247. Recenzja „Dwór cierni i róż” - Sarah J. Maas

czerwca 16, 2016
„- Ciesz się swoim ludzkim sercem, Feyro. Żałuj tych, którzy nie czują już nic.”
Autor: Sarah J. Maas

Tytuł: Dwór cierni i róż

Seria: Dwór cierni i róż #1

Wydawnictwo: Uroboros [Grupa Wydawnicza Foksal]

Narracja: pierwszoosobowa – Feyra

Główny bohater: Feyra – 19 lat

Romans: Feyra + Tamlin

Ogumienie: Mówiąc szczerze jestem całkiem neutralnie nastawiona do tej okładki. Z jednej strony idealnie oddaje tytuł, a także nieco klimat powieści, ale równocześnie jest nieco przerysowana. Nie wiem czemu, ale postać po lewej stronie wydaje się być nie do końca realistyczna i trochę mi to przeszkadza. Ale nie jest to na szczęście okładka, na którą nie da się w ogóle patrzeć.

Najlepsze zastosowanie: Świat, w którym żyje Feyra nie jest piękny. Ludzie, mimo że od pięciuset lat panuje pokój z fae, nadal się ich obawiają i uważają ich za ciemiężycieli, choć przez te wszystkie lata nie mieli z nimi żadnego kontaktu. Po niezwykle krwawej wojnie ziemie zostały podzielone między ludzi i fae. Nikt nie interesuje się tym, co dzieje się u magicznych istot, ani one zbytnio nie przejmują się losem ludzi. Feyra jest jedyną osobą w swojej rodzinie, która zapewnia im byt. Mimo że jest najmłodsza z trójki rodzeństwa to na nią spada cała odpowiedzialność. Musi wybierać się na polowanie, nawet w najbardziej ciemne zakątki lasu, aby jej rodzina miała, co jeść. Mimo swoich poświęceń, nikt jej nie docenia i wszyscy narzekają tylko na to jaka jest. Podczas mroźnej zimy Feyra została zmuszona do wejścia bardzo głęboko w las, gdzie nawet najlepsi myśliwi się nie wybierają z obawy o spotkanie z wilkiem. Dziewczyna jednak była bardzo zdesperowana i chciała nareszcie mieć, co do gara włożyć. W lesie udało jej się zabić wilka oraz łanię. Okazało się jednak, że nie był to zwykły wilk. Kiedy następnego wieczora do ich chaty wpadła rozwścieczona bestia Feyra zrozumiała, że popełniła błąd i zabiła fae w postaci zwierzęcej. Teraz musi pójść razem z bestią, aby odpokutować swoje czyny. Do końca swoich dni będzie żyła z istotą, którą gardzi od początku swojego żywota. Czy poznanie głębiej fae pozwoli odmienić jej zdanie?

Tykać to kijem?: Odkąd książka pojawiła się w Polsce zbierała wiele pozytywnych opinii. Przede wszystkim jednak uważana była za lepszą od innej serii autorki – Szklanego tronu. Bardzo byłam ciekawa, czy ja również bardziej ją polubię, dlatego bardzo chciałam jak najszybciej ją przeczytać.

Bohaterowie: Feyra jest nieco podobna do Celaeny, jednak z tej dwójki to ta pierwsza wypada dużo lepiej. Nie wiem czy spowodowane jest to narracją pierwszoosobową, ale na temat Feyry po jednym tomie wiem więcej niż po trzech częściach o Cealenie. Przyznam szczerze, że początkowo główna bohaterka kojarzyła mi się z Katniss z Igrzysk śmierci. To polowanie łukiem, mieszkanie w marnej chatce i siostry do wykarmienia. Ale im bardziej zagłębiałam się w książkę, tym mniej były podobne. Feyra jest zdecydowana, odważna, silna, choć jak każdy człowiek miewa chwile słabości. Wydaje się być lepszą kandydatką na zabójczynię od Celaeny. Poza tym jest lepiej skonstruowana i dowiadujemy się na jej temat dość dużo. Możemy przewidzieć niektóre jej ruchy, gdyż zaczynamy ją coraz lepiej poznawać.

Z innych postaci najbardziej spodobał mi się Lucien. Co prawda nie dowiadujemy się o nim nie wiadomo jak dużo, ale wydaje się być naprawdę interesujący. Przede wszystkim jednak jego historia sprawia, że czuje się do niego wiele szacunku. Z całą pewnością jednak nie pasuje do Feyry, dlatego cieszę się, że autorka nie próbowała stworzyć trójkąta z nim. Jednak spodziewam się, że w kolejnym tomie ta nieszczęsna i coraz bardziej przeze mnie znienawidzona figura geometryczna się pojawi. Ci co czytali książkę pewnie wiedzą z kim, a poza tym widziałam sporo osób, które uwielbiają tę postać. Ja co prawda nie mam do niej większych zastrzeżeń, ale wciskanie trójkąta, czworokąta czy innego wielokąta jest całkowicie niepotrzebne i jeżeli Maas będzie to robiła nagminnie to chyba skończę z czytaniem jej książek.

Pióro: Maas pisze z większym polotem. Już w Dziedzictwie ognia można było dostrzec, że idzie jej lepiej, jednak teraz kiedy postawiła na narrację pierwszoosobową sprawiła, że jeszcze lepiej się to wszystko czyta i ciężko jest się oderwać od tej historii.

Całokształt: Czy ta książka jest lepsza od Szklanego tronu? Myślę, że tak, ale nie jest to kolosalna różnica. Przede wszystkim jest bardziej zaskakująca i wydaje mi się, że świat w niej wykreowany jest lepszy od Adarlanu. Podobał mi się sposób w jaki autorka zinterpretowała bajkę o Pięknej i Bestii i w jak interesujący sposób ją przekształciła do swoich celów. Poza tym wydaje się, że zastosowanie narracji pierwszoosobowej poprawiło bardzo dużo, nie tylko poznaliśmy lepiej główną bohaterkę, ale to, że widzimy wszystko jej oczami jest dużo bardziej interesujące. Może i ostatnio polubiłam się z narracją trzecioosobową, ale tę autorkę zdecydowanie wolę w wydaniu, które pokazała tutaj.

Jest jedna rzecz, która nie do końca mnie przekonała i pozostawiła lekki niesmak i zaskoczenie, że Feyra jednak nie jest aż tak mądra. Nie chcę nic spoilerować, ale powiem tylko, że zagadka wcale nie była taka trudna. Mimo wszystko jednak podobała mi się ta historia. Jest intrygująca, pasjonująca i dobrze poprowadzona. Nie jest to lekka i bezkrwawa opowieść, gdzie wszyscy żyją sobie w spokoju. Obecny jest tam strach, wiele istot, których nigdy nie chciałoby się spotkać, a także wszędzie obecna jest krew i flaki. Mimo całej tej krwawej otoczki autorce udało się wpleść tam romans i to dość subtelnie, a nie na siłę. Relacja Feyry z Tamlinem jest naprawdę świetna i może ja sama się w nim nie zakochałam, ale uważam, że pasują do siebie i jeśli autorka spróbuje tylko ich rozdzielić to zdecydowanie dostanie ode mnie wściekłego maila, bo już raz mi rozdzieliła bohaterów i kolejny raz tego nie zdzierżę.

Kasia radzi: Myślę, że osoby, które polubiły Szklany tron powinny zajrzeć i do tej pozycji. Autorka poszła w tej pozycji trochę w inną stronę i pokazała inne rzeczy, ale właśnie to sprawiło, że ta książka jest magiczna i bardziej pasjonująca od jej poprzedniej serii (choć przyznam szczerze, że teraz przygody Celaeny robią się bardziej interesujące).

Mój osąd: Potężny heros – 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.