248. Recenzja „Zawód: wiedźma” - Olga Gromyko
„Z dwojga złego wybiera ten, któremu brakuje odwagi, by zmierzyć się z oboma.”
Autor: Olga
Gromyko
Tytuł: Zawód:
wiedźma
Seria: Kroniki
Belorskie #1
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Narracja:
pierwszoosobowa – Wolha
Główny
bohater: Wolha Redna – 18 lat
Romans: Mam
ogromną nadzieję, że wreszcie się pojawi
Ogumienie: Kiedy po
raz pierwszy ujrzałam tę okładkę stwierdziłam, że jest dużo lepsza od tej
poprzedniej. Jest tutaj nastoletnia dziewczyna, co sprawia, że możemy sądzić,
iż jest to Wolha. Tym bardziej, że ma rude włosy. Ja z całości jestem
niezmiernie zadowolona, choć postać dziewczyny wygląda dla mnie nieco za młodo.
Ale jestem w stanie przymknąć na to oko, jeśli każda z kolejnych części będzie
równie urodziwa.
Najlepsze
zastosowanie: Wolha Redna nie jest zwykłą dziewczyną. Kiedy wszystkie magiczki
wybierają się na zielarstwo czy wróżbiarstwo, ona zdecydowanie bardziej pragnie
zostać magiem praktykiem. Zawód ten jest typowo męski, dlatego w całej grupie
jest jedyną istotą płci żeńskiej. Od ośmiu lat z większym lub mniejszym
skutkiem przyucza się i próbuje stać się jak najlepsza w swoim fachu. Często
jednak pakuje się w kłopoty, na szczęście mistrz ma do niej słabość i wiele
uchodzi jej na sucho. Pewnego dnia zostaje do niego wezwana i otrzymuje dziwne
zadanie. Ma wyjechać do Dogewy – osady zamieszkiwanej przez wampiry. Musi
odkryć istotę, która zabiła już 13 osób. Wolha nie jest do końca pewna czy to
dobry pomysł. Mimo że z wampirami żyją w zgodzie to tak naprawdę nikt nic o
nich nie wie. Nadal krążą mity, że nie odbijają się w lustrach, spalają się w
słońcu i czosnek jest dla nich śmiercionośny. Z racji tego, że w Dogewie nie
zostaje powitana przez potwora, zanim ten się zjawi dziewczyna postanawia
sprawdzić te wszystkie mity. Ciekawa jest, które z nich są prawdziwe, a które
to tylko bujdy. Nie może jednak zapominać o swoim zadaniu – zabiciu istoty,
która sieje postrach wśród wampirów. Jednak jak ma tego dokonać adeptka, skoro
profesjonalnym magom się ta sztuka nie udała?
Tykać
to kijem?: Swoją przygodę z Olgą Gromyko zaczynałam właśnie od tej książki.
Jednak czytałam pierwszą część tego tomu, wydaną przez inne wydawnictwo i było
to prawie trzy lata temu. Z tego powodu niezmiernie cieszę się, że mogłam
powrócić do tego świata.
Bohaterowie: Wolha to
świetnie skonstruowana postać, której nie da się nie polubić. Jest ona niezwykle
barwna i nigdy do końca czytelnik nie jest pewien co zrobi. Jej umysł jest
plątaniną myśli i niekiedy przychodzą jej do głowy dość nieprzeciętne pomysły.
Bywa wredna, czasami jest zaskakująco odważna, choć niekiedy można to mylnie
brać za głupotę. Jest waleczna i kiedy wszyscy członkowie jej rodziny zmarli,
mając dziesięć lat poszła do Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i
Zielarstwa, aby stać się magiem praktykiem. Jest uparta i kiedy coś sobie
ubzdura, nic nie jest w stanie jej wyprowadzić z obranej drogi. Dla mnie Wolha
jest świetną osobą i bardzo ją lubię za upór, przywiązanie do przyjaciół,
wredotę i umiejętność szybkiego podejmowania decyzji, choć nie zawsze słusznych.
Poza Wolhą na uwagę zasługuje Len.
Wampir, którego udaje jej się poznać w Dogewie i wychodzi na to, że dość dobrze
się dogadują. Chłopak został w młodym wieku rzucony na głęboką wodę i kiedy
znalazł osobę, z którą może wreszcie być sobą postanawia się jej trzymać. Len
jest interesującą postacią, choć niekiedy jego zachowanie potrafi zadziwić,
gdyż postępuje tak jak mały dzieciak. Jednak jestem mu w stanie to wybaczyć, bo
dość szybko przyszło mu dorosnąć i nie miał kiedy się wyszumieć.
Pióro: Olga
Gromyko pisze lekko i z polotem, za co ją ubóstwiam. Czytając jej książki się
płynie i nie zważa na nic. Szybko się w nie zagłębia i wsiąka w przedstawiony
przez nią świat.
Całokształt: W świecie
Wolhy Rednej już miałam okazję się znaleźć, gdyż ta seria została już w całości
wydana przez inne wydawnictwo. Niestety, ale jest ono równie niedostępne, co
Łęcka dla Wokulskiego. Na szczęście znalazło się wspaniałe wydawnictwo, które
postanowiło wydać całe Kroniki Belorskie. Jestem tak niezmiernie szczęśliwa z
tego powodu, gdyż oznacza to, że nareszcie zakończę tę serię i dowiem się jak
to z tym Lenem było. Czy pojawiał się w kolejnych tomach i jak się cała
opowieść Wolhy zakończyła.
Książka podzielona jest na dwie
części, gdzie opowiedziane są różne historie. Pierwsza dzieje się w Dogewie, a
druga nieco w Starminie, a nieco w podróży. Obie są równie pasjonujące i
interesujące. Akcji nie brakuje, a i zaskakujące zwroty akcji niekiedy się
przydarzają. Gromyko stworzyła świetny świat, gdzie żyje wiele różnych istot.
Jest to również miejsce nieprzewidywalne i zaskakujące, nawet dla samej głównej
bohaterki.
Kasia
radzi: Jeśli nie czytaliście żadnej książki Olgi Gromyko, a lubicie
fantastykę to koniecznie musicie to nadrobić. Ta pozycja jest nieprzeciętna,
pełna humoru, a kiedy trzeba i powagi. Jest zaskakująca i napisana w tak
wspaniały sposób, że nie da się od niej oderwać ani na chwilę.
Mój
osąd: Słodki anioł – 9/10
Brak komentarzy: