249. Recenzja „Jedyna” - Marisa de los Santos

czerwca 21, 2016
„Jeśli macie szczęście, moment prawdy przyjdzie do was na górskim szczycie, na falującym od wiatru wrzosowisku lub choćby w elegancko urządzonym salonie, podczas gdy ktoś gra w tle na fortepianie, mój natomiast wdrapał się po ciemnych schodach, przemknął ponurym korytarzem i znalazł mnie w ciasnej, huczącej od wentylatora, zapomnianej przez Boga łazience – i chwała mu za to”
Autor: Marisa de los Santos

Tytuł: Jedyna

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Narracja: pierwszoosobowa – Taisy, Willow

Główny bohater: Eustacia ‘Taisy’ Cleary – 35 lat; Willow Cleary – 16 lat

Ogumienie: Ta okładka skradła me serce i duszę. Jest ona tak piękna, niezwykła, prosta i śliczna. Ciężko jest być bardziej elokwentnym, kiedy ma się przed oczyma coś równie niesamowitego. Jedyne, co psuje nieco klimat to znaczek klubu Kobiety to czytają. Powoli się do tego przyzwyczajam, ale nadal uważam, że powinna to być naklejka, którą spokojnie da się odczepić tak, aby klej później nie został na okładce. Niestety, ale ostatnio przestano tworzyć naklejki i jest to nadrukowane.

Najlepsze zastosowanie: Wilson Cleary to mężczyzna zdeterminowany, pewny siebie, przez większość czasu egocentryczny i żyjący w swoim idealnym świecie. Kiedy coś nie pasuje do jego rzeczywistości, postanawia się tego pozbyć. Tak właśnie postąpił z Taisy, jej bratem bliźniakiem – Marcusem i ich matką – Katherine. Nie byli oni idealnymi dziećmi, ani Katherine nie była idealną żoną. Może to był główny powód, żeby założyć całkiem nową rodzinę. Wilson ponownie się ożenił i począł córkę, którą wychował tak, aby była jego odbiciem lustrzanym. Teraz sprawy się pokomplikowały. Wilson miał zawał i nie może uczyć Willow – swojej idealnej córeczki – w domu. Został zmuszony wysłać ją do szkoły, gdzie nauczy się posiadać własne zdanie. Dodatkowo zaprosił do domu Taisy. Nie widział się z nią kilkanaście lat, ale ona nadal nie przestała go kochać i zabiegać o jego akceptację. Dlatego bez wahania zgodziła się, kiedy poprosił ją, aby przyjechała. Tak wiele może ulec zmianie przez jedną małą decyzję. Wszystko może zostać zniszczone, ale również wiele może ulec poprawie. Czy Willow uda się uciec od wpływów swojego ojca, który ingeruje w każdy aspekt jej życia? Czy rodzina Cleary stanie się nareszcie całością?

Tykać to kijem?: Zdaję sobie sprawę z tego, że książek nie powinno się oceniać po okładce, ale ja po tę sięgnęłam właśnie ze względu na nią. Straszliwie mi się spodobała. Poza tym fakt, że należy do klubu Kobiety to czytają sprawił, że musiałam ją przeczytać.

Bohaterowie: W całej książce narracja prowadzona jest z dwóch perspektyw – Willow oraz Taisy. Moim skromnym zdaniem autorka bardzo dobrze zrobiła decydując się na ten krok, gdyż dzięki temu poznajemy je głębiej i możemy patrzeć jak relacja między nimi ewoluowała z obu stron. Jeśli jednak chodzi o same bohaterki to zdecydowanie bardziej zaprzyjaźniłabym się z Taisy, ale Willow jest również świetną osobą. Co prawda ona wydaje się być zbyt dojrzała jak na swój wiek, co jest zrozumiałe przez ojca, który uczył ją bardzo uważnie i nie pozwalał na używanie skrótów czy powiedzonek popularnych wśród nastolatek. Taisy już uwolniła się spod jego wpływu, dlatego jest bardziej samodzielna i próbuje naprawić swoje życie. Jest niezwykle zdeterminowana, aby osiągnąć cel, który sobie postawiła.

Główne bohaterki zostały wykreowane nad wyraz dobrze. Jeśli chodzi o pozostałe postaci to zostały również dość dobrze skonstruowane, jednak większość z nich bywa dość specyficzna. Mimo wszystko wielu z nich chciałabym poznać na żywo, bo wydają się być doprawdy świetnymi osobami i ciekawie byłoby z nimi porozmawiać. Szkoda, że są postaciami fikcyjnymi i nie ma możliwości się z nimi spotkać.

Pióro: To jest najmocniejszy punkt tej książki. Autorka w sposób niezwykły potrafi prowadzić akcję i język jakim się posługuje jest po prostu nieziemski. Całkowicie się w nim zakochałam i mam nadzieję, że w Polsce pojawi się więcej powieści tej autorki, gdyż bardzo chcę poznać więcej historii, napisanych tak nieprzeciętnym, można by rzec, bajkowym językiem. Zdecydowanie czekam na więcej!

Całokształt: Jedyna nie jest książką, w której występuje jeden wątek, na którym skupia się wszystko. Tak naprawdę obecna jest mnogość wątków i ciężko powiedzieć, który jest tym najważniejszym, na którym najmocniej powinniśmy się skupiać. Dzięki temu, że wstępuje narracja z dwóch perspektyw na niektóre sprawy możemy spojrzeć oczami obu dziewczyn, co jest niezwykle interesujące. Przede wszystkim dlatego, że często mają odmienne zdanie i każda z nich inaczej podchodzi do każdej sprawy. Cieszę się, że autorka poprowadziła w ten sposób narrację, bo wtedy nie zamykamy się na jedno spojrzenie i kilka wątków, a widać większe urozmaicenie i można dostrzec więcej pozytywów całej opowieści.

Przyznaję szczerze, że historia nie jest mocno porywająca i wprawiająca w zachwyt, ale naprawdę łatwo jest się w nią zagłębić i nie traci się czasu przy jej czytaniu. Może nie jest wybitna i niepowtarzalna, ale ma w sobie coś intrygującego, magicznego – przede wszystkim dzięki świetnemu stylowi, którym posługuje się autorka. Mnie książka porwała i oderwała na kilka chwil od rzeczywistości, za co jestem jej wdzięczna.

Kasia radzi: Może i książka nie wyróżnia się wielce na tle innych historii obyczajowych, ale i tak uważam, że warto się za nią zabrać. Język, którym posługuje się autorka jest na tyle niezwykły, że nawet najsłabsza historia stawałaby się cudowna dzięki niemu (bez obaw ta opowieść aż tak zła nie jest).

Mój osąd: Potężny heros – 8/10

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.