216. Recenzja „Wszystkie jasne miejsca” - Jennifer Niven

stycznia 10, 2016
„Jesteś wszystkimi kolorami jednocześnie, w największej ich jaskrawości”
Autor: Jennfier Niven

Tytuł: Wszystkie jasne miejsca

Wydawnictwo: Bukowy las

Narracja: pierwszoosobowa – Finch, Violet

Główny bohater: Theodore Finch, Violet Markey – 16 lat

Romans: Finch + Violet

Ogumienie: Na książkę zwróciłam już uwagę, kiedy nie było informacji o polskiej edycji, głównie ze względu na okładkę. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam szatę graficzną w jakiej ma się prezentować polskie tłumaczenie miałam dość mieszane uczucia. Dopiero jak minęło trochę czasu dostrzegłam jej głębsze piękno. Może nadal wolę oryginał, ale nie zaprzeczę, że również polska okładka jest niczego sobie.

Najlepsze zastosowanie: Theodore Finch uważany jest przez całą szkołę za wariata. Chłopak nieszczególnie przejmuje się opinią ludzi, którzy w ogóle go nie obchodzą. Wszyscy widzą jego zblazowanie i radość, trochę dziwaczną i zwariowaną z życia. Nikt nie widzi, że coraz bardziej pogrąża się w mroku. Że jedyną rzeczą o jakiej myśli jest pozbawienie siebie życia. Jego największym hobby jest poznawanie różnych rodzajów śmierci. Pewnego dnia wchodzi na szkolną wieżę, gdzie spotyka Violet Markey. Dziewczynę, która jest cieniem dawnej siebie. Odkąd jej siostra zmarła zaczęła odliczać dni do końca szkoły. Jak najszybciej chce uciec z tego miasta, które na każdym kroku przypomina jej o nieżyjącej siostrze. Sama nie wie jak znalazła się na wieży. Spotkała jednak tam chłopaka, który pomógł jej. Zamiast powiedzieć, że to ona próbowała skoczyć, a on ją uratował dał do zrozumienia wszystkim, że było odwrotnie. Od tamtej pory życie Fincha i Violet zaczęło być inne. Chłopak postanowił, że dziewczyna będzie jego partnerką w projekcie szkolnym, mimo że wcale jej się to nie podoba. Violet nie wiedziała, że to małe przedsięwzięcie może całkowicie odmienić jej życie. Dziewczyna poznaje prawdziwego Fincha, który okazuje być się całkowicie inny niż go malują. Violet dowiaduje się jak żyć od chłopaka, którego jedynym marzeniem jest śmierć...

Tykać to kijem?: Jeszcze zanim pojawiła się informacja, że książka zostanie wydana w Polsce myślałam o jej przeczytaniu. I mówiąc szczerze wcale nie sprawił to opis, a okładka, która całkowicie mnie zauroczyła. Kiedy tylko dowiedziałam się, że ta pozycja pojawi się w polskich księgarniach liczyłam, że jak najszybciej uda mi się ją dorwać.

Bohaterowie: Theodore Finch. Główny bohater. Chłopak, marzący o popełnieniu samobójstwa. Codziennie szukający nowych sposobów i ciekawostek z tym związanych. Można powiedzieć, że jego życie to samobójstwo. Jest to postać, mimo swoich smutnych postanowień dość pozytywna. Może i nie tryska z niego radość, ale powierzchownie wydaje się być szczęśliwy. Nie posiadający ani jednego zmartwienia. Dopiero jak zajrzy się pod tę maskę można zauważyć, że to tylko pozory. Finch z każdym dniem coraz bardziej pogrąża się w mroku. Pragnie uciec od tego świata i wie, że nic go nie powstrzyma.

Violet Markey. Główna bohaterka. Dziewczyna, marząca o ucieczce z małego, coraz bardziej ją duszącego miasteczka. Odlicza dni do wyjazdu, który pozwoli jej wreszcie odetchnąć pełną piersią. Kiedy zostawi przeszłość za sobą. Violet jest postacią pogrążoną w dawnych wydarzeniach. Nie potrafi otrząsnąć się po śmierci siostry. Jej rodzice wysyłają ją na sesje do pedagoga szkolnego, bo martwi ich to, że dziewczyna próbuje upodobnić się wizualnie do swojej siostry. To tylko kilka rzeczy, których dowiadujemy się o Violet. Im głębiej zaczynamy ją poznawać, tym coraz bardziej zaczynamy ją lubić.

Autorka w sposób wyczerpujący przedstawiła nam tę dwójkę bohaterów. Na całe szczęście możemy poznać ich oboje poprzez pierwszoosobową narrację z obu stron. Stworzeni są bardzo wyraziście i nieprawdopodobnie rzeczywiście. Są to kolorowe, pełnowymiarowe i niesamowite postaci, które pragnie się poznać jak najmocniej.

Pióro: Książka napisana jest ciekawym językiem. Nie przekombinowanym, lekkim, a zarazem nie za lekkim, aby nie wyglądało na lekceważenie tematu samobójstwa i śmierci, który przewija się przez całą powieść. Dzięki umiejętnemu poprowadzeniu akcji i przyjemnemu w odbiorze stylowi całą historię czyta się w bardzo szybkim tempie.

Całokształt: Ciężko jest mi pisać o tej książce, ponieważ jest niesamowita. Nie wiem jak opisać to, co względem niej czuję, tak żebyście Wy poczuli miłość jaką ją darzę. Nie wiem czy komukolwiek byłoby łatwo to zrobić, a co dopiero dziewczynie, która może i już ponad dwa lata pisze recenzje, ale tak naprawdę nadal nie do końca pojmuje o co w nich chodzi. Postaram się jednak przekazać Wam jak najlepiej moje emocje, choć wiem, że łatwo nie będzie.

Trudno jednoznacznie powiedzieć o czym jest ta książka. Dla mnie przede wszystkim jest o życiu. O zrozumieniu, że nawet kiedy widzimy radosnego człowieka to on wcale nie musi taki być. Jeśli znamy kogoś tylko powierzchownie nigdy nie dowiemy się jakie są jego myśli. Nie dowiemy się ile mroku niesie w swoim sercu. Tutaj tak właśnie przedstawiony jest Finch, co niesamowicie mnie urzekło. Ciężko jest rozgryźć jego osobowość i nastrój, kiedy sam nam przekazuje bardziej swoje dobre cechy niż te złe. Chłopak, mimo że nurza się w otchłani ciemności pokazuje dziewczynie czym jest światłość i to jest niesamowite.

Autorka stworzyła zabawną, pouczającą i wciągającą historię, która może człowiekowi otworzyć oczy na wiele spraw. Dla mnie stała się również ważnym drogowskazem, jeśli chodzi o bloga. W powieści przewija się wątek strony internetowej, stworzonej przez Violet i jej siostrę. Te kilka interesujących pomysłów Violet sprawiły, że poczułam wreszcie ile blog mi daje i ile ja chciałabym dać czytelnikom. A mówiąc szczerze sporo tego jest.

Kasia radzi: Nie ma konkretnej osoby, grupy wiekowej, płci, fanów jakiegoś gatunku, którym polecałabym tę książkę. Ja myślę po prostu, że każdy z nas powinien się z nią zapoznać. Jeśli nie znajdziecie w niej tego samego, co ja to trudno. Może jakoś Wam wybaczę ;)

Mój osąd: Przystojny diabeł – 9.5/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.