć o cudownym pomyśle wydawnictwa, aby każda z książek tej
autorki miała identyczną czcionkę. Sprawia to, że wszystkie jej pozycje
wyglądają obłędnie obok siebie.
Najlepsze
zastosowanie: Daria, będąc małą dziewczynką uwielbiała plażę. Każdego dnia
wstawała wcześnie rano, aby móc podziwiać wschód słońca. Jej ulubionym zajęciem
było zbieranie muszelek, które później chomikowała. W dniu swoich jedenastych
urodzin, po nocnym sztormie, Daria jak zwykle poszła na plażę. W pewnym
momencie kopnęła muszlę skrzypłocza, licząc że nadal znajduje się w niej krab.
Jednak istota, która się tam znajdowała wcale nie była skorupiakiem – to było
niemowlę. Dziewczyna uratowała je, a rodzina Cato adoptowała ją i dała nowe
życie.
Teraz po dwudziestu dwóch latach,
wspomnienia wracają. Shelly, czyli uratowany noworodek pragnie poznać swoją
matkę. Dlatego pisze list do Rory’ego, dawnego przyjaciela Darii, który obecnie
prowadzi program telewizyjny, w którym rozwiązują takie tajemnice. Daria razem
ze swoją siostrą Chloe chce odwieść mężczyznę od tego pomysłu mówiąc, że Shelly
nie do końca racjonalnie myśli, przez to, że została porzucona na plaży jej
mózg uległ niewielkiemu uszkodzeniu i czasami ma umysł dziecka. Rory uważa,
jednak, że decyzja należy do samej zainteresowanej, która mocno pragnie
dowiedzieć się prawdy. Nie patrząc na to czy będzie trudna do przełknięcia.
Tykać
to kijem?: Książki Diane Chamberlain są dla mnie zawsze wyjątkowe i pragnę
przeczytać je wszystkie, dlatego nie mogłam przepuścić premiery tej pozycji.
Wiedziałam, że będę się starała jak najszybciej zapoznać z Darem morza, jednak nie mogłam przewidzieć, co mnie czeka.
Bohaterowie: W całej
książce najmocniej wyeksponowaną postacią jest Daria, czyli dziewczyna, która
odnalazła Shelly. Skrywa ona kilka tajemnic, których boi się wyznać nawet
swojej własnej siostrze. Trochę gubi się w gąszczu własnych niekiedy niepoukładanych
i chaotycznych myśli. Jednak mimo tego jest interesującą postacią, która zmaga
się z własnymi problemami, czasami stojącymi jej na drodze do szczęścia. Widać,
że oddała wiele, aby Shelly była zadowolona i nie musiała się niczym martwić,
dlatego jej niechęć do szukania biologicznej matki przyszywanej siostry jest
całkowicie zrozumiała. Poświęciła ona zbyt wiele, aby teraz to wszystko mogło
rozsypać się w drobny mak.
Diane Chamberlain w każdej ze swoich
powieści tworzy pełnowymiarowe, interesujące i bardzo realistyczne postacie,
nawet jeśli są one drugoplanowe. W tym utworze dość mocno wyróżniającą się
postacią jest Rory, który próbuje rozwiązać zagadkę Shelly. Chcę on dowiedzieć
się kto jest matką dziewczyny, aby ona wreszcie mogła zaznać spokoju. Poza tym
mocno go to nurtuje, gdyż mieszkał niedaleko miejsca, w którym ją odnaleziono.
Wiele osób z sąsiedztwa chce się dowiedzieć prawdy, jednak to on musi się do
niej dokopać. Może i czasami wydawało się jakby ta sprawa, w której właściwie
przybył w dawne rejony stała na dalszym planie i brakowało mu czasami
dociekliwości to i tak go polubiłam, choć mógł trochę wcześniej w niektórych sprawach
się opamiętać, bo jego spostrzegawczość bywała dość mocno opóźniona.
Pióro: Diane
Chamberlain może i nie ma jakiegoś unikatowego i całkiem oryginalnego stylu
pisania, ale ma w sobie to coś, co sprawia, że jej książki czyta się w bardzo
szybkim tempie. Czasami nie dowierzając, że to tak szybko minęło.
Całokształt: Ta książka
została napisana piętnaście lat temu, więc nie jest ona nowa w dorobku autorki.
Mogłoby się więc wydawać, że będzie z tego powodu inna niż te wydane ostatnio,
kiedy Chamberlain rozwinęła skrzydła i zaczęła tworzyć nieprawdopodobne
opowieści pełne niesamowitych bohaterów i zaskakujących zwrotów akcji. Otóż
nie. Dla mnie ta pozycja jest równie dobra i zadziwiająca, co te, które
niedawno miały swoją premierę, a nawet może trochę lepsza.
Przez całą książkę zastanawiamy się
kto jest matką Shelly, nie do końca wierząc, że kobieta, która pojawia się już
na samym począteczku może nią być. Przecież Chamberlain chyba nie rozwiązałaby
tego aż w tak prosty sposób? Przez całą powieść napięcie, odczuwalne już na
początku rośnie z każdą stroną i człowiek jak najszybciej pragnie rozwikłać
zagadkę, tworząc kolejne niestworzone historie w swojej głowie. Jednak i tak na
samym końcu zostaje zaskoczony i niedowierzając z wyrazem zaskoczenia na twarzy
kończy książkę.
Dar
morza jest opowieścią, w której sekrety skrywane od wielu lat nareszcie
znajdują swoje ujście. To, co przez wiele lat było ukrywane i zamiatane pod
dywan wychodzi na światło dnia i czasami sprawia w osłupienie. Właśnie takie
jest zakończenie tej opowieści – zaskakujące, nieprawdopodobne i całkowicie
niespodziewane. Brawa dla autorki, bo chyba nikt się nie spodziewał, że można w
taki sposób rozwiązać całą tę intrygę.
Kasia
radzi: Cóż mogę rzec. Książki Diane Chamberlain, mimo że przez wielu
mogą być uważane za coś zwykłego i wcale nie nadzwyczajnego dla mnie zawsze
będą nieprawdopodobne i magiczne, choć w ogóle magia się w nich nie pojawia.
Tak samo jest i z tą pozycją. Jest ona kolejnym klejnotem wśród innych
kryształowych tworów tej autorki.
Mój
osąd: Słodki anioł – 9/10
Brak komentarzy: