247. Recenzja „Dwór cierni i róż” - Sarah J. Maas
„- Ciesz się swoim ludzkim sercem, Feyro. Żałuj tych, którzy nie czują już nic.”
Autor: Sarah J.
Maas
Tytuł: Dwór
cierni i róż
Seria: Dwór
cierni i róż #1
Wydawnictwo: Uroboros
[Grupa Wydawnicza Foksal]
Narracja:
pierwszoosobowa – Feyra
Główny
bohater: Feyra – 19 lat
Romans: Feyra +
Tamlin
Ogumienie: Mówiąc
szczerze jestem całkiem neutralnie nastawiona do tej okładki. Z jednej strony
idealnie oddaje tytuł, a także nieco klimat powieści, ale równocześnie jest
nieco przerysowana. Nie wiem czemu, ale postać po lewej stronie wydaje się być
nie do końca realistyczna i trochę mi to przeszkadza. Ale nie jest to na
szczęście okładka, na którą nie da się w ogóle patrzeć.
Najlepsze
zastosowanie: Świat, w którym żyje Feyra nie jest piękny. Ludzie, mimo że od
pięciuset lat panuje pokój z fae, nadal się ich obawiają i uważają ich za
ciemiężycieli, choć przez te wszystkie lata nie mieli z nimi żadnego kontaktu.
Po niezwykle krwawej wojnie ziemie zostały podzielone między ludzi i fae. Nikt
nie interesuje się tym, co dzieje się u magicznych istot, ani one zbytnio nie
przejmują się losem ludzi. Feyra jest jedyną osobą w swojej rodzinie, która
zapewnia im byt. Mimo że jest najmłodsza z trójki rodzeństwa to na nią spada
cała odpowiedzialność. Musi wybierać się na polowanie, nawet w najbardziej
ciemne zakątki lasu, aby jej rodzina miała, co jeść. Mimo swoich poświęceń,
nikt jej nie docenia i wszyscy narzekają tylko na to jaka jest. Podczas mroźnej
zimy Feyra została zmuszona do wejścia bardzo głęboko w las, gdzie nawet
najlepsi myśliwi się nie wybierają z obawy o spotkanie z wilkiem. Dziewczyna
jednak była bardzo zdesperowana i chciała nareszcie mieć, co do gara włożyć. W
lesie udało jej się zabić wilka oraz łanię. Okazało się jednak, że nie był to
zwykły wilk. Kiedy następnego wieczora do ich chaty wpadła rozwścieczona bestia
Feyra zrozumiała, że popełniła błąd i zabiła fae w postaci zwierzęcej. Teraz
musi pójść razem z bestią, aby odpokutować swoje czyny. Do końca swoich dni
będzie żyła z istotą, którą gardzi od początku swojego żywota. Czy poznanie
głębiej fae pozwoli odmienić jej zdanie?
Tykać
to kijem?: Odkąd książka pojawiła się w Polsce zbierała wiele pozytywnych
opinii. Przede wszystkim jednak uważana była za lepszą od innej serii autorki –
Szklanego tronu. Bardzo byłam
ciekawa, czy ja również bardziej ją polubię, dlatego bardzo chciałam jak
najszybciej ją przeczytać.
Bohaterowie: Feyra
jest nieco podobna do Celaeny, jednak z tej dwójki to ta pierwsza wypada dużo
lepiej. Nie wiem czy spowodowane jest to narracją pierwszoosobową, ale na temat
Feyry po jednym tomie wiem więcej niż po trzech częściach o Cealenie. Przyznam
szczerze, że początkowo główna bohaterka kojarzyła mi się z Katniss z Igrzysk śmierci. To polowanie łukiem,
mieszkanie w marnej chatce i siostry do wykarmienia. Ale im bardziej
zagłębiałam się w książkę, tym mniej były podobne. Feyra jest zdecydowana,
odważna, silna, choć jak każdy człowiek miewa chwile słabości. Wydaje się być
lepszą kandydatką na zabójczynię od Celaeny. Poza tym jest lepiej skonstruowana
i dowiadujemy się na jej temat dość dużo. Możemy przewidzieć niektóre jej
ruchy, gdyż zaczynamy ją coraz lepiej poznawać.
Z innych postaci najbardziej spodobał
mi się Lucien. Co prawda nie dowiadujemy się o nim nie wiadomo jak dużo, ale
wydaje się być naprawdę interesujący. Przede wszystkim jednak jego historia
sprawia, że czuje się do niego wiele szacunku. Z całą pewnością jednak nie
pasuje do Feyry, dlatego cieszę się, że autorka nie próbowała stworzyć trójkąta
z nim. Jednak spodziewam się, że w kolejnym tomie ta nieszczęsna i coraz
bardziej przeze mnie znienawidzona figura geometryczna się pojawi. Ci co
czytali książkę pewnie wiedzą z kim, a poza tym widziałam sporo osób, które
uwielbiają tę postać. Ja co prawda nie mam do niej większych zastrzeżeń, ale
wciskanie trójkąta, czworokąta czy innego wielokąta jest całkowicie
niepotrzebne i jeżeli Maas będzie to robiła nagminnie to chyba skończę z
czytaniem jej książek.
Pióro: Maas
pisze z większym polotem. Już w Dziedzictwie
ognia można było dostrzec, że idzie jej lepiej, jednak teraz kiedy
postawiła na narrację pierwszoosobową sprawiła, że jeszcze lepiej się to
wszystko czyta i ciężko jest się oderwać od tej historii.
Całokształt: Czy ta
książka jest lepsza od Szklanego tronu?
Myślę, że tak, ale nie jest to kolosalna różnica. Przede wszystkim jest
bardziej zaskakująca i wydaje mi się, że świat w niej wykreowany jest lepszy od
Adarlanu. Podobał mi się sposób w jaki autorka zinterpretowała bajkę o Pięknej
i Bestii i w jak interesujący sposób ją przekształciła do swoich celów. Poza
tym wydaje się, że zastosowanie narracji pierwszoosobowej poprawiło bardzo
dużo, nie tylko poznaliśmy lepiej główną bohaterkę, ale to, że widzimy wszystko
jej oczami jest dużo bardziej interesujące. Może i ostatnio polubiłam się z
narracją trzecioosobową, ale tę autorkę zdecydowanie wolę w wydaniu, które
pokazała tutaj.
Jest jedna rzecz, która nie do końca
mnie przekonała i pozostawiła lekki niesmak i zaskoczenie, że Feyra jednak nie
jest aż tak mądra. Nie chcę nic spoilerować, ale powiem tylko, że zagadka wcale
nie była taka trudna. Mimo wszystko jednak podobała mi się ta historia. Jest
intrygująca, pasjonująca i dobrze poprowadzona. Nie jest to lekka i bezkrwawa
opowieść, gdzie wszyscy żyją sobie w spokoju. Obecny jest tam strach, wiele
istot, których nigdy nie chciałoby się spotkać, a także wszędzie obecna jest
krew i flaki. Mimo całej tej krwawej otoczki autorce udało się wpleść tam
romans i to dość subtelnie, a nie na siłę. Relacja Feyry z Tamlinem jest
naprawdę świetna i może ja sama się w nim nie zakochałam, ale uważam, że pasują
do siebie i jeśli autorka spróbuje tylko ich rozdzielić to zdecydowanie
dostanie ode mnie wściekłego maila, bo już raz mi rozdzieliła bohaterów i
kolejny raz tego nie zdzierżę.
Kasia
radzi: Myślę, że osoby, które polubiły Szklany tron powinny zajrzeć i do tej pozycji. Autorka poszła w tej
pozycji trochę w inną stronę i pokazała inne rzeczy, ale właśnie to sprawiło,
że ta książka jest magiczna i bardziej pasjonująca od jej poprzedniej serii
(choć przyznam szczerze, że teraz przygody Celaeny robią się bardziej
interesujące).
Mój
osąd: Potężny heros – 8/10
Brak komentarzy: