245. Recenzja „Przeklęty metal” - Paweł Kornew
„Przeszłość to kij o dwóch końcach. Może człowieka uczynić silniejszym, ale może też przytłoczyć swoim ciężarem. Niektóre wspomnienia są niczym ukryte w głębi duszy perełki, inne także pozostają schowane, ale za siedmioma ryglami. Nie każdy ma odwagę te rygle odsunąć. I czy w ogóle warto?”
Autor: Paweł
Kornew
Tytuł: Przeklęty
metal
Seria:
Egzorcysta #1
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Narracja:
pierwszoosobowa – Sebastian; trzecioosobowa
Główny
bohater: Sebastian Mart – dwadzieścia kilka lat
Ogumienie: Ta okładka
jest świetna. Może nie oddaje idealnie tematyki książki, ale jej mroczny i
lepki klimat jak najbardziej. Dodatkowo tytuł wkomponowuje się nieprzeciętnie w
całą historię, dzięki czemu mamy nierozerwalną całość. Ta grafika, tytuł oraz
historia opowiedziana na kartach książki tworzą coś doprawdy magicznego.
Najlepsze
zastosowanie: Egzorcyści to osoby, które za pomocą różnych inkantacji, ziół i
znaków potrafią wypędzić z człowieka demona czy diabła. W naszym świecie nie
jest to nagminne zjawisko, jednak tam gdzie żyje Sebastian Mart jest to całkiem
częste. Do tego stopnia, że powstają zakony, gdzie szkoli się egzorcystów, a
także istnieją egzekutorzy, którzy zamiast babrać się w wyciągnie demona z
duszy wolą człowieka zabić, aby mieć na zawsze z nim spokój. Te dwie grupy
zawsze ze sobą rywalizowali i ciężko jest powiedzieć, kto wygrywa. Sebastian
Mart nie należy do żadnej z nich, ale zdecydowanie bliżej mu do egzorcysty.
Mimo że nie przeszedł żadnego szkolenia i swoją wiedzę czerpie z książek, a na
opętanych sprawdza swoje umiejętności, nazywa siebie egzorcystą i wielu myśli,
że właśnie nim jest. Z takim talentem do przetrzymywania diabłów w swojej duszy
i wykorzystywaniu ich do swoich celów wydaje się, że tytuł egzorcysty należy
się mu jak nikomu innemu. On jednak nie do końca do tego dąży. Mimo że jej
plany były całkiem odmienne zmuszony zostaje do ponownego ich skalibrowania.
Zostaje wciągnięty w wir polityki, intryg i konfliktu zbrojnego, który wisi w
powietrzu. Czy Sebastian pomoże swoim krajanom, czy raczej im zaszkodzi?
Tykać
to kijem?: Jak zobaczyłam zapowiedź nie byłam mocno zainteresowana, ale
kiedy dojrzałam ją na targach książki zrozumiałam, że muszę ją mieć. Nic nie
powstrzyma mnie przed posiadaniem jej. I oto jest.
Bohaterowie: Głównym
bohaterem całej opowieści jest Sebastian Mart. Chłopak ma nieco ponad 20 lat.
Jest intrygujący, inteligentny i zaradny. W jakiejkolwiek sytuacji by się nie
znalazł ma kilka wariantów ucieczki, chyba, że ona całkowicie mu się nie
opłaca, wtedy woli poczekać na rozwój wypadków. Nie jest samowystarczalny, gdyż
niekiedy wpada w kłopoty i trzeba go z nich wyciągać, przez co zaciąga u innych
osób długi. Mimo wszystko jest barwną postacią całej książki. Wydaje się być
naprawdę mądry, zazwyczaj wie, co się stanie w najbliższym czasie. Potrafi
przewidywać wiele ruchów przeciwnika, choć nie zawsze udaje mu się uchronić
przed mocnym ciosem w potylicę. Posiada specyficzny humor i w sposób
interesujący potrafi opowiadać, co się chwali, gdyż bez jego narracji mogłoby
wypaść to o wiele gorzej.
Pióro: Autor
posiada niepowtarzalny styl, potrafi tworzyć z polotem. Jedyne, co niekiedy
sprawiało, że gubiłam się w tym, co czytałam to stosowanie zamiennie imion,
nazwisk, przezwisk, tytułów i tym podobnych, aby przedstawić bohatera. Kiedy
pojawiało się ich kilku i nie było się pewnym, który to hrabia, a który książę
to robiło się dość interesująco.
Całokształt: W całej
książce występuje wielowątkowość. Akcja nie dzieje się tylko tam, gdzie jest
Sebastian, a skacze po wielu różnych miejscach i państwach. Jest to idealne przedstawienie,
jednak jest coś, czego mi brakowało – mapa. Gdzie jest mapa? Doprawdy, gdybyśmy
mieli w książce rozrysowane jak wygląda cała ta kraina i gdzie znajdują się państwa,
o których mowa jest w pozycji wszystko szłoby o wiele płynniej. Ja niekiedy
gubiłam się i nie byłam pewna kto na kogo napada ani gdzie w danym momencie
odgrywa się akcja. Było to nieco irytujące, gdyż cała historia była
interesująca i wciągająca. Brakowało jednak mapy jako łącznika. Jako pomocy,
która pokazałaby nam jak prezentuje się cała ta kraina, abyśmy nie mieli
problemów ze zrozumieniem, dlaczego akurat to królestwo chce napaść na inne i
dlaczego chcą podążać tą drogą, a nie inną.
Mimo tego niedociągnięcia jestem
zadowolona z tego, co dostałam. Co prawda początkowo miałam problem z
wkręceniem się w akcję, ale było to spowodowane chyba moją potrzebą
przeczytania czegoś lekkiego i młodzieżowego. Kiedy ją zaspokoiłam wróciłam do
tej pozycji i pochłonęłam w zastraszającym tempie. Paweł Kornew odwalił kawał
dobrej roboty. Stworzył intrygujący, pełen krętactwa, wielu intryg i
niesamowitych zwrotów akcji świat, gdzie demony mają łatwą drogę do przenikania
do ludzkich dusz. Poza nimi obecna jest również magia i zaskakujące decyzje
wielu bohaterów. Mam ogromną nadzieję, że kolejny tom przygód Sebastiana będzie
równie emocjonujący i że nie przyjdzie na niego zbyt długo czekać.
Kasia
radzi: Ta książka to coś dla ulubieńców fantastyki. Może brak jej mapy,
ale historia nieco nadrabia to niedopatrzenie. W tym tomie dzieje się wiele i
niewiele jednocześnie. Myślę, że większa akcja skupiona jest na kolejnych
tomach, na co wskazuje między innymi zakończenie, które sprawia, że czytelnik
dostaje białej gorączki, gdyż nie może sięgnąć po kontynuację.
Mój
osąd: Potężny heros – 8/10
Brak komentarzy: