224. Recenzja „Ten jeden dzień” - Gayle Forman
„Rodzimy się w jeden dzień. Umieramy w jeden dzień. W jeden dzień możemy się zmienić. I w jeden dzień możemy się zakochać. Wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia.”
Tytuł: Ten jeden dzień
Seria: Ten jeden dzień #1
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Narracja: pierwszoosobowa – Allyson
Główny bohater: Allyson Healey – 16 lat
Romans: Allyson + Willem
Ogumienie: Patrząc na tę okładkę nie widać nic specjalnego – dziewczyna, chłopak, wieża Eiffla. Naprowadza nas, co prawda na to, że akcja dzieje się w Paryżu, jednak nie do końca podoba mi się ta grafika. Może znajdą się osoby, które zakochają się w niej na zabój. Ja jednak będę na nią spoglądała z dystansem.
Najlepsze zastosowanie: Allyson jest nieśmiałą dziewczyną, która od zawsze wiedziała, że zostanie lekarzem. Rodzice pomagali jej w realizacji tego marzenia, za co zawsze była im ogromnie wdzięczna. Z okazji ukończenia liceum postanowili zrobić jej niespodziankę i wykupili dla niej wakacje w Europie. Dziewczyna razem ze swoją przyjaciółką Melanie poznaje stolice największych państw europejskich. Mimo że jest to interesujące Allyson nie czuje się jakby była na niezapomnianej przygodzie. Będąc w Wielkiej Brytanii i czekając na ostatnie przedstawienie jakie przyjdzie jej oglądać razem z osobami z wycieczki nie podejrzewała, że zdarzy się coś niesamowitego. Zamiast iść na sztukę do prestiżowego teatru wybiera się na uliczne przedstawienie, które okazuje się być czymś niesamowitym. A jeden z aktorów wygląda, jakby zainteresował się Allyson. Jednak od razu po zakończeniu spektaklu ich drogi się rozeszły. Niespodziewanie następnego dnia wpadli na siebie w pociągu. Allyson dowiedziała się, że ma na imię Willem i od dwóch lat podróżuje po Europie. Żadne z nich nie podejrzewało, że ten jeden dzień całkowicie zmieni ich życie. Że wszystko stanie się inne przez ten jeden dzień.
Tykać to kijem?: Od Gayle Forman miałam okazję czytać dwie części dylogii Zostań, jeśli kochasz. Może i nie były to najwspanialsze lektury, ale z całą pewnością nie były najgorsze. Z tego powodu postanowiłam dać autorce jeszcze jedną szansę.
Bohaterowie: Allyson jest dziewczyną, która dość szczegółowo ma zaplanowane całe swoje życie. Ma kochających rodziców, którzy wspierają ją, ale także kontrolują każdy jej ruch. Mimo że bywa to uciążliwe wcale nie uważa tego za coś złego ani irytującego. Jednak wszystko zmienia się po tym jednym dniu spędzonym z Willemem. Cieszę się, że została nam przedstawiona właśnie ta Allyson, ponieważ po jej opisach, typu 'zazwyczaj tego nie robię/mówię' można było wnioskować, że była dość sztywną osobą, która robi wszystko, aby zadowolić rodziców. Ta podróż do Paryża uwolniła z niej świetną dziewczynę, którą mam nadzieję pozostanie jak najdłużej.
Jeśli chodzi o Willema to nie poznajemy go zbyt dobrze w tej książce. Dopiero pełen obraz jego postaci dostajemy w pozycji Ten jeden rok, gdzie widzimy jego życie i doświadczamy jego emocji. Mimo że sam pomysł pokazania tego roku z perspektywy chłopaka nastrajał dość pozytywnie to końcowy efekt jakoś nie wyszedł oszałamiająco.
Pióro: Autorka pisze dość prostym i łatwym do odebrania stylem, co pozwala nam zaczytywać się w książce bez reszty, nie bacząc na mijający czas.
Całokształt: Pomysł na historię był dość intrygujący i właśnie to zadecydowało o tym, że postanowiłam zapoznać się z tą książką. Autorka w dobry i ciekawy sposób ukazała przygody Allyson i Willema. Jednak coś mi się nie podobało. Pozycja podzielona jest na dwie części: Jeden dzień oraz Jeden rok. Czyli to, co działo się w ciągu tego dnia, kiedy byli razem w Paryżu oraz to, co działo się później. Przyznam szczerze, że właśnie ta druga część mnie lekko zawiodła. Nie spodziewałam się jej i nie do końca spodobały mi się przeżycia głównej bohaterki. Dodatkowo zakończenie jest strasznie niejasne i tak naprawdę nie wiemy, jak się to wszystko rozwiązało.
Kasia radzi: Ten jeden dzień jest książką lekką – taką, którą czyta się w jeden dzień dla odstresowania. Nie jest to ogromnie ambitna lektura pozostawiająca nas z wieloma pytaniami o na przykład sens istnienia. Co prawda można poczuć ducha przygody i zdać sobie sprawę z tego, że sami chcielibyśmy przeżyć taką podróż.
Mój osąd: Potężny heros – 8/10
Brak komentarzy: